To nie jest dobra tendencja. Jakkolwiek negatywnie byśmy oceniali Jana Tomasza Grossa, brali pod uwagę jego kiepski warsztat, wytykali mu błędy i nadużycia, apel o odebranie mu orderu już ma niepożądane skutki. Właśnie spowodował odzew świetnego badacza – prof. Timothy'ego Snydera.
Polsko-amerykański badacz żydowskiego pochodzenia otrzymał Order Zasługi Rzeczypospolitej w 1996 roku z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Uhonorowano go za dorobek naukowy, nie zaś sprawianie Polakom bólu głowy, co później było dość często jego udziałem. Niektórzy mają go wprost za "wroga" Polski i Polaków.
Jedno jest pewne, książki Grossa dotykały białych plam w okupacyjnej historii, koncentrowały się na tych polach współżycia Polaków i Żydów, które nie były dostatecznie zbadane. Autor, z wykształcenia socjolog, uprawia bardziej publicystykę historyczną niż poważne badania. Warsztatowo bardzo kiepski - podkreślają historycy. Ale jednak prowokuje do dyskusji, stawia trudne pytania. Bardzo kontrowersyjne. Niektóre wypowiedzi są wręcz obraźliwe i niedopuszczalne. Tak jak ta, z której wynika, że to głównie Żydzi ginęli z rąk Polaków w czasie wojny.
Nie chodzi nawet o debatowanie nad Grossem i jego esejami, a wzięcie pod lupę, zgłębienie tematyki, którą – zdaniem wielu – nieporadnie poruszył.
Biorąc pod uwagę wszystkie zarzuty wobec socjologa, wydawałoby się, że odebranie mu orderu jest zrozumiałe. Problem w tym, że "działalność naukowa i dysydencka" Grossa, za którą uhonorował go prezydent Kwaśniewski, była bardzo szeroka. Tymczasem decyzja prezydenta może symbolicznie przekreślić całość jego dorobku. Niesłusznie.
Spore grono naukowców, a wśród wybitni historycy, przekonuje ponadto, że Gross położył historyczne zasługi w zainicjowaniu debaty na temat polskiej przeszłości. Jak twierdzą, odebranie mu orderu byłoby sygnałem zagrożenia wolności badań naukowych i politycznego reglamentowania wolności słowa.
To, co wydaje się coraz bardziej realne, to wizerunkowa strata Polski. Odebranie orderu może sprawić, że niedługo w prezydenckiej kancelarii zaczną się zastanawiać, co robić z podobnymi odznaczeniami, przesyłanymi z różnych części świata. Profesor Timothy Snyder – świetny badacz totalitaryzmów i wojennych dziejów Polski, popularyzator naszej historii za Oceanem, bez dwóch zdań przyjaciel Polski, już zapowiedział, że zwróci swój order. Teraz mówimy już o poważnym historyku.
– Porównałbym Jana Tomasza Grossa do lodołamacza. Jego książka "Sąsiedzi" okazała się bardzo ważna dla dyskusji o Holokauście, umożliwiła debatę. Autor ma rację w tym, że jest jeszcze bardzo wiele białych plam w historiografii, że istnieje wiele mitów dotyczących Polaków w czasie wojny. Z drugiej strony, mówienie o etnosach jest dyskusyjne – tłumaczył amerykański badacz.
Zadałem pytanie o obrazoburczą wypowiedź Grossa, jako że Polacy w czasie okupacji zabili więcej Żydów niż Polaków. Profesor Snyder nie miał wątpliwości, że to błędne myślenie. Podkreślił, że "tezy o Polakach zabijających Niemców czy Żydów mogą spłycić temat, można odnieść wrażenie, że istniała wtedy jakaś wojna etniczna".
– Polacy nie mogą jednak powiedzieć, że ich główny problem w przypadku pytań o antysemityzm nazywa się "Jan Tomasz Gross". Przecież on, stawiając trudne pytania, występuje jako Polak. Traktowanie go jako "obce ciało" jest błędem – podsumował znany historyk.
Wniosek taki, że Grossa nie powinno się pomijać i "karać", a dyskutować z nim, krytykować i wskazywać błędy, jeśli zajdzie taka potrzeba. Niewykluczone, że będą kolejni, którzy – tak jak prof. Snyder – zechcą zwrócić ordery. Naukowcy, którzy wcale nas nie obrażają, mało tego, wnoszą w badanie dziejów Polski zupełnie nową jakość. Pytanie brzmi: czy tego właśnie chcemy?
Oczywiście znajdą się tacy, którzy powiedzą, że "poradzimy sobie bez nich". Nie w tym rzecz. A w tym, żeby zastanowić się nad procesem, który powinien być udziałem każdego narodu. Potrzebna jest merytoryczna, rzeczowa rozprawa z własną historią. Taką, jaka była, a nie tą, jaką sobie dziś wyobrażamy.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
Reklama.
Udostępnij: 9
List otwarty w obronie Grossa
Jeżeli odznaczenie, które prof. Gross formalnie otrzymał za niepodważalne „wybitne zasługi w nauce”, miałoby być odebrane, oznaczałoby to zakwestionowanie znaczenia jego wieloletnich badań o Polsce i Europie Środkowej – m.in. prac o Armii Polskiej na Wschodzie, o sowietyzacji kresów wschodnich, o polskich dzieciach zsyłanych na Sybir, o Polsce pod dwiema okupacjami – które publikowane były w prestiżowych wydawnictwach amerykańskich jako opracowania pionierskie.Czytaj więcej
Prof. Timothy Snyder dla "Krytyki Politycznej"
Jeśli odbierze się koledze odznaczenie, dlatego że jego poglądy obecnie się nie podobają, to sugeruje, żeby inni, którzy zostali albo zostaną odznaczeni, zwracali uwagę na koniunkturę zamiast na własną pracę.Czytaj więcej