Światowe Dni Młodzieży i związane z nimi zagrożenie staną się pretekstem do wprowadzenia ustawy terrorystycznej, która budzi wiele obaw i kontrowersji.
Światowe Dni Młodzieży i związane z nimi zagrożenie staną się pretekstem do wprowadzenia ustawy terrorystycznej, która budzi wiele obaw i kontrowersji. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta

Kto planuje przekraczanie polskiej granicy w czasie Światowych Dni Młodzieży, powinien już przygotować się na to, iż nie będzie to tak proste, jak dotychczas. Jak poinformowało MSWiA, w ostatnim tygodniu lipca Polacy będą musieli się pożegnać z szeroko otwartymi granicami, na które powrócą kontrole. Przyjazd do Polski papieża Franciszka i setek tysięcy pielgrzymów z całego świata będzie prawdopodobnie też pretekstem do wejścia w życie nowej ustawy antyterrorystycznej.

REKLAMA
Resort Mariusza Błaszczaka zapowiada, iż na Światowe Dni Młodzieży konieczne jest wprowadzenie zaostrzonych reguł bezpieczeństwa, by "sprawdzić, czy wśród osób, które będą przyjeżdżać do Polski, nie ma takich, które mogłyby sprowadzać zagrożenie". Tak przywrócenie kontroli na granicach tłumaczył we wtorek wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości poinformował także, że organizowane w Krakowie ŚDM będą prawdopodobnie pierwszym testem nowej ustawy antyterrorystycznej. Jarosław Zieliński przekonywał, iż jej celem będzie jedynie skumulowanie potencjału polskich służb tak, by działał lepiej niż w sposób rozproszony. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pozostaje jednak tajemnicze w sprawie szczegółów projektu, nad którym wspólnie pracować mają Mariusz Błaszczak i koordynacji służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Niechęć polityków PiS do rozmawiania o szczegółach nowego prawa od wielu miesięcy sprawia, iż narasta obawa, że ustawa antyterrorystyczna będzie wycelowana nie tylko w prawdziwych terrorystów. Spekuluje się, że znajdą się w niej rozwiązania pozwalające na uderzenie także w zwykłych tych Polaków, którzy po prostu nie popierają Prawa i Sprawiedliwości i angażują się w działalność opozycyjną.
Kogo PiS ma za "terrorystę"?
O to, by patrzeć partii rządzącej na ręce w tej sprawie od dawna nawołuje nie tylko Ryszard Petru z Nowoczesnej, ale i Piotr Marzec-Liroy ze stanowiącego zwykle nieformalnego koalicjanta PiS ruchu Kukiz'15. – Słyszałem o takich pomysłach w ramach ustawy antyterrorystycznej, jak pełna inwigilacja internetu i zakaz demonstracji – alarmował Petru. – Patrzysz na partię, która będzie głosowała za inwigilacją. Przecież to niby normalni ludzie, żyją z nami, twoi sąsiedzi. Gdzie oni, ku..., mają rozum, że klepną takie rzeczy? – stwierdzał w swoim stylu Liroy.
Podstawowym pytaniem o tajemniczą ustawę antyterrorystyczną jest też to, skąd konieczność nagłego tworzenia dodatkowych ram prawnych do walki z terrorystami, skoro skuteczne okazują się dotychczasowe? Jak pisaliśmy w naTemat już dwa miesiące temu, najprostsza odpowiedź wydaje się w tej sprawie najbardziej niepokojąca. Wygląda bowiem na to, że PiS szykuje nam polski "Patriot Act", czyli osławione prawo, które po 11 września wprowadziła w USA ekipa prezydenta George'a W. Busha.
Otworzyło to amerykańskim służbom specjalnym drogę do permanentnej i nieograniczonej inwigilacji obywateli, oraz prawo do arbitralnego oceniania tego, co jest terroryzmem. Przypomnijmy, że podobne rozwiązania funkcjonują także w rządzonych autorytarną ręką Rosji, Białorusi i w Kazachstanie.

Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl

źródło: RMF FM