
Okazuje się, że sprawa ułaskawienia Mariusza Kamińskiego, szefa specsłużb będzie miała ciąg dalszy. Po tym jak prezydent Andrzej Duda wydał akt łaski wydawało się, że mimo fali krytyki, sprawa byłego szefa CBA jest skończona. Teraz jednak pojawiły się informacje o przekazaniu akt do sądu II instancji, która na nowo rozpatrzy zasadność zarzutów ciążących na Kamińskim i jego byłych współpracownikach.
REKLAMA
Skąd to zamieszanie? Wszystko przez apelacje, które wpłynęły do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście w związku z nieprawomocnym wyrokiem skazującym Kamińskiego na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz sprawowania funkcji publicznych w administracji państwowej. Jedna z apelacji należała do samego Kamińskiego i jego obrońców, którzy odwołali się od wyroku i domagali się uniewinnienia.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego na konferencji prasowej poinformowała, że dwa wnioski apelacyjne stanowią przyczynę przekazania sprawy do dalszego rozpatrzenia. Dlatego Kamińskim i innymi funkcjonariuszami CBA, którzy mieli dopuszczać się m.in. nadużywania stanowisk teraz ponownie zajmie się wymiar sprawiedliwości, tym razem będzie to sąd II instancji.
Przypomnijmy, że prezydent Duda oprócz nowego szefa specsłużb w rządzie Beaty Szydło ułaskawił jeszcze trzech innych funkcjonariuszy CBA. Ta decyzja spotkała się z szeroką falą krytyki, ale niewzruszony tym prezydent argumentował, że w ten sposób chce "uwolnić wymiar sprawiedliwości od polityczności tej sprawy". Wygląda na to, że wymiar sprawiedliwości, wbrew sugestii prezydenta Dudy, wcale nie chce w tym przypadku umywać rąk. Przeciąganie liny między prezydentem a sądem w sprawie Kamińskiego może jednak doprowadzić nie tylko do chaosu, lecz także kompromitacji. Zarówno prawa łaski, jak i wymiaru sprawiedliwości. I chyba w tym kierunku to zmierza.
