Posłowie, którzy 12 grudnia objęli mandaty musieli pokazać swoje oświadczenia majątkowe. Okazuje się, że prezes PiS ma tylko 15 tys. zł oszczędności, co jest dość zaskakujące, zważywszy na jego zarobki (w 2014 roku ok. 145 tys. zł) i samotne ascetyczne życie. Na co więc wydaje swoje pieniądze Jarosław Kaczyński?
Jarosław Kaczyński nie ma rodziny, nie ma samochodu, nie ubiera się w drogich sklepach. Żyje skromnie, wręcz ascetycznie. A zarabia, jak na polskie warunki sporo – w 2014 roku za pracę jako poseł dostał 145 tysięcy złotych. Mimo tego, jego oszczędności to tylko 15 tysięcy złotych. Na tle innych posłów prezes wypada naprawdę słabo. Co się dzieje z pieniędzmi prezesa?
Pożyczka na PiS
Finanse prezesa PiS możemy śledzić od 2001 roku. Wcześniej politycy nie musieli ujawniać stanu swojego konta. W nową kadencję Kaczyński wszedł z niewielkimi oszczędnościami (około 10 tysięcy złotych) i kilkoma kredytami. Jeden z nich to 3 miliony złotych, które grupa założycieli PiS zaciągnęła na rozkręcenie partii. Gdyby ugrupowanie poległo w wyborach i zostało bez środków z budżetu, politycy sami musieliby je spłacać.
Jarosław Kaczyński jest dla banków wymarzonym klientem, bo szybko spłaca zobowiązania. Już w oświadczeniu majątkowym z 2004 roku w rubryce poświęconej kredytom wpisuje "nie dotyczy". Przez całą kadencję pieniądze nie trzymają się prezesa, jego oszczędności nie przekraczają 20 tysięcy złotych. Dopiero na koniec kadencji dopisuje do nich 1200 dolarów.
Dom
Po śmierci ojca Rajmunda Kaczyńskiego Jarosław stał się też współwłaścicielem rodzinnego domu (w 1/6). Wycenił go wtedy na 500 tysięcy złotych. Po śmierci mamy udział zwiększa się do 1/3. To będzie największy składnik majątku prezesa, a jego wartość będzie rosła.
I to szybko jeszcze na początku kadencji 2005-2007 dom jest wyceniany na 500 tysięcy złotych, w 2006 roku już na 500-600 tysięcy złotych, a w 2007 roku jego wartość szybuje do 1,2 miliona złotych. Na koniec kadencji to już 1,6 miliona złotych. Tuż przed wybuchem kryzysu finansowego, w kwietniu 2008 roku, dom wyceniany jest już na 2 miliony złotych.
Szpital
Premierostwo przysłużyło się też stanowi oszczędności Kaczyńskiego: wyniosły one 71 tysięcy złotych, a na koniec kadencji w październiku 2007 roku aż 110 tysięcy złotych. Oszczędności topnieją w ciągu 2010 roku. Nie ma już Lecha Kaczyńskiego, więc Jarosław musi sam wziąć na siebie koszty opieki nad mamą.
A te są ogromne. Aby umożliwić Jadwidze Kaczyńskiej wyjście ze szpitala, prezes PiS przekształca dom na Żoliborzu w szpital. Wszystkie wydatki opisuje Michał Krzymowski w książce "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego".
Kiedy kończą się oszczędności, trzeba sięgać po kredyty i pożyczki. Pierwsza jest od Janiny Goss, przyjaciółki Jadwigi Kaczyńskiej i zaufanej Jarosława (tutaj obszerna sylwetka Goss). Kolejne 150 tysięcy złotych to pożyczka od osoby prywatnej, której danych prezes nie ujawnia. Dopiero w oświadczeniu za 2014 rok pojawia się nazwisko Kazimierza Kujdy, prezesa związanej z PiS spółki "Srebrna". Prezes jest mu winny 25 tysięcy złotych.
Dług
Prezes jest też dłużnikiem SKOK. Zapewne w komercyjnym banku samotna osoba w takim wieku i bezdzietna nie dostałaby tak wysokiego kredytu. Ale SKOK-i to przecież królestwo Grzegorza Biereckiego, którego prezes osobiście poparł w kampanii wyborczej do Senatu.
Teraz Jarosław Kaczyński mozolnie spłaca kredyty i pożyczki, a sądząc po tempie zmniejszania się zobowiązań, raty pochłaniają sporą część jego miesięcznych dochodów. Tym bardziej, że poza wynagrodzeniem posła Kaczyński nie ma żadnych dodatkowych przychodów. A wydatków jest sporo.
Wszystkie wydatki prezesa
Podczas choroby matki prezes opłacał pielęgniarki, ale zakonnice, które opiekowały się Jadwigą Kaczyńską nie chciały przyjmować wynagrodzenia, dlatego prezes co miesiąc wpłacał na ich zgromadzenie. Być może robi to nadal. Krzymowski opisuje też, że prezes czasami pomaga interesantom z własnej pensji. Na przykład wdowie, która odziedziczyła po mężu-rolniku maszynę i kredyt na jej zakup do spłacenia. Przez jakiś czas pomagał też jednej z obrończyń krzyża, dając jej co jakiś czas po kilkaset złotych.
Przez lata prezes wspierał też Barbarę Kontraktowicz, warszawską opiekunkę kotów. Przez lata dostawała po dwa tysiące złotych miesięcznie ze spółki Srebrna, ale kiedy zaczęła tam rządzić Janina Goss środki obcięto o połowę. – Na szczęście prezes wspiera mnie jeszcze prywatnie. Raz na trzy miesiące daje mi tysiąc złotych – mówi Michałowi Krzymowskiemu. Nie wiadomo ile jeszcze jest takich osób, które korzystają z miękkiego serca prezesa.
Pustelnia Żoliborz
Może dlatego sam żyje skromnie, wręcz ascetycznie. Jak można przeczytać w książce "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego" obiady dla prezesa kupowane są w bufecie w sąsiadującym z siedzibą partii biurowcu. W piątki kupuje się trzy porcje, dwie zostają na sobotę i niedzielę. Kaczyński zawsze jada sam, z reguły ze styropianowego pudełka. Na kolację proste kanapki, do tego herbata, zwykła czarna, nie wymyślna mieszanka.
Prezes nie chadza do kina ani do teatru, bo jest zbyt rozpoznawalny. Urlopy spędza w Polsce, w otoczeniu najbliższych współpracowników z PiS. Część kosztów utrzymania prezesa bierze też na siebie partia. I to tę największą, czyli ochronę. To nawet 1,8 miliona złotych rocznie.
Ale nawet bez tego prezes ma sporo wydatków. I nic nie wskazuje, by miało się to zmienić. Po prostu pieniądze się go nie trzymają.
Najpierw Jarosław kupuje specjalne łóżko z regulowaną wysokością i sterowanym oparciem. Musi zamontować windę, sprowadzić specjalną aparaturę, filtry powietrza, zainstalować urządzenie regulujące temperaturę. (...) No i jeszcze pielęgniarki – gdy Jarosław jest w pracy, ktoś musi czuwać przy mamie.
Cytat z książki "Jarosław. Tajemnice Kaczyńskiego" Michała Krzymowskiego