
Echa roastu Kuby Wojewódzkiego wybrzmiewają do dziś. Najwięcej szumu wokół programu robili dotąd ci, których żarty nie dotyczyły. Teraz najbardziej "pokrzywdzeni" zabierają głos. Należą do nich Anna Dereszowską i Kamil Durczok, niegdyś posądzanych o romans. A ich oceny są bardzo rozbieżne.
REKLAMA
Za główną ofiarę kontrowersyjnego roastu Wojewódzkiego uznano Annę Dereszowską. I to jeszcze przed emisją programu, gdy opublikowano zdjęcie jak płacze. Powodami tego miały być okrutne żarty z jej rozwiązłości. Jak pisaliśmy, kpina goniła kpinę. Dziennikarz i pozostali śmiali się z waginy aktorki, braku talentu i niepewności, z kim ma dzieci. Wyciągnięto również temat jej domniemanego związku z Kamilem Durczokiem.
Liczne ataki na Dereszowską zniesmaczyły internautów, którzy bronią jej honoru. Okazuje się jednak, że ta wcale o to nie prosi, wręcz przeciwnie. Aktorka twierdzi wręcz, że świetnie bawiła się na roaście, o czym przekonuje w social mediach.
Nie ma za to wątpliwości, że obraził się Kamil Durczok. Jeden z gości Wojewódzkiego uderzając w Dereszowską, wspomniał bowiem nazwisko byłego szefa "Faktów". I to w dość ordynarny sposób - powiedział, że Durczok wkurzył się na domniemaną kochankę, że "nie połknęła" i "potem cały stół był u**bany". Reakcja? Dziennikarz nazywa roast "g**nem", na emisję którego mógł pozwolić tylko "kaleka intelektualny".
Jego zdanie na pewno podziela osoba, która zaskarżyła program do KRRiT. Rada przyjrzy się wkrótce materiałom udostępnionym przez TVN.
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl
