Reklama.
Święta bez niego to święta niepełne - co roku wszyscy, jak jeden mąż, zasiadamy przed telewizorami. I nawet jeśli znamy dialogi na pamięć, czy wszystkie tortury, jakim kilkulatek poddaje "groźnych" przestępców, nie ma bata: seans musi być. Każdemu choć raz jednak przeszło przez głowę, na kogo wyrósł Kevin McCallister. Dziś już wiadomo…
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl