Sikorski dzięki swojej wiedzy i kontaktom doskonale radzi sobie na pograniczu polityki i nauki.
Sikorski dzięki swojej wiedzy i kontaktom doskonale radzi sobie na pograniczu polityki i nauki. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Reklama.
Na stronie Centrum Studiów Europejskich znajdziemy obszerną notatkę z biografią Sikorskiego. Były polski minister nazwany tam jest m.in. architektem porozumienia z Euromajdanem oraz sygnatariuszem Traktatu Lizbońskiego. W zakładce z nauczycielami akademickimi nie widać jednak kontaktu do ekspolityka. Okazuje się, że pomimo otrzymania tytułu profesorskiego Sikorski wcale nie jest pracownikiem uczelni.
Były minister otrzymał stanowisko non-resident Senior Fellow. To honorowa funkcja, która jest niepłatna i przeznaczona dla wybitnych przyjaciół uczelni. Wśród obowiązków Sikorskiego znajduje się m.in. doradzanie wykładowcom oraz udział w dyskusjach i konferencjach organizowanych przez uczelnię. Polityk nie musi się liczyć jednak z kosztami, te zwraca uczelnia. Jeśli nie znajdzie czasu by osobiście być na seminarium, może zawsze skorzystać z wideokonferencji.
Współpraca Sikorskiego z CES Harvard University nie zaczęła się jednak w listopadzie. Już wcześniej Sikorski uczestniczył w konferencjach o Europie Środkowo-Wschodniej na uczelni. Co jednak były minister z tego ma? Profesorski tytuł, nawet honorowy, najlepszej uczelni świata to bardzo duże wyróżnienie.
Sikorski wszedł tym samym do elitarnego grona, w którym jest m.in. Henry Kissinger. Dzięki temu zapewne może przebierać w ofertach wykładów oraz konferencji. Ostatnio najczęściej angażował się w prace Centre for European Reform z Londynu. Jest to think-tank, zajmujący się dyskusją wokół kształtu Unii Europejskiej, w którym uczestniczą wybitni politolodzy, ekonomiści, socjolodzy, historycy i politycy. W 2014 roku szef CER Charles Grant został nominowany do listy 50 najbardziej wpływowych ludzi wg. Bloomberg News. Sikorski znalazł się również w gronie doradców ds. reform na Ukrainie.
Sikorski spadł więc na przysłowiowe "cztery łapy" i odejście z czynnej polityki nie było dla niego katastrofą finansową. Z pewnością też na konferencjach nie zabraknie tak bardzo wypominanych mu przez przeciwników ośmiorniczek. Ciekawe tylko, czy któryś z polityków Prawa i Sprawiedliwości zdobędzie kiedyś taką pozycję jak były minister i marszałek Sejmu, który na świecie jest uważany za autorytet od spraw międzynarodowych.

Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl