Angry Birds miało być prostą grą na urządzenia z dotykowymi ekranami. Jedną z wielu na rynku. Dzisiaj jednak marce bliżej do takiego giganta jak Disney, niż do anonimowego producenta aplikacji. W ciągu kilku lat "ptaki" pojawiły się niemal wszędzie. Niedługo trafią też na karty kredytowe.
Angry Birds to niewątpliwy sukces, zarówno komercyjny jak i wizerunkowy. Małej kilkuosobowej firmie z Finlandii gra pozwoliła stać się ogromnym, międzynarodowym konsorcjum. I to w niecałe trzy lata.
Od 2009 roku pojawiły się już cztery odsłony "wściekłych ptaków", na wszystkie możliwe platformy mobilne, konsole oraz systemy komputerowe. Oprócz tego w sklepach jest mnóstwo gadżetów, sprzętu elektronicznego, koszulek, butów, bielizny, książek kulinarnych, a nawet słodyczy z wizerunkami bohaterów gier.
W Finlandii funkcjonuje już, wzorem Disneylandu, tematyczny park rozrywki związany z grą. Podobny budowany jest w Chinach. W sklepach kupić można grę planszową Angry Birds, a niedługo w kinach pojawi się niedługo pełnometrażowa ekranizacja przygód "wściekłych ptaków".
Rovio, twórca gry, nie zamierza jednak spocząć na laurach. Od długiego już czasu szef firmy zapowiadał, że chce zbudować na marce popularną franczyzę. Jak na razie plan realizowany jest w stu dziesięciu procentach. W zeszłym roku na wszystkie produkty sygnowane logo Angry Birds świat wydał 106 milionów dolarów.
Firma ma nadzieję, że wspomoże sprzedaż swoich produktów wypuszczając na rynek własną kartę płatniczą. Podjęła współpracę z jednym z największych banków w Rosji. Promsvyazbank niedługo udostępni swoim klientom kartę MasterCard z wizerunkiem ptaków Angry Birds. Już 4 czerwca na rynku pojawić się ma sto tysięcy takich narzędzi płatniczych.
Poza kwestią graficzną, posiadanie takiej karty ma jeszcze kilka plusów. Płacąc z jej użyciem otrzymamy dziesięcioprocentową zniżkę na wszystkie gadżety związane z marką. A to dla prawdziwych fanów gry może być bezcenne.