
Świętej pamięci Zdzisław Ambroziak, legendarny komentator siatkarski, zwykł mawiać w ważnych dla meczu momentach, że "właśnie rozpoczęło się wsteczne odliczanie". Podobne odliczanie rozpoczęło się teraz, dla kadrowiczów Franciszka Smudy. Mecz z Grecją jest coraz bliżej. Dwa dni, dzień, kilkanaście godzin, kilka, potem już minuty. I zaraz sędzia użyje gwizdka. Presja jest coraz większa, a piłkarze muszą sobie z nią radzić. Jak to robili przy okazji poprzednich wielkich turniejów? NaTemat postanowiło to sprawdzić.
A uciec od gorączki piłkarze powinni. Iwan, o którym niedawno zrobiło się głośno za sprawą wydanej autobiografii pt: "Spalony", wie z doświadczenia, co w takich momentach jest sprawą kluczową: - Wolna głowa. Piłkarze muszą się odciąć od tego, co dzieje się wokół. Większość z nich wprowadza się w stan spokoju, nie rozmawia nawet z rodziną czy przyjaciółmi. Uznają, że na to przyjdzie czas później. Ale to też trochę sprawa indywidualna. Są i tacy piłkarze, których wszędzie pełno, którzy muszą dużo mówić, widzieć się z innymi ludźmi - analizuje Iwan. Dodaje, że kluczową osobą jest trener, który musi dawać do zrozumienia piłkarzom jaki jest cel. I musi też indywidualnie do każdego podejść i właściwie z nim porozmawiać.
Tylko to nie może być taki gość z gatunku "Biorę Pana X i będę mu coś tam zaraz wkładał do głowy". On musi być równoprawnym członkiem sztabu, osobą, która przebywa w grupie i potrafi wyłapać, co komu chodzi po głowie, kto zachowuje się inaczej od reszty
Być sobą - to podstawa
Były piłkarz Lecha dodaje, że kluczowe jest to, by funkcjonować normalnie. By na potrzeby wielkiej imprezy nie stawać się nagle kimś innym, kimś, kim się nie jest. Dlatego też na presję, stres, podczas turnieju w Niemczech każdy reagował po swojemu, indywidualnie. Bosacki starał się nie szukać informacji o tym, co dzieje się w Polsce czy co się pisze i kadrze. Wychodził z założenia, że i tak czegoś tam się dowie. Informacje pojawiały się przecież na konferencjach prasowych i spotkaniach z fanami. - Od nich się nie ucieknie. Grunt to żyć normalnie - podkreśla Bosacki.
Cóż, nie każdy ma tak jak kiedyś Józef Młynarczyk, który dziś w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" powiedział: "Ja się nigdy nie stresowałem. Naprawdę. Spałem dobrze, nie budziłem się w środku nocy z dręczącym pytaniem, jak to będzie w meczu z Włochami". - Rzeczywiście, Józek był takim ewenementem. Po nim nigdy nie było widać nerwów. Czy mecz towarzyski, czy wielki turniej, zachowywał się tak samo - przyznaje mi Iwan.
Paweł Golański grał na ostatnim Euro, w 2008 roku na boiskach Austrii i Szwajcarii. Po meczu z Austrią, który w dramatycznych okolicznościach zremisowaliśmy, kamery pokazywały go, jak nie mógł pogodzić się z decyzją Howarda Webba i oszołomiony siedział na murawie. A jak do tamtego meczu się przygotowywał? Gdy zbliża się wielki mecz, Golański wszystko zaczyna na dwa dni przed nim. - Wtedy zaczynam rozgrywać go w głowie. W przeddzień meczu jest już pełna koncentracja. A przed samym spotkaniem? Ja osobiście zawsze słucham jakiejś spokojnej muzyki, ona idealnie pozwala mi się wyciszyć i skoncentrować - słyszę od niego w słuchawce.

