Jan Maria Rokita, kiedyś czynny polityk, dziś tylko publicysta i komentator, od polityki ostatnio raczej trzyma się z dala. Sam wręcz o sobie mówi, że jest całkowicie apartyjny. Ale obecna sytuację w Polsce ocenia źle, a perspektywy widzi marne. Bo nie wiadomo, czego można się spodziewać po PiS i jego prezesie. Bo kiedyś, jego zdaniem, PiS miał całościowy plan funkcjonowania państwa. Raz lepszy, raz gorszy. A dziś nie ma go w ogóle.
Generalnie, według niego, Jarosław Kaczyński prowadzi działania konkwistadorskie wobec państwa i obywateli. Ale za Trybunał Konstytucyjny jego partia wzięła się przez przypadek, z czego niewielu ludzi zdaje sobie sprawę. – To PO podsunęła
PiS ten ruch, wybierając pięciu sędziów do Trybunału, zamiast trzech – powiedział. Ale przyznał też, że był to niejako odwet.
Portal braci Karnowskich wpolityce.pl już podsumował Rokitę, że przeprowadza psychoanalizę, a jako psychonalityk wziął na kozetkę PiS. Cytując takie choćby jego słowa. O tym, że wróciła stara PiSowska mentalność, która nieustannie zmaga się z wrogiem.
Sam myślałem, że po 25 października świat antypisowski przestał istnieć. Wydawało mi się, że PiS będzie spokojnie rządził przez kilka następnych lat, bo znalazł receptę na przekonanie czy raczej przekupienie wyborców. I nagle sytuacja zmieniła się jak w kalejdoskopie. Wróciła stara PiS-owska mentalność, poczucie bycia oblężoną twierdzą. Ludzie związani z partią czują się znów, jakby działali w podziemiu. Siebie mają za postacie heroiczne, zmagające się z przeważającym wrogiem, z Herbertowskim potworem „pozbawionym wymiarów”. Spora część elektoratu PiS potrzebuje ciągłego „powstania warszawskiego”, bycia w okopach, pod ostrzałem". Czytaj więcej