
Reklama.
Na boisku w Berlinie Bayern zaczął dobrze, zdominował grę i wydawało się, że to on będzie dyktował warunki. A tu kontra, błąd i gol dla rywala. Potem piłkarze z Bawarii, nazywani z racji wielkich nazwisk w składzie „FC Hollywood”, byli już bezradni. Niby mieli piłkę i rozgrywali ją, ale po każdej kolejnej stracie to pod ich bramką błyskawicznie pachniało golem.
Byli jak zdolny, ale nieperfekcyjny jeszcze uczeń. A Borussia jak wymagający, do tego bezbłędny profesor. Jedni się męczyli, drudzy grali nie dość że skutecznie, to jeszcze na dodatek pięknie, na luzie.
To zobaczysz bramki i popis Polaków:
Przed meczem niemiecka prasa cytowała wypowiedź legendy swojego futbolu, Lothara Mathausa, który stwierdził, że oto zmierzą się najlepsze indywidualności Niemiec (Bayern) z najlepszą drużyną (Borussia). Cóż, po raz kolejny okazało się, że w futbolu nazwiska nie grają. Możesz mieć u siebie najlepszych dryblerów świata, genialnego bramkarza i prawego obrońcę, ale ważniejsze jest, by zrobić z nich całość. Choć słowa Mathausa są nieco krzywdzące, bo Borussia ma i zespół i gwiazdy.
10 lat bez kilku miesięcy minęło od poprzedniego hat-tricka wbitego Bayernowi. Przed Lewandowskim był Holender Roy Makaay z Deportivo La Coruna (w Lidze Mistrzów).
W sobotę w Berlinie najjaśniej świeciły te polskie, a mówienie o Polonii Dortmund jest jak najbardziej na miejscu. Pierwszy gol? Kapitalna asysta Kuby. Drugi? Karny po faulu na nim. Trzeci, czwarty i piąty autorstwa Lewandowskiego. Ostatni po kapitalnym zachowaniu Łukasza Piszczka, znamionującym najwyższą klasę.
Niewykluczone, że w ćwierćfinale Euro 2012 zobaczymy mecz Polska – Niemcy. Obie drużyny niedawno grały ze sobą towarzysko w Gdańsku. Co prawda skończyło się na remisie 2:2, co prawda byliśmy o krok od historycznego zwycięstwa, jednak rezultat ten zupełnie nie oddawał tego, co działo się na boisku. Gdyby nie Szczęsny, byłaby demolka.
A teraz? W finale Pucharu Niemiec nastąpiła demolka Bayernu. Zespołu, który po wyeliminowaniu wielkiego Realu Madryt za tydzień zagra z Chelsea w finale Ligi Mistrzów. W składzie 8 reprezentantów Niemiec, w linii defensywnej – trójka. Do tego Manuel Neuer, uznawany dziś za najlepszego bramkarza świata (ten mecz mu się kompletnie nie udał).
Na koniec powiążmy kilka faktów. Na trybunach stadionu w Berlinie był sir Alex Ferguson, trener Manchesteru United. Wątpliwe, by był tam w celach turystycznych. Jego zespół będzie w letniej przerwie potrzebował wysokiego, skutecznego napastnika, który mógłby zagrać obok Rooneya. Tymczasem piłkarz idealnie pasujący do tej właśnie charakterystyki strzelił w sobotę trzy gole. I jeszcze jedno, nie jest tajemnicą, że kilka lat temu Manchester United wstępnie interesował się już Robertem Lewandowskim. Z akcentem na słowo "wstępnie".
Działacze z Dortmundu w ostatnich dniach uparcie zapewniają, że nikt z polskiego trio nie jest na sprzedaż. Cóż, po meczach takich jak ten na pewno trudniej będzie im zatrzymać u siebie Błaszczykowskiego, Lewandowskiego i Piszczka.