Polscy pacjenci onkologiczni zamiast walczyć o zdrowie, muszą zmagać się z problemami ochrony zdrowia. Nie mają dostępu do nowoczesnych terapii, diagnostyki a ich udział w badaniach klinicznych jest bardzo utrudniony – uważają eksperci V Forum Pacjentów Onkologicznych.
Coraz więcej leków
Można powiedzieć dość przewrotnie, że w Polsce, żeby się leczyć onkologicznie, trzeba mieć naprawdę dużo zdrowia. Prof. Tadeusz Pieńkowski, onkolog, tłumaczy, że nowe terapie przeciwnowotworowe są bardzo drogie i jeśli nie są refundowane przez państwo to zwyczajnie są niedostępne dla pacjentów – ich cena jest zaporowa.
– Co roku pojawiają się leki przeciwnowotworowe przedłużające życie, poprawiające jego jakość. Jednego leku na raka nigdy nie będzie. Szuka się cech charakterystycznych danego nowotworu na poziomie genetycznym i próbuje się te cechy zaburzyć. Skoro więc leki są dedykowane poszczególnym rodzajom nowotworów, ich liczba będzie rosła. Natomiast liczba osób przyjmujących dany lek będzie malała. Przykładem może być herceptyna w leczeniu raka piersi. Jest bardzo dobrym lekiem, ale tylko dla ok. 20 proc. pacjentek – tłumaczy prof. Pieńkowski.
Profesor zwrócił uwagę, że polscy chorzy onkologicznie mają bardzo słaby dostęp do leków innowacyjnych. Decydenci tłumaczą to wysoką ceną tych farmaceutyków. Jednak zdaniem onkologa, płacenie za drogi lek nie zawsze oznacza, że państwo poniesie większe koszty związane z chorobami onkologicznymi.
Trzeba zwracać uwagę nie tylko na koszty bezpośrednie, czyli cenę leków, diagnostyki, zabiegów medycznych, ale także na koszty pośrednie związane z utratą produktywności, absencjami w pracy, rentami, opieką itd.
Będzie jeszcze drożej
Ponieważ terapia onkologiczna będzie coraz bardziej zmierzała w stronę personalizacji, trzeba wziąć pod uwagę, że ceny leków onkologicznych będą rosły. Trochę zacznie to przypominać sytuację z lekami w chorobach rzadkich, gdzie stosowane w ich leczeniu leki sieroce, są bardzo drogie.
Firmy farmaceutyczne muszą włożyć tyle samo pracy i środków w stworzenie leku, który będzie odpowiedni np. tylko dla kilkuset chorych na świecie, co łożą na tworzenie leku dla milionów chorych. Zwyczajnie jak w każdym biznesie, będą chciały zwrotu poniesionych kosztów i zarobku – w jednym i w drugim przypadku.
Z drugiej strony jeśli państwo ma kupić drogi lek, ale dla niewielu chorych, to kwestia jego ceny jednostkowej jest mniej ważna, ponieważ koniec końców wydatek nie uszczupli mocno budżetu państwa lub płatnika.
Trudne decyzje
Niestety budżet na leczenie nie jest „z gumy” dlatego resort zdrowia zawsze będzie musiał dokonać wyboru, co refunduje, a czego nie.
Do tej pory w tych decyzjach nie brali udziału pacjenci. Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało zmiany w tej materii. Jednak środowisko pacjenckie nie do końca zadowolone jest z propozycji. Wynika z niej, że organizacje pacjenckie mają brać udział w procesie oceny leku, z wyłączeniem negocjacji cenowych z producentem.
– Niepokoi nas sygnał, że najpierw oceny leku ze strony organizacji pacjenckich dokonają pacjenci, których refundacja dotyczy, czyli np. lek przeciwnowotworowy oceni organizacja pacjentów onkologicznych, następnie ten lek onkologiczny ma zostać oceniony przez inną organizacje pacjencką, która lekiem nie jest zainteresowana. Przykładowo druga opinia na temat leku onkologicznego będzie pochodziła od organizacji chorych na cukrzycę, stwardnienie rozsiane, choroby reumatyczne albo innych. Takie rozwiązanie budzi nasz niepokój i nie godzimy się na nie – mówi Szymon Chrostowski, prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.
Miarą sukcesu onkologii jest dzisiaj liczba chorych, którzy żyją z chorobą nowotworową. Wiele nowotworów ze śmiertelnych zabójców zmienia się w schorzenia przewlekłe. To wszystko za sprawą nowoczesnych terapii, o których mówili eksperci. Jednak w Polsce jest jeszcze za dużo chorych, którzy na te nowoczesne terapie patrzą jak dzieci na ciastka przez szybę cukierni. Niby słodycze są na wyciągnięcie ręki ale dostępu do nich nie ma.