Prawo i Sprawiedliwość za pośrednictwem swoich polityków już nie raz dawało wyraz temu, co myśli o polskiej kinematografii. Posłowie tego ugrupowania mają swój pomysł na robienie filmów, o czym wspominał nawet sam Jarosław Kaczyński, szef PiS. A że ostatnimi czasy ekipa rządząca sobie ładnie poczyna, na polski światek filmowy właśnie padł blady strach. Wygląda na to, że Państwowy Instytut Sztuki Filmowej może mieć kłopot z rozdawaniem milionowego budżetu, a reżyserzy z kręceniem swoich filmów.
PiS robi porządek w PISF
Poruszenie wśród filmowców wywołała informacja o tym, że nabór wniosków do programów dofinansowujących filmowe projekty przez Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, został zablokowany. Kiedy informacja poszła w świat, oczy wszystkich zwróciły się na Piotra Glińskiego, nowego ministra kultury i jego najbliższych współpracowników. To właśnie oni mają odpowiadać za wstrzymanie procedury, na którą z utęsknieniem czekają filmowcy i od której zależy być albo nie być ich przedsięwzięcia.
PISF potrafi być hojny, bo i ma z czego wydawać. Budżet filmowego Instytutu na dofinansowanie wniosków na produkcję filmową wynosi w tym roku ponad 90 mln zł. Procedura przyjmowania wniosków od tych, którzy czekają na pieniądze PISF jak na mannę z nieba, została jednak chwilowo wstrzymana. To zawieszenie jest spowodowane tarciem na linii Ministerstwo Kultury - PISF. I choć jest to informacja, której nikt oficjalnie nie potwierdzi, to możemy być świadkami cichego konfliktu o kształt polskiej kinematografii.
Niewygodni eksperci?
Ministerstwo Kultury, gdzie rozgościł się Piotr Gliński, w przeszłości wielokrotnie typowany na premiera, dzisiaj wzięło na celownik listę ekspertów PISF, którzy są nieocenieni przy ocenie scenariuszy filmowych. To właśnie oni decydują, kto zasłużył na dofinansowanie. Lista eskpertów z Instytutu trafiła do resortu kultury ponad miesiąc temu, ale nikt z ministerstwa jeszcze nie pokwapił się z jej odesłaniem.
To oznacza jedno – procedura naboru wniosków o dofinansowanie produkcji filmowych nie ruszyła, chociaż planowo miała wystartować 7 grudnia. Nie może się rozpocząć dopóki nie będzie ustalonej listy ekspertów. – Do tego momentu nie otrzymaliśmy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego zatwierdzonej listy ekspertów PISF powoływanych przez ministra – mówił Rafał Jankowski, rzecznik PISF.
W środowisku filmowym zaniepokojenie
Filmowcy nie są z tego powodu zadowoleni, a dla wielu zaczęła się prawdziwa nerwówka. Jak dla Zuzanny Solakiewicz, która w tym roku chce składać wniosek o dofinansowanie do PISF. – To co się obecnie dzieje w związku z blokowaniem procedur jest alarmujące. Nie tylko ja, lecz także całe środowisko filmowe jest pełne obaw. Tu chodzi przecież o realizację naszych przedsięwzięć, które planowaliśmy od dawna, a które mogą pójść w rozsypkę z powodów politycznych. Jeśli pieniądze z dofinansowania nie trafią do filmowców na czas, będzie to oznaczało w wielu wypadkach poważne komplikacje dla przedsięwzięcia – mówi naTemat Solakiewicz, reżyserka, a w przeszłości również ekspertka PISF.
Reżyserka zwraca uwagę, że sytuacja w tym roku jest wyjątkowa, a w przeszłości względy polityczne jeszcze nigdy nie były stawiane wyżej niż interes twórców filmowych. – Wszyscy słyszmy, czym ta opieszałość ministerstwa może być powodowana. Nawet jeśli w przeszłości pojawiało się jakieś niewielkie opóźnienie, to nie było to motywowane polityką, więc nie zbudzało paniki. Teraz jest inaczej – tłumaczy.
Polityka i film
Ociąganie się z akceptacją listy PISF może oznaczać, że ministerstwo chce dokładnie zweryfikować ekspertów, którzy są wybierani na roczną kadencję i oceniają, której produkcji filmowej należy się dodatkowy zastrzyk pieniędzy. W gronie specjalistów zasiadali do tej pory znawcy kina, ale istnieje podejrzenie, że tym razem, oprócz szacownych osób związanych z filmem, znajdą się tam też osoby z politycznego nadania. Ekipa rządząca, która nie ma zbyt pochlebnego zdania o polskiej kinematografii mogłaby więc wówczas mieć wpływ na to, które polskie filmy wejdą na ekrany.
Jarosław Sellin z PiS, który po spektakularnym zwycięstwie ugrupowania Kaczyńskiego w wyborach trafił razem z Glińskim do resortu kultury zasygnalizował, że taka "korekta" przyda się nie tylko liście ekspertów PISF, ale i całemu Instytutowi. – Uważam, że jest dobry moment na dyskusje na temat działania Instytutu. W tym roku obchodzimy 10. rocznicę jego powstania. Będziemy na pewno dyskutować, czy wszystko działa prawidłowo, czy są jakieś rzeczy do zmiany, może też ustawowe. Będziemy przyglądać się tej instytucji, niezwykle oczywiście potrzebnej, pożytecznej – mówił dziennikarzom.
Dofinansowanie to trudna sztuka
PISF w przeszłości wielokrotnie był krytykowany za promowanie marnych produkcji, których największym walorem był np. jedynie ich komercyjny potencjał. W tej grupie należałoby wymienić mało ambitne komedie jak "Kochaj i tańcz" czy "Weekend". Nietrafione decyzje i zbyt małe wspieranie ambitnego kina zmusiło PISF i jego ówczesną szefową - Agnieszkę Odorowicz do zweryfikowania metody wyłaniania filmów godnych dofinansowania. Tak powstało specjalne ciało doradcze złożone z ekspertów. To chyba było dobre posunięcie, bo od tej pory polskie kino przeżywa swój mały renesans, czego najlepszym dowodem jest oscarowa "Ida" Pawła Pawlikowskiego. Instytut wielokrotnie podkreślał znaczenie tego eksperckiego grona.
Zainicjowane w 2011 roku przez PISF konsultacje środowiskowe zaowocowały przyjęciem dwuetapowego modelu selekcji, który ma umożliwić wybór najbardziej obiecujących projektów filmowych. W jego prace, jako liderzy stałych komisji eksperckich, zaangażowali się doświadczeni twórcy reprezentujący różne pokolenia filmowe, którzy rozumieją współczesne kino i cieszą się zaufaniem oraz szacunkiem.
Niektórzy już straszą, że ingerencja w skład ekspertów PISF może doprowadzić do niebezpiecznego precedensu, a całe zamieszanie uderzy rykoszetem w samych twórców filmowych. Jeśli ministerstwo kultury nie odeśle wkrótce zatwierdzonej listy, plany filmowców na kolejny rok mogą zostać pokrzyżowane, a w najgorszym wypadku - nowi eksperci mogą utrudniać finansowanie tych projektów filmowych, które wydają się nieodpowiednie np. z powodów światopoglądowych.
Grzegorz Wojtowicz, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Filmowców Polskich uważa, że na lamentowanie jest jeszcze za wcześnie, a interwencja będzie potrzebna, jeśli paraliż prac nad przyznawaniem wniosków będzie się przedłużał. – Na razie nie widzę powodu do wielkiego niepokoju. Jest opóźnienie, a nabór wniosków rzeczywiście jeszcze nie ruszył, ale to się zdarzało już w przeszłości. Nie zawsze procedury ruszały zgodnie z harmonogramem. Jeśli jednak sytuacja nie ulegnie zmianie, a ministerstwo nie prześle zatwierdzonej listy, no, mówiąc pół żartem – pół serio, wtedy trzeba będzie pikietować pod gmachem resortu – mówi naTemat.
AKTUALIZACJA
Według najnowszych informacji, minister Piotr Gliński przesłał do PISF zatwierdzoną listę ekspertów, a procedura naboru wniosków na dofinansowanie produkcji filmowych ma ruszyć 14 grudnia. Nie wiadomo natomiast nadal, w jakim kształcie lista została odesłana do Instytutu i czy skład komisji eksperckich ulegnie zmianie. Najprawdopodobniej na liście znalazły się osoby wspierane przez nowe władze.