W marcu 2000 roku wyemitowano odcinek animowanego serialu „The Simpsons” pod tytułem „Bart to the Future”. To co wtedy twórcom wydawało się absurdalnym żartem - teraz już takie nierealne nie jest. Otóż mroczna wizja przyszłości Barta Simpsona zakłada, że Donald Trump będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych i doprowadzi budżet kraju do ruiny.
W marcu 2000 roku wyemitowano odcinek animowanego serialu „The Simpsons” pod tytułem „Bart to the Future”. To co wtedy twórcom wydawało się absurdalnym żartem - teraz już takie nierealne nie jest. Otóż mroczna wizja przyszłości Barta Simpsona zakłada, że Donald Trump będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych i doprowadzi budżet kraju do ruiny.
– Odcinek sprzed 16 lat miał być ostrzeżeniem dla Ameryki – tłumaczył scenarzysta Dan Greaney w rozmowie z „The Hollywood Reporter”. Chodziło o to, aby pokazać najbardziej absurdalną wizję katastrofy amerykańskiej polityki. Ta wizja miała pokazać moment, w którym USA byłoby na granicy szaleństwa. Twórcom nawet nie mieściło się w głowie, że zwariowany scenariusz może być proroczy.
W odcinku „Bart to the Future” bohater poznaje swoją przyszłość. Okazuje się, że nie jest kolorowa. Jest zmęczonym życiem nieudacznikiem, który pasjami pije piwo. Za to jego młodsza siostra Lisa właśnie została prezydentem USA jako „pierwsza heteroseksualna kobieta” (co można interpretować jako przepowiednię wygranej Hillary Clinton).
Animowana bohaterka siedzi na prezydenckim fotelu w Białym Domu i zastanawia się, jak odbudować Amerykę po niszczącej prezydenturze Donalda Trumpa. Wtedy jeszcze nikomu nie przyszło do głowy, że to jest możliwe. – Jak wiece odziedziczyliśmy całkiem spory kryzys budżetowy po Prezydencie Trumpie – mówi Lisa Simpson.
To nie jedyny raz, kiedy twórcy serialu "The Simpsons" przewidzieli przyszłość. Na kanale "Mind Chop" opublikowano niedawno kompilację scen, które są tego potwierdzeniem. Aż przechodzą ciarki po plecach!