Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie buduje mit Lecha Kaczyńskiego. Teraz zaczyna to robić ze zdwojoną siłą. Dzięki wygranym wyborom prezydenckim i parlamentarnym, partia Jarosława Kaczyńskiego dostała nowe narzędzia, żeby z byłego prezydenta zrobić ikonę polskości, męża stanu, wreszcie herosa umykającego przed świszczącymi kulami. Tylko że w tej narracji, rzeczywistość zaczyna mieszać się z fikcją.
Legenda o Kaczyńskim to bajka?
Proces mitologizowania postaci Lecha Kaczyńskiego zaczął się tuż po katastrofie prezydenckiego Tupolewa TU-154M pod Smoleńskiem. Tragicznie zmarły prezydent nadawał się do tego idealnie. Już wtedy zaczęły padać wielkie słowa, które dzisiaj brzmią jak proroctwo. Pogłoski o "męczeńskiej" śmierci, pochówek na Wawelu, wykwit teorii spiskowych – te wszystkie elementy składały się w logiczną całość, w której centralną postacią była właśnie postać byłego prezydenta.
Teraz, korzystając z nadarzającej się okazji, posłowie PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, i prezydentem Andrzejem Dudą w roli sprzymierzeńca, zabrali się żwawo za utwierdzanie społeczeństwa w przekonaniu, że mówiąc o Lechu Kaczyńskim mamy do czynienia z polskim bohaterem, jakich mało. Jak Polska długa i szeroka powstały pomniki byłego prezydenta, jego imieniem i nazwiskiem nazywa się ulice, ronda. Na poziomie lokalnym nie jest to zjawisko nowe, ale w Sejmie i w Pałacu Prezydenckim też ostatnio zaczęły się dziać rzeczy ciekawe.
W Parlamencie właśnie odbyło się przecież uroczyste Zgromadzenie z okazji 10. rocznicy zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego na prezydenta, a obecny prezydent zorganizował specjalną konferencję poświęconą w całości dokonaniom swojego poprzednika na arenie międzynarodowej. Oto 5 najważniejszych argumentów obozu PiS, które służą budowaniu wizerunku Lecha Kaczyńskiego - bohatera narodowego.
"SOLIDARNOŚĆ"
Karta działacza "Solidarności" to ważny wyimek w życiorysie Lecha Kaczyńskiego. Jego zaangażowanie w ruch, który dał początek polskiej transformacji nie ulega wątpliwości i jest jednym z kamieni milowych w karierze politycznej samego Kaczyńskiego. Do działalności opozycyjnej nie zniechęciło go nawet trudne doświadczenie, jakim było internowanie. Jako jeden z ważnych solidarnościowych działaczy, był wszędzie tam, gdzie wówczas działa się historia – przy Okrągłym Stole i w Magdalence.
Dzięki zaangażowaniu w budowę tego wyjątkowego w skali świata ruchu, Kaczyński cieszył się poważaniem i zdążył szybko wyrosnąć na rozpoznawalną postać polskiej sceny politycznej. Dzisiaj posłowie PiS i prezydent chętnie przypominają ten etap życia Kaczyńskiego. Etos "człowieka Solidarności" robi swoje, chociaż czasem z wypowiedzi działaczy PiS pobrzmiewa pewna przesada. Wówczas okazuje się, że "Solidarność" bez Lecha Kaczyńskiegowprost by się po prostu nie obeszła.
– "Z całą pewnością rola Lecha Kaczyńskiego w dziejach tego największego ruchu społecznego w naszej historii, ale także co najmniej jednego z dwóch największych w historii świata - bo tylko ruch Gandhiego może być porównany z ruchem Solidarności - była znacząca" – mówił trzy lata temu Jarosław Kaczyński podczas konferencji "Lech Kaczyński – człowiek Solidarności" w Gdańsku.
OSTATNI SPRAWIEDLIWY
Lech Kaczyński i jego staranne wykształcenie od dawna stanowią dla środowiska związanego z ekipą rządzącą kolejny przyczynek do pompowania mitu o Lechu Kaczyńskim. Absolwent prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, kontynuując karierę uniwersytecką, uzyskał tytuły doktora habilitowanego nauk prawnych. W latach 1996-1997 był profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Gdańskiego, a od 1999 roku - profesorem na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Ta konsekwentna ścieżka edukacyjna uczyniły z Kaczyńskiego szanowanego znawcę prawa. Kolejnym punktem zwrotnym w karierze Kaczyńskiego okazała się teka ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. W 2000 roku brat Jarosława Kaczyńskiego zastąpił na tym stanowisku Hannę Suchocką w gabinecie Jerzego Buzka. Mimo braku jednoznacznej oceny pracy Kaczyńskiego w fotelu szefa resortu sprawiedliwości, polityk zdążył wyrobić sobie opinię ostatniego wśród sprawiedliwych.
ODWAŻNA PREZYDENTURA W CIENIU ZAMACHU
Prezydentura Lecha Kaczyńskiego oceniana jest rzecz jasna różnie, ale w kontekście mówienia o nim jako o jednostce otoczonej czcią i swego rodzaju kultem, szczególnie istotna była polityka zagraniczna. Kaczyński jest uważany za twórcę powrotu do koncepcji polityki jagiellońskiej i budowania pozycji Polski poprzez zacieśnianie współpracy międzypaństwowej z naszymi najbliższymi sąsiadami. Szczególnie ważnym wydarzeniem, które w niektórych kręgach urosło do wydarzenia symbolicznego była wizyta prezydenta w Gruzji.
W 2008 roku prezydent poleciał do kraju rządzonego przez Micheila Saakaszwilego, żeby wesprzeć gruzińskie władze w związku z konfliktem w Ostetii Południowej i Abchazji. Podczas wizyty, ostrzelano prezydencki konwój. Dla jednych był to argument przemawiający na niekorzyść Kaczyńskiego, którego brawurowa wizyta mogła mieć tragiczny finał. Inni zobaczyli wtedy w Kaczyńskim bohaterskiego przywódcę, któremu niestraszne rosyjskie pogróżki. Dzisiaj ta sytuacja sprzed lat urasta do rangi wielkiego wydarzenia, w którym prezydent odegrał rolę herosa.
Micheil Saakaszwili, dzisiaj gubernator Odessy, odwiedził ostatnio Warszawę. Pretekstem do wizyty stała się konferencja poświęcona Lechowi Kaczyńskiemu. Jego wypowiedź z pewnością przysłuży się zwolennikom myślenia o byłym prezydencie w kategoriach narodowego męża opatrznościowego. Co powiedział były prezydent Gruzji wspominając incydent sprzed lat? – Ochrona była wyszkolona do pilnowania mojej osoby. To była bardzo typowa sytuacja, więc chwycili mnie i położyli na ziemi. Ale zapomnieli o prezydencie Kaczyńskim. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że prezydent stoi, kule świszczą wokół niego, a on się uśmiecha. Wtedy krzyknąłem do moich ludzi: co robicie?! Na ziemię go! Tak też się stało – mówił.
KATASTROFA SMOLEŃSKA
Rok 2010 i tragiczny los pasażerów lotu do Smoleńska, w tym prezydenckiej pary, był przełomowy. Od tego momentu można otwarcie mówić o powstaniu legendy Lecha Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński w kolejnych wypowiedziach w związku z katastrofą sugerował, że prezydent został "zamordowany", a "tak w Polsce, jak i za granicą, były osoby, które mogły skorzystać na śmierci Lecha". Spiskowa otoczka od paru lat skutecznie podsyca nie tylko zapędy zwolenników teorii zamachowej, lecz także służy jako ważne narzędzie w kreowaniu mitu byłego prezydenta.
Lech Kaczyński z pewnością jest postacią wielce dla Polski zasłużoną. Ale czy zasługuje na to, żeby stawiać mu marmurowe pomniki i otaczać kultem? Na to pytanie Jarosław Kaczyński, prezydent Andrzej Duda i posłowie PiS od dawna znają odpowiedź. Dla reszty ciągle powinno to być pytanie otwarte. A odpowiedzi na nie na pewno nie znajdzie się nadstawiając ucha na czołobitne wypowiedzi ugrupowania, które za wszelką cenę stara się z każdego dokonania byłego prezydenta uczynić coś na kształt pieśni pochwalnej. Chociaż z drugiej strony w wielkich mitach wcale nie o prawdę idzie.