Były burmistrz Nysy Janusz Sanocki postanowił ostatnio wyrazić swoją opinię o Straży Miejskiej z tego miasta. Wszystko za sprawą pewnego przykrego dla posła incydentu. Samochód Sanockiego stał na zakazie na środku chodnika, więc strażnicy założyli mu blokadę. Polityk zareagował bardzo gwałtownie.
– Co to k...?! Natychmiast przyjeżdżajcie ściągnąć tę blokadę! Powiedz tym swoim matołom! – miał wykrzykiwać
Sanocki do komendanta straży Grzegorza Smolenia. Serwis
"Nowa Trybuna Opolska" powołując się na zapis rozmowy telefonicznej twierdzi, że poseł mówił, iż straż powinna zostać zlikwidowana. Nawoływał też podobno do zwolnienia dyrektora
miejskiego szpitala, pod którego budynkiem Sanocki zaparkował swój samochód.
– Ten, który to zakładał, to zwykły matoł. Przecież mógł mi zwyczajnie jakiś mandat wypisać i grzecznie porozmawiać. Ale nie, od razu trzeba było blokadę. To bezduszność! I oznaka matołectwa! – mówił dalej Sanocki. Poseł wyjaśnił, że przyjechał do szpitala ze swoją 80-letnią macochą, która miała nogę w gipsie. Dyrektorowi placówki Sanocki zarzucił złą organizację parkingów. – Gdzie miałem zaparkować, skoro wszędzie zakazy, zastawione parkingi albo barierki? – pytał rozgoryczony poseł, który startował z list Kukiz'15, ale aktualnie pozostaje poza klubem.
Janusz Sanocki dał się ostatnio poznać z zupełnie innej strony. Jak dotąd wzbudzał raczej uśmiech na twarzy, po tym jak tuż po rozpoczęciu obrad Sejmu nowej kadencji… zaproponował, by piątkowe posiedzenia Sejmu kończyły się punktualnie o godzinie 12:00.
Jak pisaliśmy w naTemat, poseł wyjaśniał wtedy rozbawionym kolegom i koleżankom, że jego wniosek wypływa z troski o to, by wszyscy posłowie mogli spokojnie dotrzeć do swoich okręgów wyborczych.