Przez ostatnie 3 lata, aż do czasu sprawy seryjnego stalkera, kom. Szumiata nie słyszał o tym, by na śródmiejskiej komendzie kobiety zgłaszały przestępstwo stalkingu lub molestowania seksualnego w miejscach publicznych.
Przez ostatnie 3 lata, aż do czasu sprawy seryjnego stalkera, kom. Szumiata nie słyszał o tym, by na śródmiejskiej komendzie kobiety zgłaszały przestępstwo stalkingu lub molestowania seksualnego w miejscach publicznych. fot. shutterstock
Reklama.
Anna Dryjańska: Komentując sprawę zatrzymania seryjnego stalkera z Warszawy powiedział pan: "jest to na tyle dużo kobiet, że podjęliśmy decyzję o zatrzymaniu i przesłuchaniu mężczyzny". Zeznań ilu kobiet potrzeba, by policja zatrzymała prześladującego je mężczyznę? Pięciu? Dwudziestu? Trzydziestu sześciu?
Kom. Robert Szumiata: W sprawie przesłuchaliśmy do tej pory 13 kobiet, 7 z nich nie złożyło wniosku o ściganie. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego podjęliśmy decyzję o zatrzymaniu mężczyzny i postawieniu mu zarzutów. W tym konkretnym przypadku zależało nam na wysłuchaniu jak największej liczby nękanych kobiet po to, aby na podstawie ich zeznań zebrań jak najwięcej dowodów w sprawie.
Nie autoryzowałem tej części mojej wypowiedzi zamieszczonej we wspomnianym przez panią artykule, tj. słów „Przesłuchaliśmy w tej sprawie na tyle dużo kobiet, że podjęliśmy decyzję o zatrzymaniu i przesłuchaniu mężczyzny".
Ale ktoś, kto przeczyta te słowa może pomyśleć, że policja zajmuje się przestępstwami seksualnymi wobec kobiet dopiero wtedy, gdy zostanie przekroczona "masa krytyczna" zgłoszeń.
Przestępstwo stalkingu nie jest przestępstwem seksualnym tylko przestępstwem przeciwko wolności. Każda osoba bez względu na płeć i charakter czynu, jeśli uważa, że padła ofiarą przestępstwa powinna zgłosić to na policję.
Czy w przypadku seryjnego stalkera z Warszawy nie wystarczyłyby do zatrzymania go zeznania jednej kobiety?
W tym konkretnym przypadku zależało nam na wysłuchaniu jak największej licbzy nękanych kobiet po to, aby na podstawie ich zeznań zebrać jak najwięcej dowodów w sprawie.
Tyle że zastrzeżenia do pracy policji w tej sprawie pojawiały się już wcześniej. Krytykowano na przykład to, że gdy kobiety się zebrały i przyszły na komisariat to większość z nich policjanci odesłali do domu.
7 lutego w godzinach popołudniowych do komendy policji przy ulicy Wilczej 21 zgłosiło się 17 kobiet, które chciały złożyć zeznania. Z oczywistych względów tego dnia nie sposób było przesłuchać wszystkich tych osób także z uwagi na ich komfort związany z czasem przesłuchań. Wykonano czynności z dwiema kobietami pozostałe zostały poinformowane przez przyjmującego je policjanta, że będą wzywane w sukcesywnie w następnych dniach.
Czyli policja nie zniechęcała kobiet do składania zeznań?
Absolutnie nie, wręcz przeciwnie, zachęcaliśmy kobiety, aby jak najdokładniej opisały nam sposoby, w jakie były zaczepiane i nękane przez tego mężczyznę. Ponad to w mediach i na naszej stronie internetowej zamieściliśmy komunikat mówiący o tym, że prosimy wszystkie kobiety, które w opisany przez nas sposób były nękane przez tę osobę i czują się pokrzywdzone, ale do tej pory nie powiadomiły o tym organów ścigania, aby zgłosiły się jak najszybciej na policję. Do tej pory zadzwoniło do nas kilka kobiet, które powiedziały, że były zaczepiane przez tego właśnie mężczyznę. Oświadczyły, że zgłoszą się na policję, jeśli podejmą decyzję o złożeniu wniosku o ściganie.
Pojawiały się też zarzuty, że policjanci nie dowierzali pokrzywdzonym, zadawali im dziwne pytania.
Tak jak już wspomniałem wcześniej szczegółowe pytania zadawane przez policjanta podczas przesłuchania pokrzywdzonego mają na celu uzyskanie jak największej liczby informacji po to, aby wzmocnić materiał dowodowy. W tym przypadku zależało nam też na tym, aby doprecyzować konkretne zachowania tego mężczyzny i poznać jego sposób działania.
To może w takim razie policja powinna popracować nad komunikacją z pokrzywdzonymi? Byłoby to chyba korzystne dla wszystkich.
Jako oficer prasowy pracuję w tej jednostce policji blisko 3 lata i przez ten czas nie słyszałem żeby ktokolwiek miał do nas jakiekolwiek zastrzeżenia w tej kwestii. Śródmiejska komenda policji z racji swojego umiejscowienia jest wyjątkowa pod wieloma względami. Jestem przekonany, że pracujący tu policjanci mają tego świadomość i że każdego dnia w swojej pracy wykazują się właściwym profesjonalizmem i odpowiednim podejściem do osób, którym służą, bo praca policjanta to właśnie służba.
Tyle że różnie z tym bywa. Od lat mówi się o tym, że nie wszyscy policjanci są przeszkoleni, część z nich zniechęca kobiety do składania zeznań, pozwala sobie na grubiańskie uwagi, co ostatnio wykazały badania Fundacji Ster. Oczywiście są też tacy policjanci, którym pokrzywdzone mogłyby dać order w uznaniu dla ich etyki, ale w związku z zachowaniem tych pierwszych, wiele kobiet rezygnuje z możliwości pójścia na policję. Czy poza sprawą "seryjnego stalkera" przypomina pan sobie zgłoszenia na pańską komendę w związku z molestowaniem w miejscach publicznych?
Są przestępstwa ścigane z urzędu, ale są też takie, które są ścigane na wniosek osoby pokrzywdzonej. Odkąd pracuję na Wilczej nie słyszałem o przypadkach molestowania w miejscach publicznych w Śródmieściu, nie możemy wykluczyć, że ich nie było. Może po porostu osoba pokrzywdzona nie zgłosiła nam tego.
Mam pewną hipotezę. Jako nastolatka po raz pierwszy padłam ofiarą molestowania seksualnego w miejscu publicznym i nawet mi przez myśl nie przeszło, że mogę to zgłosić na policję. Wiedziałam, że ktoś mi zrobił krzywdę, ale nie wiedziałam, że to przestępstwo. Wiele kobiet, a tym bardziej dziewcząt, nadal o tym nie wie.
...
Dziękuję za rozmowę.
Petycja Akcja Demokracja
Do podpisania petycji zachęca m.in. Polska Sieć Policjantek.


Deklaracje sprzeciwu nie wystarczą, bo dziś polskie prawo uwzględnia jedynie molestowanie w miejscu pracy. Nie chroni jednak przed molestowaniem w szkole czy na ulicy. Potrzebne są zmiany! Czytaj więcej

Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl