
Reklama.
Publikujemy jej list do redakcji.
List Agaty, dzięki której zatrzymano seryjnego stalkera
Byłam pierwszą przesłuchaną kobietą w sprawie seryjnego stalkera z Warszawy. Chciałabym się odnieść do wypowiedzi rzecznika komendy, kom. Szumity.
Na komendę przyszłam z 6 innymi poszkodowanymi kobietami i 2 świadkami. Łącznie było nas dziewięcioro. Dyżurujący policjant próbował nas początkowo zniechęcić do składania zeznań, ale w końcu dał nam kartkę, na której miałyśmy zapisać swoje nazwiska oraz znane nam nazwiska nieobecnych poszkodowanych kobiet. W sumie wyszło 17 nazwisk obecnych i nieobecnych osób łącznie. Wbrew temu co twierdzi rzecznik, było nas w komendzie 9, a nie 17 osób.
Tamtego dnia przesłuchał mnie i jeszcze jedną dziewczynę inny policjant niż ten, który obecnie zajmuje się sprawą. Podczas składania zeznań byłyśmy lekceważone i obrażane przez policjanta. Kom. Szumita twierdzi inaczej pewnie dlatego, że go tam wtedy nie było.
Na przykład gdy chciałam policjantowi dać zdjęcie nękającego nas mężczyzny, to ten mnie wyśmiał (dosłownie się zaśmiał) i powiedział "A to pani go nie widziała, że nie potrafi go sama opisać?". Podobnie nieprzyjemnych wypowiedzi pod moim adresem padło wiele. Druga dziewczyna również przyznała, że nie została potraktowana poważnie.
W tym tygodniu byłam ponownie na komisariacie aby wskazać na zdjęciach stalkera. Przywitałam się z dyżurującym policjantem, powiedziałam do kogo przyszłam i w jakiej sprawie, a on odpowiedział mi arogancko "No i?". Tak jakbym przeszkadzała mu w pracy.
Inne kobiety mówiły mi, że próbowały zgłosić stalking policjantom zanim założyłam stronę na Facebooku [to za pomocą fanpage'a pani Agata zgromadziła ofiary stalkera – przyp. red.]. Policjanci po prostu odmawiali pokrzywdzonym kobietom przyjmowała zgłoszeń. Jednej z kobiet powiedzieli, że skoro ten mężczyzna nie dotykał jej w miejscach intymnych, to nic nie zrobią.
Policjanci nadal są opryskliwi w stosunku do kobiet, które nękał ten mężczyzna. Niedawno dwie kobiety przyszły na komendę na Wilczej by zgłosić, że też były nękane przez seryjnego stalkera. Na to policjant dyżurny odpowiedział, że on o niczym nie wie i być może dowie się czegoś o sprawie za 4 godziny. Gdy kobiety zaproponowały, że przyjdą ponownie za 4 godziny, to policjant je wyśmiał i powiedział, że jak wyjdą, to on już nic z tym nie zrobi. Dopiero inni policjanci skojarzyli sprawę "medialnie" z wywiadem dla wawalove.pl i się nimi zajęli.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do policjanta obecnie prowadzącego sprawę, jednak wciąż trudno jest się z nim spotkać, gdyż najpierw trzeba przejść rozmowę z policjantami dyżurnymi, którzy utrudniają cały proces.
Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję porozmawiać z kom. Szumitą i opowiedzieć mu, jak profesjonalnie policjanci zbierają zeznania od nękanych kobiet.
Agata
Deklaracje sprzeciwu nie wystarczą, bo dziś polskie prawo uwzględnia jedynie molestowanie w miejscu pracy. Nie chroni jednak przed molestowaniem w szkole czy na ulicy. Potrzebne są zmiany! Czytaj więcej
Napisz do redakcji: anna.dryjanska@natemat.pl