
Tak naprawdę chętnie zobaczymy u nas klientów o różnych oczekiwaniach i profilach. Dlatego też nasze domy mody zostały podzielone na trzy strefy: ART, BRAND i POP. W strefie ART zakupy zrobią klienci oczekujący indywidulanych rozwiązań i mody z najwyższej półki - tu swoje butiki otworzą tacy projektanci jak Łukasz Jemioł, Paprocki&Brzozowski, Teresa Rosati oraz Natasha Pavluchenko. W strefie BRAND znajdą się znane, topowe marki Znajdziemy tu takie brandy jak Monnari, Henri LLoyd, Bugatti, Baldowski, Wólczanka i Pierre Cardin. Natomiast w strefie POP będzie można kupić modę popularnych marek takich jak Ryłko, Mosquito, Bialcon, Caprice i Ochnik w przystępnej cenie.
Inaczej tę sprawę widzą najemcy. Ich zdaniem centrum handlowe nie jest dla bogatych. Bo kiedy klienci miną wystawne butiki frontowe w kolejnych alejkach pojawiają się moherowe sweterki i sukienki weselne za 99 zł. Z kolei właściciele butików z tańszą odzieżą twierdzą, że ich klientów płoszą ceny wystawione na witrynach projektantów Paprockiego&Brozowskiego. W efekcie nie wiadomo kim jest typowy klient Modo, co widać na pustych korytarzach.
Krążą plotki, że centrum Modo przejmą Wietnamczycy z Wólki Kosowskiej i zrobią galerię "po taniości". Widziano jednego jak z planami chodził po centrum. Modo zaprzecza. Kilka tygodni temu wybrano nowego zarządcę. – Pracuję w biznesie retail 20 lat i wiem, że ten obiekt jest do uratowania. W Blue City też kiedyś były pustki, a dziś to centrum ma świetne wyniki. Podobnie, początkowo problemy miały Złote Tarasy – mówi Agnieszka Drucis z firmy Real2B, szefowa marketingu Modo. Twierdzi, że wyprowadzki chce tylko kilka osób. Myli się, na internetowym forum najemców Modo zarejestrowało się blisko setka przedsiębiorców gotowych do ucieczki.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl