Mija pięć dni od przejęcia "Wiadomości" przez ekipę PiS. Wymieniono sporą część redakcji i już widać tego efekty. Bo w niektórych materiałach nie tylko zaczęto wyraźnie bronić Prawa i Sprawiedliwości, ale też zniekształcać lub całkowicie usuwać głosy krytyków.
Wieczorem 11 stycznia Piotr Kraśko pożegnał się z "Wiadomościami". Kolejne wydanie przygotowała już ekipa pod kierunkiem Marzeny Paczuskiej. Program jeszcze ze zbliżeniem na zegar na Pałacu Kultury, choć już z Zamkiem Królewskim za plecami prezentera, był dopiero zapowiedzią zmian w TVP. To wydanie recenzował już Jakub Noch.
W pierwszym politycznym materiale o spotkaniu szefowej rządu z przedstawicielami klubów parlamentarnych reporter przyjął narrację narzuconą przez Beatę Szydło. Premier zapewniała, że doszła do porozumienia z opozycją i sprawy polskie będę rozwiązywane w Polsce, nie na arenie europejskiej. Tylko że opozycja przekonywała, iż takich ustaleń nie było, że to nadinterpretacja Szydło.
W materiale Marcina Szewczaka o podsłuchiwaniu dziennikarzy zabrakło wypowiedzi oskarżonych: nie wypowiada się ani były komendant Policji Marek Działoszyński, ani były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz. Mamy tylko wypowiedzi poszkodowanych dziennikarzy, którzy w tym kontekście występują jako strony, nie jako bezstronni obserwatorzy i komentatorzy, a także adwokata związanego z prawicowym Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich.
Dzień 2 - 13 stycznia
Drugi dzień rządów Marzeny Paczuskiej w "Wiadomościach" to powrót do flagowego programu stacji Danuty Holeckiej – podobno ulubionej prezenterki Jarosława Kaczyńskiego.
I już jej zapowiedź do pierwszego materiału to odwdzięczenie się PiS-owi. Mówiąc o wszczęciu przez Komisję Europejską procedury kontroli praworządności poinformowała widzów, że polska komisarz Elżbieta Bieńkowska była "za", choć to nieprawda. Decyzję podjęto bez głosowania, a Bieńkowskiej można zarzucić co najwyżej, że się nie sprzeciwiła. Chociaż, jeśli przyjąć narrację PiS, że kontrola to nic takiego, to czemu miałaby to robić?
Holecka nie miała oporów przed powiedzeniem widzom, co powinni myśleć o zmianach w ustawie o prokuraturze. Jako główny argument "przeciw" powtarzany przez opozycję przedstawiła fakt, że przyszłym szefem prokuratury będzie Zbigniew Ziobro. A to tylko część prawdy, bo choć ten argument się przewija, to jest też cała masa argumentów merytorycznych. Podobna interpretacja pojawiła się także w materiale Klaudiusza Pobudzina.
Niejako na potwierdzenie konieczności zmian w prokuraturze kolejny materiał był poświęcony aferze Amber Gold, chociaż w sprawie nie wydarzyło się nic nowego. Pretekstem był wywiad Andrzeja Seremeta i jego wizyta w TVP INFO. Ale przypomniano całą historię afery i obwiniono za nią prokuraturę.
Dzień 3 – 14 stycznia
Po dniu przerwy na Amber Gold do "Wiadomości" wróciła spraw podsłuchiwania dziennikarzy. Wszystko za sprawą prokuratury, która poprosiła Komendanta Głównego Policji o wyniki audytu, który sprawdzał, czy rzeczywiście podsłuchiwano dziennikarzy.
Tym razem przedstawiono stanowisko byłego szefa Policji Marka Działoszyńskiego. Jego zapewnienia, że nie było zgody na podsłuchiwanie dziennikarzy reporter skwitował: "mamy więc słowo przeciwko raportowi". Co ciekawe, choć podobno materiał dowodowy jest mocny, insp. Zbigniew Maj nie zdecydował się na złożenie zawiadomienia do prokuratury.
Kolejny materiał w pozytywnym świetle stawiał premier Szydło, pokazując jej w wysiłki w namówieniu Unii Europejskiej do dialogu. Chwilę później reporter ze smutkiem stwierdził, że niestety rząd nie może liczyć na wsparcie opozycji. Ale jako dowód nie przedstawiono wypowiedzi żadnego z europosłów PO, tylko... posła na Sejm Stefana Niesiołowskiego, po którym można się spodziewać wiele, ale na pewno nie koncyliacyjnych wypowiedzi.
W materiale o nowelizacji Ustawy o Policji, która według ekspertów zwiększa możliwości inwigilacji obywateli, autor skupił się na obwinianiu koalicji PO-PSL. Oczywiście, to było zaniechanie, ale sprawa rozbija się o treść nowej ustawy. Wprowadzenie takich przepisów uzasadniono sytuacją we Francji, która padła ofiarą zamachów. W Polsce, o ile mi wiadomo, nic takiego się nie stało.
Dzień 4 – 15 stycznia
W piątek jednym z najważniejszych wydarzeń była ustawa o pomocy dla frankowiczów, którą analizowałem w naTemat. To od niej rozpoczęło się wydanie "Wiadomości". Informacja o tym, że projekt jest właściwie bublem, bo nie są znane jego koszty i wpływ na gospodarkę (a szczególnie na system bankowy), pojawia się dopiero w drugiej połowie materiału. I to w bardzo łagodnej formie.
Ale już pod wieczór głównym tematem stało się obniżenie ratingu Polski przez agencję Standard & Poor's. W "Wiadomościach" zbyto to jednym zdaniem w krótkiej informacji o podpisanej przez prezydenta ustawie o podatku bankowym.
Dużo więcej miejsca poświęcono wątpliwościom związanym z wszczętą wobec Polski procedurą kontroli praworządności. Chodzi o trzeci, ostatni krok procedury, czyli ewentualne nałożenie sankcji przez Radę Europejską. W materiale pojawia się ulubieniec prawicy Stanisław Janecki, który bez dowodów przekonuje, że procedura to sprawka Angeli Merkel.
Dzień 5 – 16 stycznia
Drugą informacją w sobotnich wiadomościach było powołanie przez Mariusza Błaszczaka zespołu, który ma zbadać działania BOR podczas przygotowywania wizyty Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. W materiale nie pojawiła się jednak ani razu informacja, że te działania nie miały nic wspólnego z katastrofą, bo mogłyby generować ewentualne problemy po wylądowaniu delegacji. Jak wiadomo, do tego nie doszło, bo samolot się rozbił.
Nowe "Wiadomości" to nie ordynarna propaganda, jak spodziewali się niektórzy. To raczej silniejsze eksponowanie tematów, które nie są korzystne dla opozycji i poświęcanie mniej miejsca tym, które mogłyby być niewygodne dla rządu. Ale taka strategia jest nawet skuteczniejsza, niż próba wmówienia ludziom, że "czarne jest białe".