Szef Centrum Kontrwywiadu NATO, pułkownik Krzysztof Dusza opisał na antenie radia ZET szczegóły nocnej akcji współpracownika Antoniego Macierewicza. – Dzisiaj mój oficer, który pełnił wczoraj w nocy służbę, został wezwany na Klonową. Został zamknięty w pokoju, a przed jego pokojem stoi żandarm. Powiedziano mu, że wkrótce wszyscy żołnierze z CEK NATO tam trafią. Nie wiem w jakim trybie, bo wydaje mi się, że póki co obowiązuje w tym zakresie określony porządek prawny – mówił w programie Moniki Olejnik.
Przypominamy. Dziś o godzinie 1.30 w nocy urzędnicy MON weszli z Żandarmerią Wojskową do Centrum Kontrwywiadu NATO w Warszawie. Powodem są podejrzenia wysuwane wobec dyrektora Centrum, płk. Krzysztofa Duszy. Jak pisaliśmy w naTemat, zarzuca mu się szpiegostwo na rzecz USA.
Do siedziby Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, w asyście żandarmerii, weszli Piotr Bączek i Bartłomiej Misiewicz, dyrektor gabinetu ministra obrony Antoniego Macierewicza. Do budynku weszli używając dorobionego klucza, po czym oznajmili obecnemu dyżurnemu, że ma ma opuścić budynek, i wręczają dokument o przeniesieniu do rezerwy kadrowej. Zaniepokojony mężczyzna natychmiast powiadomił o sprawie Krzysztofa Duszę.
– Zjawiłem się natychmiast, ale nie zostałem już wpuszczony do środka, zawiadomiłem więc policję, ale funkcjonariusze po przyjechaniu na miejsce i konsultacjach z przełożonymi powiedzieli, że sprawa przekracza ich kompetencje, i odjechali – relacjonował Dusza.
– Pan Piotr Bączek zażądał od żandarmerii wojskowej otworzenia pomieszczeń, które należą do personelu międzynarodowego, m.in. personelu słowackiego. Żandarmeria odmówiła takich działań, ponieważ słusznie uznała, że są one bezprawne – mówił Dusza.
Szef Centrum uznał, że "Piotr Bączek w sposób bezprawny prowadzi do skandalu międzynarodowego". Pułkownik powtórzył też swoje wcześniejsze przypuszczenia – jak mówił, działania MON od dłuższego czasu mają na celu sparaliżowanie prac CEK NATO. Nie wiadomo czy oficer dyżurny, którego zamknięto w pokoju, został już wypuszczony.