
Dawid Karpiuk, dziennikarz działu kultura w tygodniku "Newsweek", napisał artykuł, który sprowadził na niego falę internetowej nienawiści. Autorowi tekstu zarzuca się "zdradę narodu" i antypolskość. Padają groźby i wyzwiska. Wszystko dlatego, że w tekście Karpiuka znalazły się słowa: "Niechże już ta Polska zdechnie!".
REKLAMA
"Może więc niechże już ta Polska zdechnie, będzie nam wszystkim trochę lżej. Z Polską w sercach maszerują ulicami miast szowiniści, faszyści i zadymiarze. Ta Polska nie ma nic wspólnego z Polską jej prawdziwych bohaterów. Może więc czas z tej Polski zrezygnować? Chociaż na chwilę”– napisał Karpiuk. Trzeba przyznać, że dziennikarz użył mocnych słów, może mógł ująć to inaczej. Z tego fragmentu nie wynika jednak, że Karpiuk chce aby Polska przestała istnieć w sensie dosłownym, a raczej, że pragnie, aby przestała istnieć "Polska uprzedzeń".
W internecie pojawiły się już fotomontaże z rzekomym "zdrajcą narodu", co poskutkowało, jak można się było spodziewać, wylewem agresywnych komentarzy, w których dziennikarz jest mieszany z błotem. W grafikach z Karpiukiem wypomina się mu także tytuł jego tekstu, który brzmiał: "Skończmy z tą Polską". Skala nienawiści jest przerażająca. Dobrze obrazują to poniższe przykłady.
Tekst Karpiuka krytykował Polskę pod władzą PiS. Polskę, która staje się krajem nietolerancyjnym. Dziennikarz wyraźnie zaznacza, że jest przeciwnikiem rasizmu, zabijania zwierząt i uprzedzenia do innych kultur. I to jest właśnie ta Polska, która powinna przestać istnieć. Na nieszczęście dla autora, jego słowa zostały odebrane w innym sensie, niż ten, w którym postanowił ich użyć.
