Po przejęciu przez PiS "Wiadomości" zmieniają się z wydania na wydanie. Do zespołu dołączają nowi reporterzy, starzy lądują na bruku. A to ma duży wpływ na to, co widzą widzowie. Dzień po debacie w Strasburgu zobaczyli propagandówkę, robiącą z Beaty Szydło zbawcę narodu i nową przywódczynię Europy. I po co była ta nadgorliwość? Mogło wyjść dobrze dla PiS, a wyszło groteskowo.
Beata Szydło dzięki słabości PO oraz kilku manipulacjom wyszła z debaty w Strasburgu obronną ręką. Duża część jej przekazu była przeznaczona na krajowy rynek. Wystarczyło, że przejęte przez PiS "Wiadomości" w TVP tylko to pokażą. Bo bez głębszej analizy treści, a przy skupieniu się tylko na tym kto jak głośno i ile razy mówił, górą była Szydło.
Festiwal im. Najjaśniejszej Premier
Ale środowe "Wiadomości", o których licznych manipulacjach już pisaliśmy w naTemat, nie zadowoliłyby się zwykłą relacją. Urządziły prawdziwy festiwal na cześć nieugiętej premier, która się eurokratom nie kłania. – Dzięki debacie i licznym komentarzom Europa lepiej dziś rozumie polskie stanowisko – stwierdził prowadzący Michał Adamczyk. Skoro tak, to dlaczego żaden z liczących się europejskich polityków nie opowiedział się za przerwaniem procedury kontrolnej wobec Polski?
To jednak była dopiero rozgrzewka, delikatne wprowadzenie widza w narrację. Bo główne uderzenie przeprowadził Jarosław Olechowski, nowy czołowy reporter "Wiadomości". – Krytycy nie ukrywają, że debatę traktowali jako pręgierz, pod którym chcieli postawić polskie władze i PiS – przekonywał, pokazując w tym czasie Guya Verhofstadt, lidera liberałów. – Ale Beata Szydło twardo i bez kompleksów broniła przeprowadzanych reform – kontynuował.
"Wprost" pochwalnie
– Obserwatorzy są niemal zgodni, że polska premier dobrze wypadła – stwierdził, choć zwrot "niemal zgodni" został użyty zdecydowanie na wyrost. Ale rzeczywiście, zarówno Dominika Cosic z "Do Rzeczy", jak i Tomasz Wróblewski z "Wprost" chwalili premier Szydło. Naczelny "Wprost" stał się zresztą w ostatnim czasie stałym komentatorem "Wiadomości"– wypowiada się zarówno na temat podsłuchów, jak i na temat debaty w PE.
Olechowski stwierdził, że to pytanie Verhofstadta (na które zresztą Szydło nie odpowiedziała) przesądziło o wygranej polskiej premier. Ciekawa konstrukcja myślowa. Na potwierdzenie tej tezy pokazano wypowiedź.... ministra z rządu PiS Konrada Szymańskiego.
Tezy bez dowodów
Ale to mogło być mało, widzowie mogli nie zrozumieć co mają o wtorkowej debacie myśleć. Dlatego zaraz po Szymańskim oddano głos szefowi MSZ Witoldowi Waszczykowskiemu, który stwierdził w porannym wywiadzie w Polskim Radiu, że "narodził się nowy europejski lider, który nazywa się Szydło. Beata Szydło".
Mało? No to na dokładkę Ryszard Czarnecki otoczony wianuszkiem europosłów PiS, który mówił, że premier "pokazała się jako mąż stanu" i że "była chwalona nawet przez oponentów". Ale na te pochwalne głosy oponentów jakoś zabrakło miejsca w materiale.
Pomieszanie porządków
No chyba, że za takiego uznano Fransa Timmermansa, wiceszefa KE, który pozytywnie ocenia debatę. A takie przedstawianie holenderskiego polityka to mocne wykrzywianie rzeczywistości. Jeśli już całą sytuację uznać za spór, to nie jest on w nim stroną – są nimi europosłowie i premier Szydło.
Dopiero pod koniec materiału pojawia się Donald Tusk, który krytykuje Szydło w bardzo łagodny sposób (mówiąc, że widać było dobre przygotowanie, ale w naszej sytuacji jedno przemówienie to za mało). Po nim jeszcze publicysta "Newsweeka" Rafał Kalukin, który także chwali i gani jednocześnie. Pierwszym w pełni krytycznym głosem była wypowiedź Janusza Lewandowskiego, błyskawicznie skontrowana przez prof. Ryszarda Legutkę.
"Tak (nie) było"
Ale jeden, długi jak na warunki wieczornego programu informacyjnego, materiał to za mało sukcesu premier Szydło. Dlatego przygotowano skrót debaty opatrzony jakże lakonicznym podpisem "Tak było". – Ludowcy i socjaliści atakowali, a konserwatyści bronili premier Szydło – przypominał Michał Adamczyk. W sumie to prawda, ale nie wspomniał o jeszcze jednym sojuszniku polskiej premier – całej chmarze skrajnych nacjonalistów, napędzanych głównie chęcią przywalenia eurokratom, a nie obronienia poczynań PiS.
W materiale filmowym pominięto otwierających dyskusję przedstawicieli dwóch największych partii, jako pierwszy europoseł wypowiada się Sayed Kamall, szef frakcji, do której należy PiS. Choć Jan Olbracht miał słabe przemówienie i PO jest sama sobie winna, to jednak znamienne, że wybrano wypowiedź o akceptowaniu wyniku wyborów, a nie o tym, że PiS jako zwycięzca bierze wszystko, także odpowiedzialność za swoje czyny. To jednak bardziej oddaje intencje PO.
Sonda (nie)prawdę ci powie
Pomimo, że przez cały dzień wielokrotnie pisano o manipulacji Beaty Szydło ws. zasad obowiązujących gości w Sejmie, "Wiadomości" po raz kolejny ją powtórzyły. Przewodniczący Martin Schulz zwracał uwagę widzom (głównie z Klubów "Gazety Polskiej"), że regulamin PE nie przewiduje wyrażania przez publikę emocji. Szydło z dumą oświadczyła, że w Sejmie klaskać można. To nieprawda, o czym pisaliśmy w naTemat.
Jeśli widzowie jeszcze nie zrozumieli, że Beata Szydło powinna zostać okrzyknięta "Santo Subito", podano wyniki sond internetowych z RMF FM i TVP. Tyle że sondy to nie sondaże, przeprowadzane na reprezentatywnej grupie Polaków – nie są one za grosz miarodajne – ich wynik to wypadkowa demografii użytkowników danego medium i mobilizacji zwolenników którejś z opcji.
Wyimaginowany konflikt
Obowiązkowy punkt polskich dzienników (i nie tylko) to sprawdzenie co o nas sądzi zagranica. Ale wybrano komentarze głównie krytyczne wobec samego wszczęcia procedury i przyznające zwycięstwo Beacie Szydło. A to przecież nie pełne spektrum ocen. Krytyczny głos popłynął tylko z "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (ale widzowie przecież wiedzą, że to Niemcy).
– Polska polityka po wczorajszej debacie może być inna – oznajmił w powagą w głosie prowadzący "Wiadomości". No nie sądzę. Debata była ważna, ale raczej dla samej Szydło i jej pozycji wewnątrz obozu władzy. – To PiS zdaje się przejmować alternatywę, a w PO widać wewnętrzny konflikt – przekonywał Michał Adamczyk. Raczej nie konflikt, tylko kompletne pogubienie, a to jednak różnica.
Bez dowodów
Choć materiał zaczyna się od zapowiedzi spotkania szefów partii w Kancelarii Premiera, jest tak naprawdę sugestią, że Szydło tą jedną debatą pokonała nie tylko Parlament Europejski, ba Unię całą, ale i polską opozycję. Tezę o konflikcie w PO forsuje nie tylko prowadzący, ale też autor materiału, czyli świeży transfer z TV Republika Bartłomiej Graczak. Swoją drogą: czy tam ktoś jeszcze został?.
Jako dowód autor materiału przedstawia... tweeta byłego ministra w rządzie Mazowieckiego, dzisiaj zajadłego krytyka PiS Waldemara Kuczyńskiego, który wystąpienie Szydło nazywa "mocnym", a PO nazywa "tchórzliwą". Tylko, że Kuczyński nie jest politykiem PO, więc udowadnianie tezy o konflikcie PO jego opinią to zwykła manipulacja. Podobnie jak Marcin Celiński, publicysta magazynu "Liberte".
Co robił Schetyna?
Jedynym przedstawionym w materiale krytycznym głosem polityka PO było stwierdzenie Michała Boniego, że nie tak miała wyglądać aktywność jego partii w debacie. Ale zdaniem Graczaka PO sama sobie winna, bo Grzegorz Schetyna na ujawnionych przez "Newsweek" (tu nazwany "jednym z tygodników) taśmach mówił o możliwości przeniesienia sporu na arenę europejską.
Autor przekonywał też, że Schetyna sam o taką debatę zabiegał, co nie jest prawdą – podczas swojej wizyty w Brukseli szef PO przekonywał partnerów, by nie organizować takiej debaty już w grudniu, choć były takie plany.
Atak
Jako dowód na podział w PO i słabą formę jej europosłów pokazano Grzegorza Schetynę, mówiącego, że "to nie był dobry dzień dla Polski". Tak, jakby nie był dobry, bo PO słabo wypadła. A Schetyna wyraźnie zaznaczał, że to był zły dzień, bo z powodu działań PiS Polska po raz pierwszy stała się w takim kontekście przedmiotem obrad PE. Graczak zauważa, że debata przysporzyła Polsce sympatii wśród posłów, ale nie wspomina, że to nie przedstawiciele największych grup, rządzących Parlamentem, tylko krzykliwy eurosceptyczny margines.
Zadowolony z debaty, choć zatroskany o los Polski jest PiS. Ryszard Legutko ubolewa, że PO "chce nadal kołysać tą polską łodzią". Graczak ostrzega przed próbami podważania wiarygodności polskich władz, a niezawodny Stanisław Janecki, ekspert od spraw wszelakich wieszczy atak spekulantów na złotego. Na jakiej podstawie? Nie wiadomo.
Siła perswazji
Po 15 minutach politycznego bicia po oczach sukcesem Beaty Szydło przyszła chwila na uspokojenie i krótki materiał o przygotowaniach do 1050-lecia chrztu Polski. O dziwo nie wypowiadają się w nim marszałkowie Sejmu i Senatu, obecni na konferencji Episkopatu.
Na koniec "Wiadomości" premier Szydło wróciła, tym razem na żywo. W głównym paśmie wyemitowano fragment rozmowy, która zaczęła się od pytania Doroty Gawryluk "Czy czuje się pani zwycięzcą debaty?". Nawet jeśli Szydło by się takim zwycięzcą nie czuła, to "Wiadomości" przekonałyby ją, że jednak wygrała.