
Za kilka dni w kinach już powinien być film "Smoleńsk" Antoniego Krauze. Premierę przesunięto, choć nie wiadomo na kiedy. Oficjalnie powodem są przeciągające się prace nad efektami specjalnym. Do tego – jak wskazują rozmówcy "Newsweeka" – film jest źle zmontowany. Ale nawet poprawki na ostatnią chwilę mu nie pomogą, bo według rozmówców tygodnika film to po prostu "gniot".
REKLAMA
Jednym z elementów obchodów 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej miała być premiera filmu Antoniego Krauze. Ale odwołano ją (czy jak mówią przedstawiciele dystrybutora: przesunięto). Oficjalnie powodem jest praca nad efektami specjalnymi. Pisaliśmy o tym także w naTemat.
Jednak to nie pełen obraz problemów. Poza problemami z efektami specjalnymi szwankuje też montaż – informuje w najnowszym "Newsweeku" Wojciech Cieśla. – Montaż był katastrofą – mówi dziennikarzowi uczestnik kolaudacji filmu. To wywołało spór między reżyserem a producentem Maciejem Pawlickim. Ten drugi ma mieć wyrzuty sumienia, bo do pracy wynajął debiutanta.
Teraz trwa próba ratowania filmu i nie wiadomo jak długo potrwają prace. Ale nawet i to może nie uratować filmu, bo jak mówi rozmówca "Newsweeka" "to gniot. Niedobry film". Inny dodaje: – Nie wypalił. Nawet ludziom z PiS ten film nie bardzo się podoba.
Źródło: "Newsweek"
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
