Trybunał Konstytucyjny już się nie podniesie. Kolejną instytucją, która może przeszkodzić Jarosławowi Kaczyńskiemu w realizacji jego planu jest Komisja Nadzoru Finansowego. Już naraziła się prognozując, że ustawa frankowa przygotowana w Pałacu Prezydenckim może wywołać kryzys finansowy. Dlatego kolejni przedstawiciele obozu władzy zaczęli wysyłać sygnały, że KNF może podzielić los Trybunału Konstytucyjnego.
Komisja Nadzoru Finansowego to superurząd, który pilnuje, czy banki nie obchodzą zasad, które mają uchronić rynek przed katastrofą. To, że banki nie zawsze grają fair najdobitniej pokazał kryzys finansowy. Polscy bankierzy nie są tak chciwi jak ci zza Oceanu, ale też trzeba ich pilnować.
Bubel prezydenta
Systemu trzeba strzec jednak nie tylko przed chciwością bankierów, lecz także przed zakusami polityków. A ich apetyty są wielkie. Szczególnie jednego. Andrzej Duda w kampanii wyborczej pochopnie obiecał swoim wyborcom, że rozwiąże ich problemy ze spłatą kredytów w obcych walutach.
Po wyborach jego kancelaria przygotowała nawet projekt ustawy, która ma być realizacją obietnicy prezydenta. Jak pisaliśmy wtedy w naTemat to bubel prawny, a do tego skutki nowego prawa mogą być dla systemu bankowego zabójcze. Podawaliśmy też wstępne wyliczenia, które mówiły o nawet 30 miliardach złotych kosztów dla banków.
Miażdżące wyliczenia
Oficjalnych wyliczeń nie było (m.in. dlatego projekt nazwaliśmy bublem), miała je przygotować dopiero Komisja Nadzoru Finansowego. I przygotowała. W negatywnym wariancie koszt dla banków wyniósłby aż 100 miliardów złotych (czyli 2/3 zasobów), budżet musiałby do kredytów dopłacić 144 mld, a klienci 78 mld. Krótko mówiąc: kryzys finansowy i budżetowy.
To dowodzi, że ustawa prezydenta to nie tylko bubel napisany na kolanie, lecz także bubel bardzo szkodliwy. Jednak urzędnicy Andrzeja Dudy wydali tylko krótkie oświadczenie, w którym w ogóle nie odnieśli się do meritum. – Kancelaria Prezydenta RP uznaje wyliczenia Komisji za podstawę do dalszych rozmów na temat ostatecznego kształtu regulacji – napisano.
Groźby
Znacznie dalej idą politycy Prawa i Sprawiedliwości. – Mam sporo zastrzeżeń co do funkcjonowania nie całej KNF, ale pan szef KNF nie zawsze w swoich opiniach był bezstronny – powiedziała Beata Szydło w facebookowym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Równocześnie trwa przerzucanie gorącego kartofla, bo premier dodała, że czeka na opinię ministra finansów i wtedy odniesie się do wyliczeń KNF.
SKOK-i vs Komisja
Dodaje, że "czas na Dobrą i Szybką zmianę w KNF". Z kolei w wywiadzie dla wPolityce przekonuje, że "do zadań KNF nie należy dbanie o bilanse i zyski banków, w tym zwłaszcza banków zagranicznych". Przy okazji popisuje się wybitną znajomością konstytucji sugerując, że prezydent podpisuje orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.
Niechęć Szewczaka do Komisji nie powinna nikogo zaskakiwać. To instytucja, która ukróciła samowolę SKOK-ów po tym, jak większość PO-PSL przegłosowała nową ustawę bankową. Zgodnie z jej zapisami SKOK-i muszą spełniać takie wymogi bezpieczeństwa, jak banki. To była ogromna zmiana, bo dotychczas system Kas działał nieco w cieniu, tak naprawdę nikt nie wiedział, jaka jest jego sytuacja finansowa.
PiS po stronie SKOK-ów
Skutki tego były opłakane i dotknęły nas wszystkich, którzy mamy konta w bankach. Okazało się, że SKOK-i są niewydolne finansowo, a część z nich jest na skraju bankructwa. Tylko od początku 2016 roku pomocy potrzebowały dwa SKOK-i (Kujawiak i Kard. Wyszyńskiego). Dotychczas na ratowanie SKOK-ów wydano ponad 3 miliardy złotych z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, na który złożyły się wszystkie banki w kraju (a więc my).
Po wyborach widać wyraźnie po której stronie stoi Prezes, czyli PiS. Szefem Komisji finansów w Senacie został twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki, który opuścił PiS w kampanii prezydenckiej, bo nad jego dziełem zaczęły się zbierać czarne chmury. Jak się okazało, była to banicja na pokaz, bo Prezes poparł go jeszcze przed wyborami, a po nich nagrodził stanowiskiem. "Frakcja SKOK" jest mocna też w Sejmie. Tam szefem Komisji finansów jest Andrzej Jaworski, a wspomniany już Janusz Szewczak jest szefem podkomisji ds. instytucji finansowych.
Wielki plan Prezesa
Dlatego pogróżki Szewczaka wcale mogą nie być tylko pogróżkami. Bo KNF może napsuć rządowi sporo krwi. W kampanii wyborczej PiS obiecywało m.in. repolonizację banków. To na razie bardzo rozmyte hasło, ale trudno sobie wyobrazić, by można je wcielić w życie zgodnie z zasadami bankowości. KNF może być w tym przypadku jednym z głośniejszych krytyków PiS.
"Bilion to symbol. Symbol wielkiego przedsięwzięcia" – zapowiedziała w expose Beata Szydło, roztaczając wizję wielkiego planu inwestycyjnego. Jeszcze przed wyborami Jarosław Kaczyński mówił nawet o 1,4 bln złotych. Jednym ze źródeł tych środków mają być przedsiębiorcy i bankierzy, którzy mają za dużo środków zalegających na kontach. Narzędziem do realizacji tego planu może być przejęta Komisja Nadzoru Finansowego.
Kolejna "ustawa naprawcza"?
Teoretycznie wszystkie problemy PiS przeminą za nieco ponad pół roku. Wystarczy poczekać do października, aż skończy się kadencja obecnego przewodniczącego Andrzeja Jakubiaka (ustawa nie daje szans na jego wcześniejsze odwołanie). Jednak dzisiaj najbardziej palącym problemem są frankowicze i może się okazać, że nie są tak cierpliwi.
I wtedy większość parlamentarna będzie zmuszona do przeprowadzenia "ustawy naprawczej", tak jak w przypadku Trybunału Konstytucyjnego. Tutaj nawet zmiany nie musiałyby być tak głębokie. Wystarczy wprowadzenie możliwości odwołania szefa KNF. Wprowadzono ją w 2006 roku, kiedy rząd PiS powoływał tę instytucję. No ale nikt nie jest nieomylny, nawet Prezes. Teraz ten błąd sprzed dekady może naprawić. Ze szkodą dla wszystkich klientów banków. No ale Jarosław Kaczyński do tego grona nie należy.
Czas najwyższy, by Pani premier Beata Szydło zamiast publikować, zażądała dymisji przewodniczącego KNF-u Andrzeja Jakubiaka i całego kierownictwa tej instytucji nadzorczej, gdyż mogą narobić jeszcze nie lada bigosu i mocno zaszkodzić nie tylko tzw. frankowiczom, ale i obecnej władzy.Czytaj więcej