Internet, który miał nas otworzyć na świat, zdemokratyzować i wyrównać szanse, staje się narzędziem umacniania starych podziałów. Podczas radosnych seansów beki, media społecznościowe jak brzytwa wytyczają granice między „my” (wykształceni, dobrze sytuowani, z dużych miast) i „oni” (niedouczeni, biedni, ze wsi).
Ceną za chwilową poprawę samooceny rechoczących, jest pogłębienie wykluczenia tych, którzy już i tak są zmarginalizowani oraz jeszcze mocniejsze wepchnięcie ich w ramiona populistów, którzy zamiast robić sobie z nich bekę, okażą im przynajmniej powierzchowny szacunek. Wśród setek mniej lub bardziej złośliwych komentarzy i wulgarnych epitetów, które opisują „paździerz" we wszystkich jego odmianach, jest jedno tabu. To określenie najbardziej obraźliwe ze wszystkich: klasa społeczna.
Klasa w przebraniu
Białe kozaczki. Disco polo. Mamuśki na forach. Faszyn from Raszyn. Wiocha. Polacy są bardzo kreatywni w wymyślaniu eufemizmów na nierówności społeczne. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o pieniądze. Jest jeszcze kapitał kulturowy, czyli językowe i kulturowe kompetencje, które w różnym stopniu umożliwiają lub przekreślają szanse na awans społeczny.
To co paździerzowe z definicji jest ich pozbawione. Internet stał się miejscem, gdzie osoby o wyższym kapitale kulturowym, mogą ponabijać się z tych, którym się nie powiodło lub nawet nie mogli spróbować. Krytyka beki klasowej to koronny dowód na brak poczucia humoru. Przecież chodzi tylko o to, by się pośmiać.
Podobnie imprezy kostiumowe organizowane przez słynną stronę Faszyn from Raszyn mają być tylko okazją do niewinnej zabawy. Kostiumem ma być połączenie ubrań, które dadzą efekt małomiasteczkowej tandety i bezguścia. Przez jeden wieczór młodzi, wykształceni, z dużych miast przebierają się za "galerianki", "blachary", "tipsiary", "sebixów", "januszów" i mieszkańców PGR-ów.
Walcząc z kiczem i pretensjonalnością nie dostrzegają, że przez sam pomysł takiej przebieranki sami stają się jego uosobieniem, niczym arystokratka z ekranizacji powieści "Emma" Jane Austen, która zbiera truskawki przyklękając na poduszce podsuniętej przez służbę i snuje fantazje o tym, że jest pastereczką, choć krzywi się na samą myśl o owcach.
Arbitrzy elegantrium
Wbrew popularnemu powiedzeniu, o gustach się dyskutuje, i to namiętnie. Ale nie chodzi tylko o ubrania. Ostrej ocenie podlegają także imiona, które rodzice nadają swoim dzieciom. Fora parentingowe są pełne piętrowych wątków osób, oburzonych Brajanami, Dżesikami, Kewinami i Oskarami.
Powszechna diagnoza: to imiona dzieci z rodzin ubogich, alkoholowych, nizin społecznych aspirujących do lepszego życia (a przecież, domyślnie, powinni zostać na swoim miejscu). Są nawet potępiające memy poświęcone niesłusznym imionom. "Jeśli swojemu dziecku dałaś na imię Brajan, Jessica lub Vanessa, albo coś w tym stylu, to automatycznie zakładam, że jesteś debilką", głosi jeden z nich, opatrzony na rozwiania wszelkich wątpliwości tagiem "kretyni".
Na Facebooku funkcjonuje "Karny Brajanek" i "Karna Dżesika" – grafika wklejana rodzicom, którzy nierozważnie publikują w mediach społecznościowych nagie zdjęcia swoich dzieci. Szlachetny cel – walkę z pedofilią, dla której pożywką mogą być rozebrane fotografie – realizuje się za pomocą zawstydzania na tle klasowym. A to wszystko w atmosferze dbania o dobro dzieci, które jako Brajany i Dżesiki będą miały potem problemy w życiu. Aż kusi żeby zapytać: przez kogo i dlaczego?
Beka z wiochy, wiocha z beki
"Elitarna loża szyderców" – tak definiuje się strona Wiocha.pl gromadząca zdjęcia, która oczywiście, jak głosi szczegółowy opis, "nie ma zamiaru nikogo obrażać". Nie trzeba być wybitnym językoznawcą dojść do wniosku, że już sama nazwa prześmiewczego portalu wskazuje, że mieszkanie na wsi jest uważane za powód do wstydu. Być może jednak nie wszyscy potrafią docenić bekę z wiochy, bo serwis zastrzega, że odpowiedzialność za treści, z których inni będą szydzić, spoczywa na osobie, która je dodała.
Zarówno Faszyn from Raszyn jak i Wiocha.pl są galerią zdjęć postaci godnych drwiny z powodu wyglądu. Jednak o ile na tej pierwszej stronie twarz osoby sfotografowanej w kompromitującej "stylizacji" jest zamazywana, o tyle serwis Wiocha nie zadaje sobie takiego trudu. Aby trafić na Wiochę nie trzeba mieć spektakularnie długich tipsów, minispódniczki przypominającej pasek do spodni i sztucznych rzęs omiatających sufit. Wystarczy nadwaga.
Chamstwo?
Dla wielu wyśmiewanie ukradkowych zdjęć niedbałym lub zabawnym "stylizacjom" to po prostu chamstwo, które nie ma nic wspólnego z klasizmem. Podobnie drwienie z dziecięcych imion. Problem w tym, że samo słowo "chamstwo" jest klasistowskie i potwierdza gorączkowo wypierany ze społecznej świadomości fakt: my, Polacy, jesteśmy społeczeństwem wiejskim. Jednocześnie fantazjujemy o szlacheckim pochodzeniu, choć 90% społeczeństwa - z młodymi, wykształconymi, z dużych miast włącznie - ma pochodzenie chłopskie.
Dr Anna Tatarkiewicz nazwała to zbiorowe polskie wyparcie chamofobią. – Oto mamy polską chamofobię. Traktowanie chłopów i wszystkiego, co wiejskie, jako gorszego, wstydliwego! Jeżeli ludziom nieustannie daje się do zrozumienia, że są gorsi, że nawet gdy ktoś jest inteligentem najwyższego stopnia, profesorem, ale pochodzenia chłopskiego, to pozostaje inteligentem zza stodoły… Czy tacy ludzie nie mogą mieć kompleksów? – pyta retorycznie Anna Tatarkiewicz. Robiąc sobie bekę z wiochy, zagłuszamy strach związany z niesłusznym pochodzeniem i śmiejemy się z samych siebie udając, że klasa społeczna nie istnieje, istnieje natomiast zły gust.
Dodając materiały bierzesz za nie pełną odpowiedzialność. Bez zastrzeżeń zgadzasz się z tym, iż w przypadku kiedy dodasz nie swoje materiały, ich prawowity właściciel po udowodnieniu, że są one jego własnością i zostały umieszczone przez Ciebie bez jego zgody, ma prawo rościć od Ciebie odszkodowanie na drodze prawnej.Czytaj więcej