Fot. Screen / wroclaw.wyborcza.pl

Jak doszło do wypadku z udziałem Andrzeja Dudy? – to pytanie zadają sobie chyba wszyscy. Odpowiedź można znaleźć na ujawnionym właśnie amatorskim nagraniu. To pokazuje, że kolumna BOR jechała z prędkością 140 km/h. Wyprzedzała innych uczestników ruchu, nie zachowywała ostrożności. Kierowcy prezydenta kilkakrotnie mogli też doprowadzić do kolizji.

REKLAMA
"Wyborcza" opublikowała filmik, na którym widać prezydenckie auta krótko przed słynnym wypadkiem. Prowadzący je podwoili dozwoloną prędkość, spychając inne auta z jednopasmówki.
Autor nagrania pokazał niebezpieczne i niedozwolone manewry kolumny. W pewnej chwili mogło dojść do zderzenia z jadącym z naprzeciwka samochodem. Jego kierowca był na tyle przytomny, że zjechał z pasa wyznaczającego drogę. Mimo to BOR nie zmniejszyło prędkości, wręcz przeciwnie –- równie szybko zbliżyło się do Osieka (powiat średzki), na zakręcie wymijając autobus i ciężarówkę. A jechały tuż przed kolumną.
Po 40 minutach, kiedy samochody przejeżdżają ponad 100 km, pęka opona. Kierowcy musieli przyspieszyć - bez względu na wszystko. Tym bardziej więc ciekawi tłumaczenie PiS - winni są poprzednicy, szkolący BOR. Jak pisaliśmy, ich instrukcje "mogły stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa".

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl