Pompony, krótka spódniczka, zabójczy uśmiech i pusto w głowie. Stereotypowa cheerleaderka to najpiękniejsza dziewczyna w szkole, posiadaczka najgorętszego ciała i kolekcjonerka męskich serc. Zwykle dzięki swojej nienagannej figurze i znajomościom technik uwodzenia zalicza kolejne przedmioty i zdaje z klasy do klasy. Zwykle, ale nie zawsze. Poznajcie Science Cheerleaderki. Dziewczyny, które oprócz ciała mają też coś więcej.
Dziewczyny w szkole dzielą się na piękne i mądre. Przynajmniej w amerykańskich filmach i serialach. Piękne mają zawsze to czego pragną, a ich problemy zaczynają się kiedy „wpadną” z mięśniakiem z drużyny. Za to mądre o wszystko muszą walczyć same, a ich głównym zmartwieniem jest to, że nie chodzą na randki i nie mogą zatańczyć przed meczem. W końcu kujonki są od uczenia, a ślicznotki od puszczania oczkiem, to dość głęboko zakorzeniony stereotyp. Trudno przecież wyobrazić sobie podskakujące okularnice, grubaski czy seniorki. Taniec ma być przede wszystkim estetyczny i zagrzewający do walki, a nic tak nie pobudza jak piękne, kobiece ciało. Czy piękna musi znaczyć też głupia?
W żadnym razie. Przynajmniej z takiego założenia wyszły dziewczyny, które założyły grupę Science. Skoro już podskakiwać z pomponami, to przynajmniej z głową. Propagować wiedzę warto w każdy sposób. Zrzeszone w grupie cheerleaderki to doktorantki biologii, fizyczki, lekarki. Piękne, wysportowane i co najważniejsze bystre i ambitne. Tańcząc przełamują stereotyp „pięknej i pustej” cheerlederki i pokazują, że wiedza może iść w parze z urodą. Dziewczyny jeżdżą po Stanach i służą przykładem młodszym koleżankom. W strojach z tablicą Mendelejewa i wzorami chemicznymi stają w szranki z innymi dopingującymi uczennicami. Pompony, uśmiechy i spódniczki mają takie same, tylko pomysł na siebie trochę inny. Ich sukces nie opiera się na zgrabnej pupie, tylko giętkim umyśle.
Nie tylko zresztą amerykanki walczą ze stereotypem ślicznej tancerki. Niedawno przy Domu Kultury „Węglin” w Lublinie powstała grupa cheerleaderek seniorek. Panie w wielu 60+ postanowiły udowodnić, że dopingować może każdy, niezależnie od figury, wieku i rozmiaru miseczki. W końcu przy zagrzewaniu do walki najbardziej liczy się energia, a tej paniom z klubu seniora na pewno nie brakuje. Choć lublinianki nie założą krótkich spódniczek i pewnie nie zakasają tak wysoko nogi jak ich młodsze koleżanki, to ich doping liczy się tak samo. Seniorki cheerlederki swoim występem mają zamiar uświetnić jeden z meczy, które odbędą się w ramach Euro. Występując podczas wielkiego wydarzenia sportowego chcę zwrócić uwagę na problem starości w Polsce, która raczej nie jest roztańczona.
Seniorki z Lublina nie są jedyne. Same przyznają, że do założenia zespołu zainspirowały je starsze koleżanki z Japonii, które występują w emeryckim zespole Pom Pom, oraz panie z Ostrawy, które założyły własną grupę baletową. Jak widać, każde pole jest dobre do przełamywania stereotypów. Kobiecość to nie wiek, nie uroda i pewnie też nie seksapil. To zdecydowanie coś więcej.