
Reklama.
Już przed rokiem w jednym z wywiadów europoseł powiedział, że Polska "powinna natychmiast uznać aneksję Krymu". Zdarzenie to nie przeszło niezauważone przez Rosjan, którzy chętnie odtąd cytowali ekstrawaganckiego polityka znad Wisły. W grudniu lider partii KORWiN przez Moskwę poleciał na Krym, by "zapoznać się z sytuacją osobiście". Polityk udzielał wywiadów rosyjskim mediom. Był zachwycony "pluralizmem" rosyjskiej prasy.
"Zupełnie inaczej czyta się rosyjskie gazety. U nich nie ma tego, co u nas: u nas wszystkie gazety piszą to samo, tym samym językiem" - wychwalał.
"Przypominam, że po przejęciu Krymu, po roku okrutnych walk w Donbasie i mordach w Odessie, liczba Ukraińców nie lubiących Rosjan wzrosła... z 19% do 25%! (...) a najlepiej sprzedającymi się w Moskwie słodyczami są czekoladki produkowane w zakładach JE Piotra Poroszenki. Dla porównania: gdy doszło do napięcia między Belgia, Francją, Luksemburgiem i Niemcami, a USA, to Amerykanie prawie przestali pić francuskie wina, a nazwa potrawy „francuskie frytki”została zmieniona na „Freedom Frites”. D***kracja to zaiste ustrój totalitarny" - pisał na Facebooku.
Wizyty na Krymie była odradzane przez Parlament Europejski, by unijni politycy okazując paszport na lotnisku nie sankcjonowali de facto zajęcia Krymu. Podobnie strzałem w stopę mogą okazać się występy w rosyjskich mediach, które cieszyły się krytyki Unii Europejskiej ze strony Korwina. Polityk był więc dla Rosjan niezwykle użyteczny. Polskie MSZ nazwało wizytę jako „wysoce nieodpowiedzialną”.
źródło: Polskie Radio
Napisz do autora: piotr.celej@natemat.pl