
Patrząc na każdego z osobna, właściwie poza defensywą, w której nie grają piłkarze szkoleni jako środkowi obrońcy albo nie do końca zdrowi, wszędzie mamy solidnego, spełniającego europejskie kryteria gracza. Najlepszym przykładem jest Maciej Rybus. Może być odkryciem mistrzostw!
2. Pewny pierwszy bramkarz, pewna trójka z Borussii - ostatnie mecze kadry pokazały, że czwórka naszych najlepszych piłkarzy potrafi dyspozycję ze swojej drużyny klubowej przełożyć na reprezentację. Wojciech Szczęsny wybronił nam mecze z Niemcami i Portugalią. Z kolei Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski, choć otoczeni słabszymi zawodnikami, też tutaj potrafią szybko i kombinacyjnie zagrać do przodu.
Te elementy nastrajają optymistycznie, a co może nas niepokoić? Takich elementów też można by wymienić pięć.
Artur Sobiech golem z Łotwą wybronił się przed skreśleniem, bo był bardzo blisko trójki, która opuściła kadrę. Wcale nie był lepszy od Pawła Brożka, a ten rozegrał dwa kiepskie mecze. Widać u nich brak regularnych występów na wysokim poziomie. Brożek był o dwa metry spóźniony do dośrodkowań, a tego nie da się wypracować na treningach.
3. Bariera językowa - w tej materii jest już trochę lepiej, po ostatnim meczu głos w języku polskim spróbował nawet zabrać Obraniak. Wyszło przeciętnie, ale cóż, przynajmniej próbował. Po polsku wciąż bardzo słabo mówi też środkowy obrońca Damien Perquis, grający na pozycji, która wymaga szybkiej i umiejętnej komunikacji. Z jednej strony całkiem słusznie mówi się, że język futbolu jest uniwersalny, wystarczy znać parę prostych zdań w danym języku by dogadać się z partnerem lub nawet można porozumieć się z nim bez słów. Z drugiej - sceny takie jak ta, gdy Franciszek Smuda podchodzi do Adama Matuszczyka i Eugena Polanskiego i, na zgrupowaniu reprezentacji Polski, zagaduje do nich w języku niemieckim, atmosfery na pewno nie poprawiają. Ta, zaznaczmy wyraźnie, jest mimo wszystko dość dobra.
4. Środkowi obrońcy nie potrafiący wyprowadzić piłki - komentując końcówkę meczu ze Słowacją Dariusz Szpakowski kilka razy z dumą powtarzał, że to czwarty kolejny mecz Polaków bez straty gola. Wszystko się zgadza, tyle tylko, że ta statystyka też jest nieco myląca. Oczywiście zauważam, ze Perquis z Marcinem Wasilewskim w obronie prezentują się coraz pewniej. Z drugiej jednak strony te cztery mecze były z trzema zespołami słabymi lub przeciętnymi. A jak na Narodowym pojawiła się Portugalia, to jej się za bardzo nie chciało wysilać. A gdy tylko przyspieszała, pod naszą bramką z miejsca pachniało golem. Ze środkiem polskiej obrony jest zresztą inny problem. Perquis i Wasilewski nie najlepiej wyprowadzają piłkę. Nie potrafią spojrzeć kto jest gdzie z przodu ustawiony i zagrać mu po ziemi. Taką umiejętność ma od lat Michał Żewłakow. Istnieje obawa, że gdy rywal podejdzie wyżej, zaatakuje pressingiem, nasi stoperzy będą przestraszeni grać długie piłki.