Za nami już dwa mecze sparingowe w Austrii - z Łotwą oraz Słowacją. Przed nami ostatni testowy mecz przeciwko Andorze, a potem już tylko turniej. I mecze grupowe, z których pierwszy zagramy z Grecją. Po tym, co widzieliśmy w ostatnich miesiącach, a zwłaszcza - ostatnich dniach, o drużynie Franciszka Smudy można już powiedzieć wiele. My postanowiliśmy wskazać, jakie ma na tę chwilę plusy i minusy. Gdzie szukać nadziei, a gdzie może czyhać na nas jakieś zagrożenie.
1. Ofensywa - na Sport.pl możemy przeczytać rozmowę z Andrzejem Juskowiakiem, w której były napastnik reprezentacji stwierdza, że to najsilniejsza polska kadra w XXI wieku. Mocne, odważne słowa. Zgodziłbym się z tym stwierdzeniem, gdyby dodać tam dwa wyrazy i powiedzieć, że jest ona najsilniejsza w ofensywie. Robert Lewandowski w ubiegłym sezonie strzelał gola za golem, Maciej Rybus w ostatnim meczu pokazał, że jest w znakomitej formie, z kolei Kuba Błaszczykowski po ostatniej rundzie w Borussii też gwarantuje jakość. A do tego dochodzą jeszcze Ludovic Obraniak oraz zmiennicy - Kamil Grosicki, Adrian Mierzejewski i Rafał Wolski. Mało która inna kadra będzie miała tak przebojowych ofensywnych pomocników na ławce.
2. Pewny pierwszy bramkarz, pewna trójka z Borussii - ostatnie mecze kadry pokazały, że czwórka naszych najlepszych piłkarzy potrafi dyspozycję ze swojej drużyny klubowej przełożyć na reprezentację. Wojciech Szczęsny wybronił nam mecze z Niemcami i Portugalią. Z kolei Piszczek, Błaszczykowski i Lewandowski, choć otoczeni słabszymi zawodnikami, też tutaj potrafią szybko i kombinacyjnie zagrać do przodu.
3. Rafał Wolski - on może być odkryciem tego turnieju. Na zgrupowaniu w Austrii zrobił furorę. Wojciech Szczęsny, obserwując jak utrzymuje się przy piłce i jak podaje kolegom, przecierał ze zdumienia oczy. Z Łotwą jeden z nielicznych do pochwalenia, ze Słowacją wszedł w końcówce i pokazał na pewno nie mniej niż wcześniej Obraniak. Piłkarz Legii jest idealnym graczem do ataku pozycyjnego, gdy trzeba mądrze rozegrać piłkę na małej przestrzeni. A tak będzie najprawdopodobniej przebiegał mecz z Grecją. Mecz, którego Wolski zapewne nie rozpocznie w pierwszym składzie. Ale jest bardzo możliwe, że będzie jednym ze zmienników.
4. Przygotowanie fizyczne - z obozu Polaków dochodzą głosy, że trenowali inaczej niż przed poprzednimi wielkimi imprezami. Że pracowali dużo ciężej, a mimo to czują się dobrze. Mecz ze Słowakami, jak na spotkanie rozgrywane na tym etapie, wyglądał pod tym względem bardzo optymistycznie. Byliśmy szybcy, zdecydowani, wyprzedzaliśmy rywala, w dobrym tempie operowaliśmy piłką. Wystarczy porównać grę Polaków z innymi finalistami Euro, którzy najczęściej nie zachwycali. Jak Niemcy, którzy przegrali 3:5 ze Szwajcarią.
5. Umiejętność gry kombinacyjnej - to w kadrze Smudy można było zauważyć już wcześniej, chociażby w meczach z Australią czy USA. Odważne, a przy tym mądre i widowiskowe granie do przodu, wejście ofensywnego obrońcy, który dostaje piłkę i najczęściej wie, co z nią później zrobić. Wymiana kilku podań na jeden, dwa kontakty, wprowadzająca lekki zamęt w obronie rywala. To mogliśmy zaobserwować w pierwszej połowie spotkania ze Słowakami. Zresztą, to był też taki znak firmowy Lecha Poznań, prowadzonego przez Smudę. W naszej słabej grupie to może być recepta na pokonanie rywali. Inna rzecz, że w ewentualnym ćwierćfinale, gdy rywal będzie już dużo mocniejszy, tego typu taktyka może być samobójstwem.
Tu zobaczysz fragment meczu z Australią, kto wie, czy nie najlepszego jak dotąd kadry Smudy:
Te elementy nastrajają optymistycznie, a co może nas niepokoić? Takich elementów też można by wymienić pięć.
1. Lewa obrona - to przede wszystkim. W tej chwili na tej pozycji gra Sebastian Boenisch, który do niedawna przez ponad rok leczył kontuzję W ostatnich meczach daleko mu było do tego Boenischa co kiedyś, piłkarza śmiało i dobrze włączającego się do gry ofensywnej, z niezłym dośrodkowaniem. Był wolny, ospały a i wyglądem trochę za bardzo przypomina kulturystę a za mało profesjonalnego piłkarza, który bazować ma na dynamice. Niedawno wydawało się, że na tej pozycji zagra Jakub Wawrzyniak. Tylko, że legionista na obozie doznał lekkiej kontuzji, ostatnio nie grał w sparingach, poza tym w trakcie samego zgrupowania w Lienz swoją formą nie zachwycał trenerów.
2. Brak zmiennika dla Lewandowskiego i Szczęsnego - ktoś powie, że przecież Artur Sobiech zdobył jedyną bramkę w spotkaniu z Łotwą. Tyle tylko, że piłkarz Hannoveru, poza tym golem, w tamtym spotkaniu nie popisał się niczym. Kompletnie. Jest jeszcze Paweł Brożek, ale ten już pewnie dożywotnio nazywany będzie wiecznym talentem. Takim, który świetnie się zapowiada, ale nie potrafi wypalić. Lepiej nie myśleć, co by się stało, gdyby grać nie mógł Lewandowski. Podobnie ze Szczęsnym. Z Łotwą z dobrej strony zaprezentował się Łukasz Fabiański, ale w kadrze już go teraz nie ma. Jest Przemysław Tytoń, jest młody Grzegorz Sandomierski. Obaj zdolni, solidni ale z najlepszymi piłkarzami świata jeszcze się nie mierzyli. Nie mówiąc już o udziale w najważniejszych rozgrywkach.
3. Bariera językowa - w tej materii jest już trochę lepiej, po ostatnim meczu głos w języku polskim spróbował nawet zabrać Obraniak. Wyszło przeciętnie, ale cóż, przynajmniej próbował. Po polsku wciąż bardzo słabo mówi też środkowy obrońca Damien Perquis, grający na pozycji, która wymaga szybkiej i umiejętnej komunikacji. Z jednej strony całkiem słusznie mówi się, że język futbolu jest uniwersalny, wystarczy znać parę prostych zdań w danym języku by dogadać się z partnerem lub nawet można porozumieć się z nim bez słów. Z drugiej - sceny takie jak ta, gdy Franciszek Smuda podchodzi do Adama Matuszczyka i Eugena Polanskiego i, na zgrupowaniu reprezentacji Polski, zagaduje do nich w języku niemieckim, atmosfery na pewno nie poprawiają. Ta, zaznaczmy wyraźnie, jest mimo wszystko dość dobra.
Damien Perquis po meczu Polska - Niemcy, po angielsku:
4. Środkowi obrońcy nie potrafiący wyprowadzić piłki - komentując końcówkę meczu ze Słowacją Dariusz Szpakowski kilka razy z dumą powtarzał, że to czwarty kolejny mecz Polaków bez straty gola. Wszystko się zgadza, tyle tylko, że ta statystyka też jest nieco myląca. Oczywiście zauważam, ze Perquis z Marcinem Wasilewskim w obronie prezentują się coraz pewniej. Z drugiej jednak strony te cztery mecze były z trzema zespołami słabymi lub przeciętnymi. A jak na Narodowym pojawiła się Portugalia, to jej się za bardzo nie chciało wysilać. A gdy tylko przyspieszała, pod naszą bramką z miejsca pachniało golem. Ze środkiem polskiej obrony jest zresztą inny problem. Perquis i Wasilewski nie najlepiej wyprowadzają piłkę. Nie potrafią spojrzeć kto jest gdzie z przodu ustawiony i zagrać mu po ziemi. Taką umiejętność ma od lat Michał Żewłakow. Istnieje obawa, że gdy rywal podejdzie wyżej, zaatakuje pressingiem, nasi stoperzy będą przestraszeni grać długie piłki.
5. Presja - po pierwsze piłkarze, mający doświadczenie z poprzednich wielkich imprez, stanowią w tej reprezentacji mniejszość. Nie dość, że wielu wybrańców Smudy nie grało na Euro 2008, to jeszcze żaden z nich nie występował na tak ważnej imprezie odbywającej się u niego w kraju. Po drugie kadrowicze byli jak dotąd skoszarowani w Austrii. Teraz przylecieli do Polski, gdzie przez ostatni tydzień do meczu z Grecją będą trenować. Dopiero teraz, tutaj pojawią się tłumy kibiców, a to na treningu, a to na trasie przejazdu polskiego autokaru pomiędzy hotelem Hyatt a stadionem Polonii, gdzie będą mieć zajęcia. Czy z tą presją, tak nagłą, tak wielką, reprezentanci sobie poradzą? Łatwo na pewno nie będzie.
Reklama.
Udostępnij: 7
Andrzej Juskowiak,
fragment rozmowy na Sport.pl:
Patrząc na każdego z osobna, właściwie poza defensywą, w której nie grają piłkarze szkoleni jako środkowi obrońcy albo nie do końca zdrowi, wszędzie mamy solidnego, spełniającego europejskie kryteria gracza. Najlepszym przykładem jest Maciej Rybus. Może być odkryciem mistrzostw!
Andrzej Juskowiak
na Sport.pl, o zmiennikach Lewandowskiego:
Artur Sobiech golem z Łotwą wybronił się przed skreśleniem, bo był bardzo blisko trójki, która opuściła kadrę. Wcale nie był lepszy od Pawła Brożka, a ten rozegrał dwa kiepskie mecze. Widać u nich brak regularnych występów na wysokim poziomie. Brożek był o dwa metry spóźniony do dośrodkowań, a tego nie da się wypracować na treningach.