Magazyn "Maxim" przedstawił swój ranking stu najpiękniejszych kobiet świata. W tegorocznej edycji na liście znalazło się wiele kobiet polskiego pochodzenia. Parę zna nawet nasz język. Jedni się cieszą, inni pytają – i co z tego? Czy nasze zainteresowanie Polakami odnoszącymi nawet mało znaczące sukcesy za granicą to kwestia kompleksów?
Na liście "Maxima" kilka kobiet jest mocno związanych ze swoim polskim pochodzeniem. Najbardziej znana u nas jest duńska tenisistka Caroline Wozniacki (przedstawia się w kraju jako Karolina Woźniacka), której rodzice-sportowcy przenieśli się do skandynawskiego kraju za kontraktem piłkarskim ojca. Płynnie mówi po polsku i sama określa się jako po części Dunka, po części Polka. W rankingu jest na miejscu 86.
Inna na liście kobieta polskiego pochodzenia to Yvonne Strahovski (właściwie Strzechowska), która urodziła się w Sydney w Australii. Najbardziej jest znana z roli agentki CIA w amerykańskim serialu "Chuck". Polski jest jej pierwszym językiem. Wypadła lepiej od Woźniackiej, bo w rankingu jest na miejscu 35.
Jessica Rafalowski to miss Florydy w Stanach Zjednoczonych z 2008 roku. W wyborach miss USA skończyła w pierwszej dziesiątce finalistek. Ta córka polskich imigrantów (jej ojciec pochodzi z Łomży) także posługuje się naszym językiem, w którym rozmawia z rodziną jaką czasem odwiedza w kraju. Na liście "Maxima" sięgnęła pozycji numer 75.
W "Maxim hot 100" znajdziemy jeszcze: serialową aktorkę Adrianne Palicki (numer 10 w rankingu) mającą częściowo polskie korzenie; kolejną aktorkę Kristen Bell (nr 61), szkocko-polskiego pochodzenia, która grała tytułową rolę w serialu Weronika Mars i pojawiła się, zapewne nieprzypadkowo, w filmie Polish Wedding; kanadyjską piosenkarkę Paulinę Gretzky (nr 87) córkę słynnego hokeisty Wayne'a, którego rodzinna określała się jako Białorusini, Ukraińcy czy Polacy.
Znajdziemy tam też dwie panie, które mają dalszy związek z Polską. Praprababka Rosie Huntington-Whiteley (nr 11), znanej z filmu Transformers 3, była polską żydówką. Podobnie jak dziadkowie ze strony matki Scarlett Johansson (nr 17), którą możemy kojarzyć z wielu holywoodzkich produkcji, na przykład mającego ostatnio premierę The Avengers.
Trzeba odnotować, że w tym roku na kształt rankingu "Maxima" wpływ mieli internauci, którzy mogli głosować na kobiety znajdujące się w puli. Może stąd sukces Polek? Nasi internauci już nie raz pokazali, że potrafią się skrzyknąć w sprawie promocji wszystkiego co polskie w zagranicznych sondażach.
Dlaczego nas to interesuje?
To miłe, że kobiety polskiego pochodzenia dostały się na tę listę, ale właściwie dlaczego to cieszy? Jeśli jakiś mało znany muzyk wystąpi w chórkach u innego, sportowiec niszowej dyscypliny wygra zawody, albo aktor zagra ogon w jakimś serialu – to jeśli tylko jest Polakiem, albo z Polską jest związany, dyskutujemy o tym i skaczemy ze szczęścia. – Wynika to z tego, że jesteśmy narodem, który jest niepewny swojej tożsamości i w ten sposób ją wzmacnia – mówi nam socjolog profesor Mirosława Marody.
Inna socjolog, profesor Lena Kolarska-Bobińska, była szefowa Instytutu Spraw Publicznych, teraz posłanka do Parlamentu Europejskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej, tłumaczy – To się bierze z kompleksów i naszego poczucia niedocenienia. Wydaje nam się, że inni nas lekceważą, nie doceniają, patrzą z pogardą – wyjaśnia. I dodaje: "mamy niską samoocenę narodową".
Profesor uważa, że jednak takie uczucie "będzie powoli zanikało". Dowodzi też, że nie zawsze takie myślenie jest bezpodstawne. – Są przyczyny obiektywne. Cieszymy się, gdy zdobędziemy jakieś stanowisko w Unii Europejskiej, ponieważ mamy ich mało. Byliśmy długo za murem i z różnych przyczyn nie byliśmy w stanie osiągać sukcesów na różnych polach.
Takie wywyższanie drobnych sukcesów "naszych" za granicą nie jest też oczywiście domeną tylko Polaków. – Wszystkie kraje, które są nieduże, albo mają poczucie, że są nieznaczące, noszą na rękach swoich. Przykładowo Irlandczycy podkreślają irlandzkie pochodzenie wielu amerykanskich gwiazd – mówi Kolarska-Bobińska. – Podobnie celebrowali swoich ludzie różnych mniejszości w Ameryce. Takich mniejszości, które musiały się przebijać i miały poczucie upośledzenia, frustracji i niedopuszczenia. Ich bohaterowie byli traktowani w sposób szczególny. Z drugiej strony Żydzi nie celebrują tego, ponieważ tak wiele osiągnęli np. w Hollywood.
– Dla wielu takie osoby to wzór. Jako "jeden z nas" wzbudzają przekonanie "tobie też się może udać". Przykłady nawet małych sukcesów Polaków zagranicą, pokazują niektórym, że jest możliwe ziszczenie ich marzeń. – kończy profesor.
A co Wy myślicie? Czy cieszymy się z takich sukcesów bo jesteśmy zakompleksieni, czy jest inny tego powód?