
Poruszenie wśród filmowców wywołała informacja o tym, że nabór wniosków do programów dofinansowujących filmowe projekty przez Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, został zablokowany. Kiedy informacja poszła w świat, oczy wszystkich zwróciły się na Piotra Glińskiego, nowego ministra kultury i jego najbliższych współpracowników. To właśnie oni mają odpowiadać za wstrzymanie procedury, na którą z utęsknieniem czekają filmowcy i od której zależy być albo nie być ich przedsięwzięcia.
Ministerstwo Kultury, gdzie rozgościł się Piotr Gliński, w przeszłości wielokrotnie typowany na premiera, dzisiaj wzięło na celownik listę ekspertów PISF, którzy są nieocenieni przy ocenie scenariuszy filmowych. To właśnie oni decydują, kto zasłużył na dofinansowanie. Lista eskpertów z Instytutu trafiła do resortu kultury ponad miesiąc temu, ale nikt z ministerstwa jeszcze nie pokwapił się z jej odesłaniem.
Filmowcy nie są z tego powodu zadowoleni, a dla wielu zaczęła się prawdziwa nerwówka. Jak dla Zuzanny Solakiewicz, która w tym roku chce składać wniosek o dofinansowanie do PISF. – To co się obecnie dzieje w związku z blokowaniem procedur jest alarmujące. Nie tylko ja, lecz także całe środowisko filmowe jest pełne obaw. Tu chodzi przecież o realizację naszych przedsięwzięć, które planowaliśmy od dawna, a które mogą pójść w rozsypkę z powodów politycznych. Jeśli pieniądze z dofinansowania nie trafią do filmowców na czas, będzie to oznaczało w wielu wypadkach poważne komplikacje dla przedsięwzięcia – mówi naTemat Solakiewicz, reżyserka, a w przeszłości również ekspertka PISF.
Ociąganie się z akceptacją listy PISF może oznaczać, że ministerstwo chce dokładnie zweryfikować ekspertów, którzy są wybierani na roczną kadencję i oceniają, której produkcji filmowej należy się dodatkowy zastrzyk pieniędzy. W gronie specjalistów zasiadali do tej pory znawcy kina, ale istnieje podejrzenie, że tym razem, oprócz szacownych osób związanych z filmem, znajdą się tam też osoby z politycznego nadania. Ekipa rządząca, która nie ma zbyt pochlebnego zdania o polskiej kinematografii mogłaby więc wówczas mieć wpływ na to, które polskie filmy wejdą na ekrany.
Dofinansowanie to trudna sztuka
PISF w przeszłości wielokrotnie był krytykowany za promowanie marnych produkcji, których największym walorem był np. jedynie ich komercyjny potencjał. W tej grupie należałoby wymienić mało ambitne komedie jak "Kochaj i tańcz" czy "Weekend". Nietrafione decyzje i zbyt małe wspieranie ambitnego kina zmusiło PISF i jego ówczesną szefową - Agnieszkę Odorowicz do zweryfikowania metody wyłaniania filmów godnych dofinansowania. Tak powstało specjalne ciało doradcze złożone z ekspertów. To chyba było dobre posunięcie, bo od tej pory polskie kino przeżywa swój mały renesans, czego najlepszym dowodem jest oscarowa "Ida" Pawła Pawlikowskiego. Instytut wielokrotnie podkreślał znaczenie tego eksperckiego grona.
Zainicjowane w 2011 roku przez PISF konsultacje środowiskowe zaowocowały przyjęciem dwuetapowego modelu selekcji, który ma umożliwić wybór najbardziej obiecujących projektów filmowych. W jego prace, jako liderzy stałych komisji eksperckich, zaangażowali się doświadczeni twórcy reprezentujący różne pokolenia filmowe, którzy rozumieją współczesne kino i cieszą się zaufaniem oraz szacunkiem.
Według najnowszych informacji, minister Piotr Gliński przesłał do PISF zatwierdzoną listę ekspertów, a procedura naboru wniosków na dofinansowanie produkcji filmowych ma ruszyć 14 grudnia. Nie wiadomo natomiast nadal, w jakim kształcie lista została odesłana do Instytutu i czy skład komisji eksperckich ulegnie zmianie. Najprawdopodobniej na liście znalazły się osoby wspierane przez nowe władze.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl