
Premier Polski powiedziała, że rząd nie będzie finansować niczego, co uderza w społeczne normy i wartości. W ten sposób broniła ministra kultury, który rozpoczął "audyty artystyczne" w teatrach, a także jest przeciwny filmom w stylu "Idy". Do niej zresztą też odniosła się Szydło - której to dzieło Pawlikowskiego się nie podobało.
REKLAMA
Polityk PiS popiera działania Piotra Glińskiego. Szef resortu kultury może liczyć na to, że pornografia zniknie z polskich scen. Zresztą cokolwiek, co będzie niezgodne z "ogólnie przyjętymi wartościami", odejdzie w zapomnienie. Beata Szydło podkreślała to w wywiadzie udzielonym "Gościowi Niedzielnemu". – Media ten problem wypaczyły, prezentując stanowisko prof. Glińskiego jako próbę cenzury – tłumaczyła.
Premier liczy również, że nie tylko teatr przejdzie właściwą ewolucję, ale również rodzime kino. Zależy jej na tym, by wkrótce zaczęły powstawać obrazy, które pokażą naszą historię "w odpowiedni sposób" i… po hollywoodzku. Czyli nie tak jak zrealizowano "Idę". Zdaniem polityk, film Pawlikowskiego nie służył promocji kraju, a nawet tworzył jego "negatywny obraz". – Pod względem artystycznym też mi się niespecjalnie podobał. Zdziwiłam się, że dostał Oscara – dodała. Ciekawe, czy następne, tym razem patriotyczne dzieła podbiją serca członków Akademii.
źródło: Gość Niedzielny
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
