Przedstawiając inwestycję znanego koncernu jako sukces rządu wicepremier Morawiecki jak ognia unikał odpowiedzi, jaką dokładnie wartość będzie miał pakiet ulg podatkowych dla Mercedesa. – W każdej tego typu inwestycji pojawia się wsparcie państwa. Może dotyczyć braku opodatkowania i to tutaj będzie miało miejsce. Takie inwestycje wiążą się z dopłatami do miejsc pracy - powiedział.
Nie chciał jednak zdradzić, ile dokładnie wyniesie rządowa dopłata do fabryki koncernu. Stwierdził jedynie, że "nie będzie to kwota znacząca" w skali inwestycji opiewającej na 500 mln euro.
Fabryka silników do aut Mercedesa powstanie w Jaworze, na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Gdy w 2019 roku ruszy produkcja, pracę znajdzie tam ponad tysiąc osób. Za przychylność zagranicznych inwestorów musimy jednak zapłacić. Oferując zwolnienia z podatków, dopłacając do kosztów budowy zakładów, oferując inwestorom przeszkolonych już pracowników. Podobne korzyści otrzymali wcześniej General Motors, Volkswagen i Michelin, które przez najbliższe lata nie zapłacą w Polsce ani złotówki podatku dochodowego.
Licytacja
Trudno krytykować ich za to, że biorą. To łatwe pieniądze. Zwłaszcza, jeśli za partnera do negocjacji mają urzędników kraju, którego obywatele emigrują, bo zarabiają 3-4 razy mniej niż wykonując tę samą robotę w fabryce zlokalizowanej w bogatszych krajach UE. Do tego Polska licytuje się z innymi montowniami: Czechami, Słowacją, Węgrami i Rumunią. Co ciekawe, Daimler zagospodaruje tereny proponowane wcześniej Jaguarowi. Ta głośna w zeszłym roku inwestycja nie doszła do skutku. Wtedy przestaliśmy licytować w wyścigu, bo jak ujawnił Janusz Piechociński, koncern żądał przygotowania działki pod inwestycję kosztem 550 mln złotych. Teraz PAIIZ nie podaje na ile wyceniana jest wartość benefitów dla Daimlera.
– Przedstawiane jako sukcesy największe inwestycje zagraniczne opierają się o wielomilionowe dotacje z kieszeni podatników. Licytowanie się z innymi krajami na rządowe benefity to droga donikąd. Zawsze znajdzie się ktoś, kto da inwestorowi dolara więcej. Kiedy kończą się ulgi inwestorzy żądają nowych albo idą w siną dal. To może już lepiej stwórzmy dla wszystkich przedsiębiorców jedną wielką strefę ekonomiczną wolną od podatków - mówi Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Wtóruje mu wielu innych przedsiębiorców. Przekonują, że stwarzanie zagranicznym inwestorom lepszych warunków do rozwoju niż polskim firmom to jedna z przyczyn naszej biedy.
„Jest normalne, że dyrektor banku zarabia więcej niż kasjerka. A konstruktor rozwiązań technicznych więcej niż pracownik linii montażowej. Dużo wyższe płace są na stanowiskach specjalistów. Wspierajmy więc globalną działalność polskich firm, aby w kraju powstawało jak najwięcej specjalistycznych miejsc pracy. Fabrykę w Chinach każdy może postawić” — pisze Ryszard Florek i autorzy w opracowanego niedawno raportu Pomyśl o przyszłości.
Komu płacimy? Top 5 największych inwestycji z rządowym wsparciem
1. Volkswagen (sektor motoryzacyjny, Niemcy, wartość inwestycji: 800 mln euro, 2300 miejsc pracy, Września) – grant rządowy
2. General Motors Manufacturing Poland Sp. z o.o. (sektor motoryzacyjny, USA, wartość inwestycji: 300 mln euro, 200 miejsc pracy, Tychy) – grant rządowy
3. Michelin (sektor oponiarski, Francja, wartość inwestycji: 98 mln euro, 50 miejsc pracy, Olsztyn) - bez grantu, zwolnienia podatkowe
4. Homann Holzwerskstoffe (sektor drzewny, Niemcy, wartość inwestycji: 50 mln euro, 20 miejsc pracy, Krosno Odrzańskie) - zwolnienia podatkowe
5. Steico (sektor materiałów budowlanych, Niemcy, wartość inwestycji 40 mln euro, 120 miejsc pracy, Czarna Woda) bez grantu rządowego, zwolnienia podatkowe
Pozostałe firmy korzystające z rządowych grantów w 2014 roku: Samsung (Korea Płd.), Airline Accounting Center (Niemcy), Fujitsu Technology Solutions (Japonia), Nordea (Szwecja), UPS (USA), Parker Hannifin (USA), ThyssenKrupp (Niemcy).
Według urzędników Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, system zachęt inwestycyjnych w Polsce jest taki sam dla wszystkich przedsiębiorców, bez względu na kraj pochodzenia, a polskie firmy chętnie z niego korzystają. W kolejnym zdaniu przesłanego nam komentarza urzędnicy sami sobie zaprzeczają: "wśród 10 inwestycji, które w ostatnio otrzymały granty rządowe dwie to firmy z Polski".
Wicepremier, co nie chciał montowni śrubek
Dlatego w rozmowie z dziennikarzami wicepremier Morawiecki dwoił się i troił by wytłumaczyć, że inwestycja Daimlera jest zgodna z Planem Zrównoważonego Rozwoju, którego jest autorem. Przekonywał, że „będzie rozsadnikiem nowych technologii. Małe i średnie firmy będą mogły się uczyć jak wielka firma rozwija nowoczesne technologie”.
Co innego można wyczytać z komunikatu samego koncernu. Przede wszystkim Frank Deiss, szef działu produkcji układów napędowych Mercedes-Benz Cars wyjaśnił że „ultranowoczesne silniki” nowych generacji będą produkowane w fabryce w Berlinie. Podobnie i prace badawcze nad nowymi technologiami, jak też zarządzanie zagranicznymi fabrykami pozostanie domeną menedżerów z Berlina oraz fabryki Mercedesa w Untertürkheim. Podsumowując, nasz udział w powstawaniu nowoczesnych technologii motoryzacyjnego koncernu nadal będzie się sprowadzać do skręcania śrubek na zlecenie.
Nie dalej jak dwa tygodnie temu, podczas podczas IX Pomorskiego Kongresu Obywatelskiego Morawiecki przekonywał, że Polska musi przestać być "montownią śrubek”. – Mamy jeszcze przemysł, nie zlikwidowaliśmy wszystkiego, ale trzeba pamiętać, że dwie trzecie polskiego eksportu jest elementem firm zagranicznych na tej marży zarabia ktoś inny. Połowa polskiego przemysłu jest w rękach firm zagranicznych. Chcemy zdecydowanie wzmocnić nasze inwestycje - mówił ogłaszając swój "plan rozwoju". Skąd więc zmiana i chwalenie się kolejną fabryką zagranicznego koncernu, który zmniejsza własne koszty pracy lokując część produkcji w kraju taniej siły roboczej?
Rząd potrzebował dowodu, że zagraniczni inwestorzy nie boją się wydarzeń w naszym kraju. Przypomnijmy, że po słynnej obniżce ratingu zaczął się odpływ kapitału z polskiej giełdy. Biuro w Polsce zamknął największy fundusz inwestycyjny świata BlackRock, a fundusz Franklin Templeton Investments ograniczył działalność. Dług polskiego rządu zaczął być gorzej wyceniany niż obligacje Węgier. Stąd osłabienie wartości złotego pod koniec kwietnia.
Czego dowodzi kolejna wielka inwestycja? W globalnym podziale pracy zagraniczne koncerny przydzieliły nam rolę tanich monterów. Zabawne, że w Polsce produkuje się wszystko, z czego składają się współczesne i luksusowe samochody. Fotele i hamulce do Porsche, wnętrza aut grupy Volkswagen, wycieraczki i chlapacze, halogeny, komponenty silników, skrzynie biegów, wiązki elektryczne i bardzo trwałe elektroniczne pamięci do samochodowych komputerków, ale nie mamy już własnej marki motoryzacyjnej.
Niestety od 15 lat obecności w UE zagraniczni inwestorzy wciąż widzą w nas zasoby taniej, choć dobrze wykwalifikowanej siły roboczej. Mit o korzyściach z kupowania miejsc pracy obala raport firmy doradczej EY. Według ekspertów, ze 167 tys. miejsc pracy stworzonych w polskich strefach ekonomicznych utrzymanych zostało 58 tys. Prawie dwie trzecie etatów przeminęła, gdy skończyły się przywileje podatkowe.
Takie inwestycje pomagały naszej gospodarce na początkowym etapie. Ta epoka jednak się kończy, nie zbudujemy na tym przyszłości. Tanie miejsca pracy nie generują dużej wartości dodanej. Nie wszystkie zagraniczne korporacje płacą podatki w Polsce. Trzeba budować przyszłość na polskich firmach, małym i średnim biznesie. Takie firmy tu są, nie uciekną, zapuściły korzenie. Ja na przykład nigdy nie korzystałem z ulg podatkowych, kiedyś skorzystałem z dotacji. Ale pracownikom fizycznym płacę 30 procent więcej niż inwestorzy sprowadzeni do specjalnej strefy ekonomicznej Niepołomicach 4 kilometry od mojej firmy. Nie wiem jakimi kategoriami posługują się urzędnicy i politycy. Zakładam się, że jakby dobrze policzyć to w rachunku ekonomicznym bardziej opłaca się wspierać rodzimy biznes