Reklama.
Wolne Miasto Gdańsk, będące niesamodzielnym podmiotem prawno- międzynarodowym powstało w wyniku konferencji wersalskiej w 1920 roku. Pomiędzy Rządem Polski a parapaństwem zawarta została konwencja, która gwarantowała m.in. dostęp do portu, prowadzenie polityki zagranicznej, równouprawnienie Polaków i ich praw kulturowych oraz nadzór nad Wisłą i infrastrukturą kolejową. Należy jednak pamiętać, że większość mieszkańców Gdańska stanowili Niemcy i bardzo silne było dążenie do połączenia z Berlinem.
Niemniej od pierwszych lat istnienia WMG, jego władze prowadziły antypolską politykę. W 1930 roku senat Wolnego Miasta odmówił Polsce prawa do używania tego portu, uzyskując korzystne orzeczenie Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze. Napięcie między Polską a gdańskimi Niemcami sięgało zenitu - w tym czasie Gdynia wciąż się rozbudowywała. Z osobistego rozkazu Józefa Piłsudskiego rozpoczęto operację "przywracania w Gdańsku spokoju", która była de facto prezentacją siły
Kurtuazyjna wizyta
14 czerwca 1932 r. do gdańskiego portu miały wpłynąć trzy brytyjskie okręty. Wszystkie incydenty na tle relacji polsko-niemieckich, które mogłyby pojawić się wokół tej wizyty, nadałyby sprawie wagę międzynarodową. Będąc tego świadomy, marszałek Piłsudski po konsultacjach m.in. z dowódcą polskiej floty komandorem Józefem Unrugiem, rozkazał by tego dnia zawinął tam również niszczyciel ORP „Wicher”.
14 czerwca 1932 r. do gdańskiego portu miały wpłynąć trzy brytyjskie okręty. Wszystkie incydenty na tle relacji polsko-niemieckich, które mogłyby pojawić się wokół tej wizyty, nadałyby sprawie wagę międzynarodową. Będąc tego świadomy, marszałek Piłsudski po konsultacjach m.in. z dowódcą polskiej floty komandorem Józefem Unrugiem, rozkazał by tego dnia zawinął tam również niszczyciel ORP „Wicher”.
Jego zadaniem, zgodnie z postanowieniami Ligi Narodów miało być kurtuazyjne powitanie Brytyjczyków i wystąpienie w roli gospodarza. Miał być użyty jako „środek nacisku na senat gdański” w celu przywrócenia Polsce należnych uprawnień.
W razie potrzeby - ostrzelać gdańskie urzędy
Piłsudski rozkazał dowódcy polskiego okrętu komandorowi Tadeuszowi Podjazdowi-Morgensternowi, aby w przypadku "gdyby władze Gdańska poważyły się na obrazę polskiej bandery", „Wicher” otworzył ogień w kierunku gdańskich urzędów. W stan pogotowia postawiono też gdyński port i garnizon. W razie rozpoczęcia konfliktu z gdańską strażą graniczną i policją miały interweniować.
Piłsudski rozkazał dowódcy polskiego okrętu komandorowi Tadeuszowi Podjazdowi-Morgensternowi, aby w przypadku "gdyby władze Gdańska poważyły się na obrazę polskiej bandery", „Wicher” otworzył ogień w kierunku gdańskich urzędów. W stan pogotowia postawiono też gdyński port i garnizon. W razie rozpoczęcia konfliktu z gdańską strażą graniczną i policją miały interweniować.
Gdy „Wicher” i brytyjskie okręty zacumowały w porcie, władze miasta nie odważyły się na antypolską reakcję. Po powitaniu brytyjskiego dowódcy Henry'ego Daniela Pridhama-Wippella przez Tadeusza Podjazda-Morgensterna i wizycie na polskim okręcie, kryzys został zażegnany, a "Wicher" po kilku godzinach cumowania opuścił gdański port.
Kryzys gdański przyczynił się do wzrostu prestiżu polskiej marynarki wojennej. Ostatecznie władze Gdańska zgodziły się na korzystanie z portu przez okręty. Po dwóch miesiącach od zajścia, 14 sierpnia, obie strony podpisały stosowane porozumienie.
Szkoda, że nie było wojny?
W przypadku siłowego rozwiązania konfliktu w Gdańsku Polska mogła dążyć do włączenia WMG do swojego terytorium. Groziło to konfliktem z Niemcami. Piłsudski jednak nie musiał specjalnie się obawiać, w 1932 roku przewaga była zdecydowanie po stronie Polaków.
W przypadku siłowego rozwiązania konfliktu w Gdańsku Polska mogła dążyć do włączenia WMG do swojego terytorium. Groziło to konfliktem z Niemcami. Piłsudski jednak nie musiał specjalnie się obawiać, w 1932 roku przewaga była zdecydowanie po stronie Polaków.
Po I wojnie światowej armia niemiecka została ograniczona do 100 tys. osób. Zakazano również zasadniczej służby wojskowej oraz posiadania lotnictwa i broni pancernej. Już w w 1922 Niemcy i Związek Radziecki zawarły układ w Rapallo, który spowodował, że jednostki tego typu szkoliły się i powstawały na terenie sowieckim - m.in. w miejscowości Lipieck tworzono kadrę lotnictwa myśliwskiego. Siły te, podobnie jak "pancerniacy" nie były jednak liczne.
Piłsudski miał pod rozkazami 300 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy. Również posiadał nieco więcej sprzętu zmechanizowanego i znacznie przeważającą artylerię. Zakładając mobilizację rezerwistów armia mogłaby liczyć nawet nieco ponad 0,5 mln żołnierzy. Dodatkowo armia utrzymywała liczne konie, które pozwalały na szybkie przerzucanie wojsk. Polskie okręty byłyby w stanie z kolei zablokować dostawy morskie do Niemiec. W ten sposób Berlin nie miałby skąd wziąć broni nawet by wyposażyć milicje obywatelskie (wątpliwe, by Francuzi chcieli wzmacniać rywalizujące państwo).
W 1933 roku, po dojściu Hitlera do władzy, marszałek Piłsudski prowadził ostrą grę z nowym kanclerzem, któremu generałowie doradzili "tymczasowe" zrzeknięcie się roszczeń wobec Gdańska i Śląska. Jak obliczył niemiecki sztab, Reichswera byłaby w stanie bronić się skutecznie tylko na 50 kilometrowym odcinku granicy. Może więc wcale nie byłoby bitwy o Westerplatte?
To wszystko pozostanie jednak dziś historią alternatywną. ORP "Wicher" spełnił bowiem swoją misję i nie rozpoczął się konflikt z Niemcami. Wrak okrętu można obecnie zwiedzić nurkując w okolicy Helu.
Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl