O godzinie 6 rano policjanci z Krakowa przyszli do Adama Tarnowskiego, naukowca, który badał nagrania z kokpitu tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem. Wypytywali, czy ktoś na niego naciskał. Zatrzymali także jego komputer i przenośne dyski.
Dla nowej władzy śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej jest jedną z najważniejszych spraw. Mówił o tym podczas czwartkowej miesięcznicy smoleńskiej Jarosław Kaczyński. Jednym z ważnych pytań jest to, czy podczas lądowania generał Andrzej Błasik był w kokpicie samolotu, czy nie.
W 2015 roku radio RMF FM ujawniło ekspertyzę przygotowaną przez Andrzeja Artymowicza i Adama Tarnowskiego, którzy odczytali nieznane wcześniej fragmenty nagrań. Wynika z nich, że dowódca lotnictwa był w kokpicie. Miał tez powiedzieć, że "Faktem jest, że my musimy to robić do skutku".
Teraz drugiego z autorów ekspertyzy odwiedziła policja – informuje "Gazeta Wyborcza". Funkcjonariusze przyszli do naukowca z Krakowa w ostatnim dniu lutego i zatrzymali jego komputer i przenośne dyski. Do tego wypytywali o to, kto na niego naciskał w sprawie kształtu ekspertyzy. To zaskakujące, bo nie jest to wątek śledztwa ws. wycieku ekspertyzy do RMF FM.
Tak w czwartek po Pałacem Prezydenckim prezes PiS mówił o śledztwie: – Musimy doprowadzić do tego, by prawda wyszła na jaw, by została wymierzona sprawiedliwość – powiedział brat zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. – Nie dajmy się przekonać, że to już załatwione. (...) Powinniśmy ciągle dążyć, by polska godność została przywrócona – podkreślił.