Janusz Sanocki wybrany z list Kukiz '15 po raz kolejny pokazuje, że nie powinien być w Sejmie.
Janusz Sanocki wybrany z list Kukiz '15 po raz kolejny pokazuje, że nie powinien być w Sejmie. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Wszystkim 15 705 wyborców, którzy głosowali na Janusza Sanockiego z komitetu Kukiz '15 należy pogratulować wyboru. Bo choć poseł nie wszedł do klubu parlamentarnego kierowanego przez muzyka, to przecież dzięki niemu wszedł do Sejmu. I na każdym kroku udowadnia, że nie powinien się tam znaleźć.

REKLAMA
Kiedy wyborcy głosują na szyld partyjny, a nie na konkretne osoby, do Sejmu wchodzą ludzie, którzy mają problemy z podstawową kulturą. W poprzedniej kadencji byli to głównie politycy Ruchu Palikota, teraz wydaje się, że sejmowym awanturnikiem będzie wybrany z list Kukiz '15 Janusz Sanocki.
Na pierwszym posiedzeniu po wyborach poseł zasłynął wnioskiem, by obrady Sejmu kończyły się w piątki przed południem, by parlamentarzyści mogli spokojnie wrócić do domów. Z kolei przed świętami wszedł na mównicę z dużą torbą i prosił marszałka Kuchcińskiego o umożliwienie mu podzielenia się opłatkiem ze wszystkimi 460 posłami.
Te wybryki mogą śmieszyć, ale reakcja na kolejny może być tylko jedna: zażenowanie. Sanocki poczuł się chyba ważną personą w swoim regionie, bo kiedy Straż Miejska założyła mu blokadę, zadzwonił i zbeształ strażników. Później zadzwonił jeszcze do komendanta jednostki i w zdecydowanie nieparlamentarnych słowach oceniał pracę jego i strażników. Lokalna telewizja właśnie opublikowała nagranie rozmowy.
Wyborcom Kukiz '15 pozostaje pogratulować wyboru.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl