– Dziś jeszcze się bawcie, bo jutro może być za późno – te słowa padły z ust Beaty Kempy, gdy wparowała kilka lat temu na scenę, przerywając występ kabaretu Klika. Publiczność początkowo się śmiała z jej interwencji, myśląc, że to część skeczu. Naiwni. Nie zdawali sobie jeszcze sprawy, że PiS to partia pozbawiona poczucia humoru.
Dystans. To rzecz, której się wymaga od każdej osoby publicznej. Tym bardziej powinni go mieć do siebie przedstawiciele władzy. Mamy prawo podchodzić z humorem do polityków. Zwłaszcza jeśli zachowujemy umiar i dobry smak. Śmiech to ważny wentyl bezpieczeństwa, który pozwala odpocząć od codziennej porcji "ważnych tematów". PiS brakuje dystansu, to partia śmiertelnie poważna i właśnie dlatego jest świetną pożywką dla satyryków i kabareciarzy.
Imperium i rebelianci
Jarosław Kaczyński jako imperator Palpatine z "Gwiezdnych Wojen": – Moi kochani dzisiaj w nocy wyjątkowo nie pracujemy, dzisiaj się bawimy. Bo udał nam się Duda i wszystko nam się uda! (...) Moi kochani: mój Sejm, mój Senat, mój prezydent, moja premier. Wszystko moje. (...) Nasze imperium sięga najdalszych krańców galaktyki, ale jeszcze gdzieniegdzie siły republiki stawiają opór – różne Krzywonosy i Petruidy. Ale mam nadzieję, że to już niedługo Vader... – mówi na nagraniu jeden ze znanych kabareciarzy.
Cytat pochodzi z programu rozrywkowego w TVP. Do sieci trafił w pierwszych dniach stycznia, zanim jeszcze na dobre Jacek Kurski zdołał się rozgościć w fotelu prezesa Telewizji Publicznej. Zastanawiam się, czy przez najbliższe parę lat będę mógł na jakimkolwiek państwowym kanale jeszcze coś w tym stylu obejrzeć. Nie jestem chyba jedyną osobą, która ma tego typu obawy. Najpopularniejszy komentarz pod filmikiem brzmi następująco: "Uwaga – Kurski wycofuje TVP z YouTube, więc zaraz klip zniknie. Zróbcie sobie kopie".
Trzeba przy tym przyznać, że politycy PiS niejednokrotnie sami wcielali się w rolę kabareciarzy i występowali na scenie. Choćby wspomniany Kurski dał parę całkiem niezłych występów z gitarą. A jednak czuć wyraźnie, że formacji rządzącej brakuje dystansu, kiedy nie są to już kontrolowane występy "swoich", tylko wtopy albo wypowiedzi ludzi spoza obozu.
Bartosz Zbroja zadał pytanie, co do którego nikt nie mógł mieć wątpliwości, że jest żartem. Dzień później pożegnał się z posadą rzecznika Ministerstwa Sportu.
Szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych rozpętał burzę wokół figurki Kaczyńskiego, trzymającego pod butę kobietę-Polskę. Na paradzie w poprzednich latach pojawiały się podobne figurki innych ważnych polityków z całego świata. Czy ktoś robił z tego awanturę na najwyższym rządowym szczeblu?
"Z umiarem, panowie"
Być może obydwa żarty nie są najwyższych lotów, zwłaszcza Kaczyński z Polską pod butem. Ale czy reakcja na nie nie jest mocno przesadzona? Gdy wyobrażam sobie, jak Waszczykowski rozmawia ze swoim niemieckim odpowiednikiem, o kluczowych dla Europy sprawach: uchodźcach, polityce fiskalnej, Brexicie i nagle przerywa i mówi "No dobra, ale najpierw ta figurka z zabawy karnawałowej", to nie wiem czy powinienem się śmiać czy płakać. Gdy się słucha przedstawicieli władzy, gdy się obserwuje ich kolejne poczynania ma się wrażenie jakbyśmy się znajdowali w jakimś wykrzywionym świecie Orwella.
Skryci śmieszkowie
– A może mają zakamuflowane poczucie humoru? Może ich po prostu nie rozumiemy? Może żartują gęsto między sobą? Taki Kaczyński na przykład. Może, gdy jest we własnym towarzystwie, to sypie kawałami jak z rękawa? – zastanawia się na w pół poważnie Piotr Kędzierski, zanany prezenter i satyryk.
Pytam Kędzierskiego, co lub kto w PiS-ie jest najlepszym materiałem na satyrę. – Wszystko tu jest dobrym materiałem. To, jak wyglądają, to jak się zachowują. To jak się wypowiadają... Piotrowi Glińskiemu zdarzyło się odmówić komentarza, bo odbierał płaszcz z szatni. Mariusz Błaszczak wygląda, jakby ciągle miał problemy gastryczne. To partia bez poczucia humoru. Zachowują się jak nieznośny kolega z pierwszej ławki – ocenia satyryk.
Zaznacza jednak, że problem dotyczy nie tylko PiS. – Brak poczucia humoru, to ogólnie problem Polaków. Wszyscy powinniśmy wyluzować. Ta sytuacja z figurką na karnawale w Niemczech – to był słaby żart, nie śmieszył mnie. Ale czy dyskusja narodowa powinna dotyczyć pierdół? – pyta Kędzierski.
"Jak to nie są zabawni?"
– PiS nie ma poczucia humoru? Co pan opowiada? PiS ma bardzo duże poczucie humoru... jeżeli śmiech dotyczy innych – zauważa z ironią satyryk, Krzysztof Daukszewicz. Na pytanie, czy powinniśmy się naprawdę martwić tym, co robi PiS, odpowiada: – Ja się poważnie nie przejmuję. Od tego, żeby się poważnie przejmować są poważni ludzie. Moja rola jest inna. Ja już się śmieję, ale mam przy tym poczucie, że histeria związana z PiS jest na razie trochę na wyrost: jeszcze nie zdążyli nic schrzanić, to dopiero początki złego. Nadchodzą złote lata dla satyryków – mówi Dauksziewicz.
Zwraca też uwagę, że Kaczyński prawdopodobnie nie jest pozbawiony zdolności do żartowania: – Wszyscy z jego otoczenia zgodnie twierdzą, że ma poczucie humoru. Na zewnątrz tego jednak nie widać. Są tacy ludzie, którzy, gdy wejdą na mównicę stają się całkiem inni. Widocznie on do nich należy – stwierdza Daukszewicz.
Za trudna lekcja?
Trochę luzu. To zasadnicza rzecz, o jaką chciałoby się zaapelować. Trochę dystansu i nieprzywiązywania tak dużej wagi do bzdur, w rodzaju figurki, czy niezbyt udanej ankiety rzecznika. Na Zachodzie polityków jakoś na to stać. I dobrze na tym wychodzą, bo wydają się bardziej ludzcy, "swojscy". To się politykom opłaca i zwyczajnie jest fajne. Może to PiS kiedyś zrozumie. Chociaż może lepiej, żeby nie. Jednak mimo wszystko, dużo zabawniej jest robić sobie żarty z osoby bez dystansu.