
Najbardziej banalne prezenty na Gwiazdkę, najbardziej niechciane, znienawidzone nawet, obśmiane na wszystkich frontach, okrzyknięte największym obciachem. Skarpety, piżamy, krawaty, kapcie...Kto ich nie dostał w ogromnych ilościach? I kto nigdy więcej dostawać nie chce? A jednak. Docenić niejeden potrafi, gdy nagle ich zabraknie.
REKLAMA
Wszędzie grzmią, że skarpety i temu podobne to najgorsze prezenty na Gwiazdkę. Zawsze znajdą się w rankingach 5 , czy 10 takich, których nigdy nie chciałbyś pod choinką znaleźć. Taki prezent ostatniej chwili i kompletnego braku wyobraźni. Ale...
Ja tam żadnym prezentem bym nie pogardziła, no chyba, że takim, który jest brzydki, zajmuje dużo miejsca i nie wiadomo co z tym zrobić, a skarpetki przecież zawsze się przydadzą, przynajmniej nie trzeba będzie sobie kupować. Czytaj więcej
Znajoma Monika opowiada, że zawsze pod choinkę dostawała od babci piżamę. Rok w rok. Niemal ten sam model, niemal ta sama kolorystyka: – Gdy wyszłam za mąż, poprosiłam mamę, żeby delikatnie zasugerowała babci, że może już koniec z tymi piżamami? Mama poprosiła, babcia, o dziwo, nie obraziła się, ale piżamy przestała kupować. Tylko teraz ciągle nie mam piżam!
Babciu, ratuj!
Minęło kilka lat i Monika zastanawia się, czy to był dobry pomysł. – Jak idę na zakupy, wolę przymierzać bluzkę, spodnie czy sukienkę, a nie tracić czas na wybieranie piżamy. Zawsze myślę: ”Okej, następnym razem kupię” i zawsze następnym razem albo zapomnę albo znów mi szkoda czasu. Przez lata przyzwyczaiłam się, że zawsze kilka świeżych w szafie leży. Teraz ciągle mam z tym problem. Ciągle mam za mało piżam. Babciu ratuj! – śmieje się.
Minęło kilka lat i Monika zastanawia się, czy to był dobry pomysł. – Jak idę na zakupy, wolę przymierzać bluzkę, spodnie czy sukienkę, a nie tracić czas na wybieranie piżamy. Zawsze myślę: ”Okej, następnym razem kupię” i zawsze następnym razem albo zapomnę albo znów mi szkoda czasu. Przez lata przyzwyczaiłam się, że zawsze kilka świeżych w szafie leży. Teraz ciągle mam z tym problem. Ciągle mam za mało piżam. Babciu ratuj! – śmieje się.
Inna znajoma co roku dostaje dwa albo trzy komplety damskich fig. Do tego rajstopy albo legginsy. Czasem podkoszulkę, dla odmiany. Ale figi są zawsze. – Już machnęłam na to ręką. Zawsze się przydają. Używam, zużywam i czekam na nowe w przyszłym roku. Sama przestałam już kupować. Nie pamiętam, kiedy samodzielnie kupowałam sobie niektóre elementy damskiej bielizny – mówi Magda.
Ona z kolei zawsze kupuje ojcu skarpety. – On też sam ich sobie nie kupuje. Polega tylko na tym, co dostanie od nas. Stąd świeża dostawa skarpet co roku. I co roku je chce. Właśnie, żeby nie zawracać sobie głowy ich kupowaniem – mówi.
Gdy rozmawiamy, Magda przypomina sobie jeszcze o skarpetach narciarskich. – To kolejny prezent, który dostaje praktycznie co roku. Ani razu nie kupiłam ich sobie sama. Dla mnie rewelacja. Problem z głowy i nigdy mi ich nie brakuje – mówi.
Święty spokój i pełna szafa
Śmiech śmiechem, ale nie oszukujmy się. W większości rodzin, gdzie jest dużo dzieci, dorośli obdarowują się tylko drobiazgami. Niektóre rodziny wręcz wprowadzają prezentowy limit, niczym podczas szkolnych mikołajek. Na przykład do 50 zł. Owszem, można wysilić umysł i wymyślić coś ekstra, niezwykłego, niepowtarzalnego i na pewno dalekiego od banału. Ale co później z tym nie-banałem zrobić? Chwila radości i schować do szuflady?
Śmiech śmiechem, ale nie oszukujmy się. W większości rodzin, gdzie jest dużo dzieci, dorośli obdarowują się tylko drobiazgami. Niektóre rodziny wręcz wprowadzają prezentowy limit, niczym podczas szkolnych mikołajek. Na przykład do 50 zł. Owszem, można wysilić umysł i wymyślić coś ekstra, niezwykłego, niepowtarzalnego i na pewno dalekiego od banału. Ale co później z tym nie-banałem zrobić? Chwila radości i schować do szuflady?
– Mój brat co roku chciał bluzę. ”Co ci kupić na gwiazdkę?” ”Jakąś bluzę”. Zawsze ta sama odpowiedź. I bluza zawsze musiała być jasna. Już mnie znudziło kupowanie tych bluz, a on ciągle to samo. Ale fakt, nie lubi chodzić po sklepach. Jak miał bluzy, które lubi, miał święty spokój i pełną szafę – to wspomnienie znajomej Kamili.
Te banalne prezenty mają też najważniejszą zaletę – bezsprzecznie są bezpieczne. Najczęściej, choć oczywiście ryzyko jest. – Jak mam dostać jakiś wazon, szalik czy kosmetyki, których nie używam albo w ogóle nie wiadomo co, z czym potem nie wiem, co zrobić, wolę zasugerować, żeby mi kupili rajstopy albo skarpetki. Przynajmniej się przydadzą, a ja nie będę musiała potem wydawać na nie pieniędzy – mówi Magda.
Ona bardzo nie lubi rankingu prezentów, jakie przed Bożym Narodzeniem zalewają internet: – Niech każdy kupuje, co chce. Ja nie miałabym nic przeciwko ciepłej, słodkiej, piżamie. Taką w tym roku kupuję mojej córce. Do tego puchate kapcie. I wiem, że będzie zachwycona.
Temat jest iście międzynarodowy, bo prezenty również uniwersalne.
Czyli, nie wszędzie jednak prezent taki zły...
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
