
Teraz Helena Norowicz znana jest jako pierwsza w Polsce modelka po osiemdziesiątce. Przez ponad czterdzieści lat występowała na deskach najlepszych polskich teatrów. Moda jest dla niej czymś nowym, jak przyznała, wcześniej nie była w kręgu jej zainteresowań. Mimo to zawsze była ubrana oryginalnie i pięknie. Na żywo wygląda tak, jak na zdjęciach z kampanii modowych - elegancko i z klasą. O tym, co składa się na styl, elegancję i piękno rozmawiamy w jej warszawskim mieszkaniu, które jest tak barwne, jak ona sama.
Każdy kto przychodzi na bankiet, a jest osobą popularną, ma tendencje do tego, żeby wyglądać tak, żeby się o tym potem mówiło. Chyba że przez przekorę ktoś ubierze się bardzo skromniutko, będzie siedział w kącie i jakiś reporter to zobaczy i powie: „a cóż to się z nią stało, że taka nieubrana, nieumalowana i taka szara?”.
Czerwony jest często uznawany za wulgarny.
Ja wychodzę z założenia, że zimna uroda, która jest skupiona tylko na tym, żeby mieć nieskazitelną twarz bez zmarszczki, nie jest atrakcyjna. Nie będę mówiła, że mi zmarszczki nie przeszkadzają, na pewno wolałabym mieć twarz osoby sprzed 50 lat. Czasem się zagapię i spoglądam w lustro, zastanawiam się: „mój Boże, kto to jest? To już ja?”.
Wydaje mi się, że bardzo mi pomógł mój styl życia i odżywiania. To że aktywność fizyczna była dla mnie bardzo istotna, że nie kocham słodyczy, że nie mam wilczego apetytu. Dla mnie jedzenie to zaspakajanie głodu, a głodówka jednodniowa czy dwudniowa nie stanowi dla mnie problemu.
Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl
