Czy mężczyźni będą bronić "naszych kobiet" czy praw kobiet?
Czy mężczyźni będą bronić "naszych kobiet" czy praw kobiet? fot. naTemat.pl

Tych pierwszych nie trzeba przedstawiać. „Obrońcy naszych kobiet” są tak dobrze znani, że w sumie zasłużyli już na własny skrót (ONK). Pełno ich na forach internetowych, gdzie zażarcie bronią polskich niewiast przed nieistniejącymi uchodźcami. Przy okazji na prawo i lewo życzą brutalnego gwałtu wszystkim tym kobietom, które się z nimi nie zgadzają, lub zdradzą szlachetną polską rasę mieszanym narodowo związkiem uczuciowym lub/i seksualnym.

REKLAMA
Czasami szarmanccy wychodzą na kościelne schody, by w kontrze do Manify czy Parady Równości domagać się „prawdziwych męszczyzn” (pisownia oryginalna). Ich hobby to całowanie kobiet w rękę, przepuszczanie ich w drzwiach i walka z równością płci.
Oczywiście są też bardziej wytworni przedstawiciele nurtu. Nie popełniają błędów ortograficznych ani gramatycznych, mówią dyskretnie przyciszonymi głosami, pochylają się nad kobietami z troską i używają wielu eleganckich słów, by uzasadnić dyskryminację. Jednak wygląda na to, że dzięki polityce biskupów rzymskokatolickich, szarmanckim mężczyznom – w każdej z wielu odmian – wyrasta konkurencja.
Zmiana
Niedzielne manifestacje w obronie prawa kobiet do przerwania ciąży nie przyciągnęły jak zwykle jedynie garstki kobiet z organizacji pozarządowych i kilku męskich, niezawodnych, rodzynków. Tym razem na ulice miast wyległy tłumy, a sporą ich część stanowili mężczyźni. Niektórzy przyszli sami, inni z bliskimi kobietami: partnerkami, żonami, siostrami, przyjaciółkami i koleżankami. Czyżby w Polsce zaczęła zawiązywać się solidarność między mężczyznami a kobietami? Zwykła, ale niezwykła, solidarność ludzka bez względu na płeć?
Wrocławska „Gazeta Wyborcza” opublikowała kilka głosów mężczyzn, którzy uczestniczyli w proteście przeciwko zmuszaniu kobiet do rodzenia w skrajnych sytuacjach. Matthew La Fontaine z Partii Razem boi się o zdrowie i życie swoich małych córek, które rząd PiS i biskupi zmusiliby w przypadku gwałtu do zostania matkami.
Matthew La Fontaine

Mam dwie córki - sześcioletnią Sonię i czteroletnią Emilkę. Od nich uczę się, jak być lepszym, bo kochają bezwarunkowo i zawsze wybaczają, gdy powiem trochę za głośno, że mają pozbierać porozrzucane na podłodze kredki. Właśnie o kredki prosiła zgwałcona 10-letnia dziewczynka w ciąży, leżąc na porodówce w Paragwaju. Teoretycznie moją córkę - i to za kadencji tego Sejmu - może spotkać to samo. (...) Jedyne, co ciśnie mi się na usta, to: jakim, k..., prawem? Jakim prawem władza może uchwalić barbarzyńskie, średniowieczne przepisy, które stawiają Polki w gorszej sytuacji niż kobiety w Iranie czy Arabii Saudyjskiej? Czytaj więcej

Piotr Czerkawski, który dotąd nie był regularnym uczestnikiem manifestacji ulicznych, nie przebierając w słowach zapowiada, że będzie wychodził na ulicę w obronie praw kobiet póki sytuacja tego wymaga.
Piotr Czerkawski

Poszedłem na manifestację, bo w przeciwieństwie do rządzących i ich zwolenników wykształciłem w sobie lewacką skazę zwaną "zdolnością empatii". Zapewne wszyscy mężczyźni, którzy dość licznie pojawili się pod urzędem, podzielają pogląd, zgodnie z którym nieważne jest, że to nie nam lekarz odmówi wykonania aborcji. Liczy się fakt, że może w ten sposób zrujnować życie jakiejkolwiek kobiecie. Poza tym ustawa, o której mowa, stanowi kolejny krok władzy w stronę odbierania wolności obywatelom. A przecież nie po to kształciłem się i rozwijałem, żebym pozwalał sterować moim życiem zgrai troglodytów. (...) Dopóki zajdzie taka potrzeba, na pewno będę manifestował swoją niezgodę na ulicy. Czytaj więcej

Kobiety potrzebowały 23 lat, by porzucić ugrzecznione metody walki o swoje prawa. Wygląda na to, że cytowani mężczyźni w ogóle nie mają takich obiekcji.
Na czym polega różnica między szarmanckimi, a solidarnymi mężczyznami? Istotna różnica występuje na poziomie retorycznym. Szarmanccy bronią "naszych kobiet" (zaimek dzierżawczy, wskazujący na posiadanie, relację między właścicielem a rzeczą). Za to solidarni bronią praw kobiet, czyli ich wolności osobistej, którą mogą wykorzystać tak, jak chcą, włącznie z tym, że mogą nie być "czyjeś".
Solidarni manifestują razem z kobietami, a szarmanccy demonstrują w imieniu "dam".
Jaskółki zmiany?
Ale może to tylko męskie jaskółki, które wiosny równouprawnienia nie czynią? Łukasz Wojcicki z męskich Głosów Przeciw Przemocy zapowiada, że mężczyźni będą walczyć o prawo kobiet do świadomego i chcianego rodzicielstwa. W tę sobotę pod Sejmem mężczyźni planują wesprzeć kobiety specjalnym happeningiem. Wójcicki nie chce uchylić rąbka tajemnicy, ale obiecuje, że będzie ciekawie. Głosy Przeciw Przemocy weszły do koalicji Odzyskać Wybór – aktywista zapowiada, że będzie to pierwsza z serii męskich akcji w obronie praw kobiet.
– Wbrew pozorom nas, mężczyzn, którzy chcą sprawiedliwego, równego społeczeństwa, również ze względu na płeć, jest całkiem sporo. Po prostu jesteśmy rozproszeni, ale Głosy istnieją właśnie po to, by to zmienić. Zgłaszają się do nas mężczyźni, którzy nie chcą bezczynnie patrzeć na to, jak politycy przejmują totalną kontrolę nad kobietami. Być może uda nam się rozszerzyć działalność na inne miasta – zastanawia się.
Co Wójcicki sądzi o obecnie obowiązującej ustawie antyaborcyjnej, zgodnie z którą legalny jest zabieg tylko w trzech, wyjątkowych przypadkach? – To jakiś ponury żart – mówi Wójcicki. – Z moimi koleżankami szczerze rozmawiamy o tych sprawach. Gdy zajdą w niechcianą ciążę, to i tak ją przerywają, tyle tylko, że robią to nielegalnie i za grube pieniądze, bo faceci z Sejmu dwadzieścia lat temu wprowadzili takie prawo – podsumowuje. – W obecnej sytuacji apelujemy do mężczyzn, by nie chowali głowy w piasek, tylko zaczęli działać razem z kobietami - mówi.
Zamazane kontury
Jednak podział na szarmanckich i solidarnych to podział rysowany na razie dość grubą kreską. Nie jest też tak, że stosunek do legalności przerywania ciąży jest jedynym kryterium pozwalającym odróżnić jednych od drugich. Są przecież tacy solidarni, którzy sprzeciwiając się planom biskupów, nie popierają równych praw i szans płci w innych dziedzinach życia. Wśród szarmanckich z pewnością są też tacy, którzy opowiadają się za równością, ale wyłączają z tego prymat praw kobiety nad prawami ciąży.
Może jednak na naszych oczach coś właśnie zaczęło się zmieniać. Kobiety się wkurzyły, ale czy u ich boku staną, solidarni, wkurzeni mężczyźni?

Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl