Wydawać by się mogło, że testy na ludziach są przeprowadzane w dzisiejszych czasach jedynie w reżimach odizolowanych od reszty świata grubym murem. Szef MON oznajmił jednak, że od lat dochodzą do niego głosy o przeprowadzanych w Polsce nielegalnych eksperymentach z bronią elektromagnetyczną. Antoni Macierewicz obiecał przyjrzeć się tej sprawie. Tymczasem eksperci pukają się w czoło mówiąc o krzywdzącej środowisko naukowe teorii spiskowej.
– Czy państwo polskie posiada strategię na temat testowania broni elektromagnetycznej na polskich obywatelach? – zapytała szefa MON jedna z uczestniczek spotkania w Legnicy, gdzie polityk PiS składał wizytę ojcu Tadeuszowi Rydzykowi. – Teraz takie analizy robimy, żeby zidentyfikować gdzie są ludzie, którzy skarżą się na tego rodzaju dolegliwości – odparł Macierewicz.
Minister nie powiedział, czy zostanie powołany w tej sprawie zespół ekspertów. Założył jednak, że na zbadanie tych doniesień potrzebuje przynajmniej sześciu miesięcy. Macierewicz oznajmił, że najwięcej skarg napływa z terenów Dolnego Śląską, okolic Legnicy oraz ziemi zachodniopomorskiej. Dodał jednak, że są to sporadyczne przypadki i zgłoszeń nie jest wiele.
Testowanie na ludziach
Eksperymenty na ludziach były szczególnie powszechne w czasie II wojny światowej. Prowadzono je głównie w Państwach Osi, które starały się stworzyć skuteczną broń przeciwko swoim wrogom. Złą sławą okryte są zwłaszcza japońskie badania nad bronią biologiczną. Ofiarami okrutnych eksperymentów byli w dużej mierze Chińczycy – ginęli oni w laboratoriach lub w następstwie zrzutu tzw. bomb porcelanowych, z których po roztrzaskaniu o grunt rozłaziły się przenoszące dżumę pchły.
Badania tego rodzaju nie były jednak tylko domeną państw faszystowskich. W latach 70 XX w. świat obiegła szokująca informacja o eksperymentach prowadzonych w Tuskagee na zlecenie rządu USA. W 1932 roku wyselekcjonowano 399 osób zarażonych kiłą oraz 200 zdrowych ludzi, którzy mieli stanowić grupę kontrolną. Wszyscy byli Afroamerykanami.
W trakcie badań, które trwały 40 lat, testowano na pacjentach leki oraz obserwowano rozwój choroby. Wiadomo, że z tych powodów zmarło przynajmniej 100 osób.
Istnieją podejrzenia, że obecnie eksperymenty pseudomedyczne prowadzone są w Korei Północnej. Głównym celem tamtejszych doświadczeń ma być testowanie broni chemicznej i biologicznej.