W niedzielę rocznica stanu wojennego. Wojciecha Jaruzelskiego już nie ma, ale tradycja protestów pod domami przetrwała. Tym razem role się odwróciły – krzyczeć i buczeć będą ci, którzy dotychczas byli przeciw buczeniu. A tak się nie robi polityki, tylko awanturę. Dlatego lepiej, gdyby czas spędzony na marznięciu pod domem Kaczyńskiego opozycja poświęciła na szukanie rozwiązań prawnych, które pozwolą na zatrzymanie marszu na Trybunał.
Tekst pierwotnie opublikowany w grudniu 2015 roku.
Blisko 2,5 roku temu krytycznie oceniałem protesty pod domem gen. Wojciecha Jaruzelskiego (równie dużą część tekst poświęcając krytyce wynoszenia go na piedestał i wybielania historii). Teraz równie krytycznie oceniam zakłócanie spokoju Jarosława Kaczyńskiego, choć prezes jest w doskonałej formie i jest aktywnym uczestnikiem życia politycznego, a nie jak wtedy Jaruzelski postacią historyczną.
Naczelnik
Jasne, prezes Prawa i Sprawiedliwości to dzisiaj bez wątpienia najpotężniejszy polityk w Polsce. Jak wielka jest jego władza widać po bezwarunkowej uległości Andrzeja Dudy i Beaty Szydło. O ile to drugie to nie zdziwienie, to jednak po prezydencie oczekiwano czegoś więcej.
Przeciwnicy PiS argumentują, że dzisiaj Kaczyński pociąga za wszystkie sznurki, ale jest poza jakąkolwiek demokratyczną kontrolą, bo formalnie jest szeregowym posłem. To prawda, ale przecież nie jest tak, że nikt nie ponosi odpowiedzialności, chociażby za to, co dzieje się wokół Trybunału Konstytucyjnego. Tę odpowiedzialność ponoszą posłowie PiS jak maszynka spełniający polecenia prezesa oraz Andrzej Duda.
Prezes się nie przestraszy
Dlatego jeśli przeciwnicy Kaczyńskiego uznają, że rzeczywiście plan prezesa narusza prawo, na przykład konstytucję, to przed Trybunał Stanu mogą próbować wysłać Dudę. Jeśli zgodził się podżyrować wątpliwe pomysły prezesa, jego strata.
Poza tym trudno o większą naiwność niż oczekiwanie, że protest pod domem prezesa skłoni go do zmiany decyzji. Przecież osiem lat czekał, by wreszcie móc zmieniać Polskę tak, jak sobie zaplanował. Tak jak Jaruzelski zawsze wyjeżdżał z domu w kolejne rocznice wprowadzenia stanu wojennego, tak i Kaczyńskiego nie będzie na Żoliborzu. Po pierwsze dlatego, że będzie na marszu PiS. Poza tym zmuszenie kogoś do tego, aby na kilka godzin wyszedł z domu to naprawdę niewielka represja.
Nie tędy droga
Ale nawet jeśli taki protest byłby skuteczny, nie tak powinno się załatwiać sprawy w demokracji. I to nawet w sytuacjach, gdy rządząca większość ma w parlamencie przewagę, która nie pozwala opozycji nawet na próbę budowania koalicji. Ale przecież opozycja ma inne możliwości, przede wszystkim merytoryczne argumenty i mównicę sejmową do ich nagłośnienia.
No, ale do tego musiałaby mieć czyste sumienie. A z tym u największej partii opozycyjnej krucho. Dlatego idzie na łatwiznę i zamiast trzymać się ram wyznaczonych przez prawo wyprowadza ludzi na ulice. Bo chociaż szef klubu PO Sławomir Neumann mówi, że nie popiera takich form protestu, to już były rzecznik rządu Cezary Tomczyk uważa demonstrację pod domem prezesa za słuszną formę protestu.
Bezsensowna licytacja
Zresztą pokazuje to, że ludzie PO są dzisiaj jak dzieci we mgle i czekają, aż pojawi się lider z latarnią, za którą będą mogli podążać. Niezależnie od tego, PO nawet jeśli oficjalnie nieco dystansuje się od ulicznych wystąpień, liczy na ich eskalację. Bo później będzie mogła mówić, jak wielu ludzi z własnej woli wychodzi na ulice, by bronić demokracji.
Ale kosa trafi na kamień, bo PiS także dba o uliczne poparcie swoich ruchów. Dlatego tak jak przez poprzednie cztery lata w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego organizuje marsz. Znając sprawność organizacyjną Joachima Brudzińskiego i jego ludzi do stolicy zjedzie kilkadziesiąt tysięcy osób.
I politycy PiS będą łatwo mogli gasić każde próby pokrzykiwania przez PO o ulicznych protestach przeciw władzy. Takie licytowanie się na liczbę demonstrantów jest bez sensu, bo to tylko kwestia tego, ile osób partia jest w stanie zmobilizować wśród swoich działaczy, ich rodzin, znajomych, urzędników i za ile autobusów jest w stanie zapłacić. Licytować się można bez końca.