
International School of Bydgoszcz. Tak nazywa się placówka. Albo, jak mówią potocznie, szkoła NATO. Można powiedzieć, jedna z najbardziej prestiżowych w Polsce, a przynajmniej jedyna tego typu w skali całego kraju. Kształci dzieci oficerów NATO, którzy stacjonują w Bydgoszczy. I choć powstała na mocy międzynarodowego porozumienia, od polskich władz nie może się doprosić pomocy. Pęka w szwach, musi pracować na dwie zmiany, nie spełnia standardów lokalowych. Nikt nie pomyślał, że oficerowie wracają potem do swoich krajów. I opowiadają, jak wyglądają polskie warunki. Dlatego szkoła apeluje do rządu: "Pomóżcie!"
– Uważam, że trzeba im pomóc i zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby tak się stało. Szczycimy się ośrodkiem NATO w Bydgoszczy, to musimy stworzyć takie warunki, by wszyscy, którzy przyjeżdżają z Europy do Bydgoszczy, i których dzieci edukują się w tej szkole, mogli potem powiedzieć, że wszystko jest u nas na odpowiednim poziomie – mówi w rozmowie z naTemat Tomasz Latos.
Szkoła znajduje się w budynku dawnego, osiedlowego Młodzieżowego Ośrodka Kultury na Błoniu. Otwarto ją tu w 2009 roku, po tym, jak w Bydgoszczy powstało Dowództwo Batalionu Łączności NATO, a także Centrum Szkolenia Sił Połączonych Sojuszu. Można powiedzieć, że od samego początku powstawała w bólach. Ciągle były problemy lokalowe, ciągle czegoś brakowało, nie mówiąc o tym, że wkrótce po otwarciu grożono jej zamknięciem. Tyle że wtedy do szkoły chodziło 8 dzieci. Dziś jest ich 157. W budynku, który na zdjęciach może nie wygląda wcale tak źle, ale jest w stanie pomieścić do 120 uczniów. A jest coraz ciaśniej, bo dzieci przybywa.
Starania o usytuowanie w Bydgoszczy batalionu łącznościowego NATO trwały kilka lat. To druga - po Centrum Szkolenia Sił Połączonych - natowska jednostka w kraju i w Bydgoszczy! - Decyzja o ulokowaniu dowództwa batalionu w Bydgoszczy jest niewątpliwym sukcesem naszego kraju - podkreśla Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. - Dzięki niej znaleźliśmy się w głównym nurcie transformacji NATO oraz zwiększyliśmy obecność Sojuszu w Polsce. Dwa bataliony łącznościowe NATO powstają w holenderskim Maastricht i włoskim Nepolu. O trzeci "biła się" Polska z Turcją. Czytaj więcej
A szkoła przecież nie jest z gumy. Mieści i szkołę podstawową, i średnią, a przyjeżdżają też rodzice, którzy są zainteresowani przedszkolem. – W obecnym warunkach nie jestem w stanie przyjąć więcej dzieci – mówi bezradnie dyrektorka. Fakt, część z uczniów to dzieci polskie. Można nawet śmiało powiedzieć, że w tym momencie jest ich większość. Tych NATO-wskich jest około 60. – Ale tak przed laty kazało zrobić Ministerstwo Edukacji. – Żeby szkoła mogła się utrzymać i koszty były mniejsze, kazali dopełnić ją dziećmi polskimi – przyznaje dyrektorka. I dopełniła.
Jej perypetii nie sposób streścić w krótkim artykule. Zawiłości są długie i skomplikowane. Dużo miejsca poświęcała im m.in. "Gazeta Pomorska". Kluczowa jest jednak decyzja MEN o obcięciu dotacji (tu nad szkołą zawisła groźba licznych cięć) a także wcześniej, by szkoła szukała nowej siedziby. Nie bez znaczenia jest też zmiana, która nastąpiła za byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka. Szkoła przeszła wówczas spod pieczy MEN pod opiekę Ministerstwa Obrony Narodowej właśnie. I tu zaczyna się problem i największa bolączka NATO-wskiej szkoły jednocześnie. Nowy lokal. Jest, owszem, znalazł się - przekazało go samo miasto. Niemniej, od trzech lat stoi pusty, bo nikt nie chce pomóc go wyremontować. Potrzeba 7,5 miliona zł.
Można powiedzieć, dlaczego państwo ma dokładać do tej szkoły, skoro i tak uczą się w niej polskie dzieci, mieszkańcy Bydgoszczy. Płacą czesne, i to niemałe, i jeszcze mają dostać w prezencie nową, wyremontowaną szkołę za pieniądze MON? Pewnie można. Ale bez tych dzieci tej szkoły by nie było. Bo nikt nigdy nie wie, ile w danym momencie przybędzie zagranicznych uczniów. Rotacja jest bardzo duża. – Zagraniczne dzieci lepiej się integrują w towarzystwie tych polskich – przyznaje dyrektorka.
"Sprawa szkoły jest przedmiotem zainteresowania MON. Wynika to oczywiście z dyslokacji jednostek NATO w Bydgoszczy i zapisów umowy między rządem RP a HQ SACT. W MON trwa analiza złożonego wniosku, ale na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie przekazać żadnych informacji na ten temat. Po zakończeniu analizy niezwłocznie poinformujemy" .
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
