Reklama.
Co to za samochód?

Można się oszukiwać, że jest inaczej, ale kabriolety mają to do siebie, że budzą uśmiech i pewnego rodzaju fascynację zarówno u tych, którzy mają prawo jazdy, jak i tych, którzy sami auta nie prowadzą. Choć dziś kabriolet wcale nie musi być horrendalnie drogi, "samochody bez dachu" to ciągle synonimy nie tylko luksusu, ale i dobrej zabawy. My przez kilka dni mieliśmy okazję pobawić się modelem BMW 430i xDrive właśnie w wersji cabrio z wyposażeniem M Sport. Początkowo miała to być recenzje, jakie znacie, ale padało tyle pytań dotyczących tego samochodu, że postanowiliśmy odpowiedzieć na nie w formie FAQ.[block position="inside"]186121[/block]
Czy nadaje się na samochód do jazdy codziennej?

To nie pierwszy kabriolet, który mamy okazję testować w naTemat. Niemal równo rok temu jeździliśmy mniejszym bratem modelu, który widzicie na zdjęciach. BMW 220i w wersji cabrio było niesamowitą zabawką, ale tylko zabawką, bo ze względu na swoje rozmiary raczej nie nadawała się na pierwszy samochód w domu.
Model z numerem "4" tego problemu już nie miał - w końcu jest odczuwalnie i zauważalnie większy. Ma co prawda tylko jedną parę drzwi, ale siedząc z tyłu można podróżować już raczej normalnie. Wygodną opcją jest możliwość przesunięcia przednich foteli z tylnej kanapy. Wystarczy wcisnąć przycisk z boku każdego z nich. [photo position="inside"]473919[/photo]Spora część bagażnika jest naturalnie zajęta przez mechanizm do składania dachu, ale mimo to, co nieco do niego wejdzie, choć lepiej by były to rzeczy, które można lekko "ścisnąć", a nie duże walizki. Te ostatnie lepiej wejdą na tylne siedzenie. Jeśli nie planujemy rozkładać dachu, wtedy można skorzystać też z dwóch dodatkowych "kieszeni" po obu stronach bagażnika, w których chowa się część mechanizmu.
A więc tak - ten samochód można wyobrazić sobie już jako samochód do jazdy codziennej, choć na pewno nie dla pełno- czy nawet półwymiarowej rodziny. Dla singla czy pary, już zdecydowanie bardziej. O ile nie będą dużo wozić.
Model z numerem "4" tego problemu już nie miał - w końcu jest odczuwalnie i zauważalnie większy. Ma co prawda tylko jedną parę drzwi, ale siedząc z tyłu można podróżować już raczej normalnie. Wygodną opcją jest możliwość przesunięcia przednich foteli z tylnej kanapy. Wystarczy wcisnąć przycisk z boku każdego z nich. [photo position="inside"]473919[/photo]Spora część bagażnika jest naturalnie zajęta przez mechanizm do składania dachu, ale mimo to, co nieco do niego wejdzie, choć lepiej by były to rzeczy, które można lekko "ścisnąć", a nie duże walizki. Te ostatnie lepiej wejdą na tylne siedzenie. Jeśli nie planujemy rozkładać dachu, wtedy można skorzystać też z dwóch dodatkowych "kieszeni" po obu stronach bagażnika, w których chowa się część mechanizmu.
A więc tak - ten samochód można wyobrazić sobie już jako samochód do jazdy codziennej, choć na pewno nie dla pełno- czy nawet półwymiarowej rodziny. Dla singla czy pary, już zdecydowanie bardziej. O ile nie będą dużo wozić.
Ile czasu i jak składa się dach?

To zależy. Jeśli okna mamy już otwarte, zyskujemy kilka sekund, ponieważ proces otwierania dachu zaczyna się właśnie od opuszczenia szyb, a kończy ich podniesieniem. Zależnie od tego, jak na to patrzymy, całość trwa 20-25 sekund. Bez problemu zdąży się to zrobić stojąc na światłach.
Dach otwiera się przyciskiem na panelu pomiędzy przednimi fotelami, choć jest też dodatkowo płatna opcja otwierania zdalnego za pomocą pilota. Nie do końca wygodne jest to, że przycisk trzeba mieć wciśnięty przez cały czas otwierania/zamykania dachu. Jego puszczenie powoduje zatrzymanie mechanizmu. Jeśli chodzi natomiast o tłumienie hałasu z zewnątrz, to po złożeniu jest jak w "normalnym" samochodzie - nie ma znaczenia, że jest to cabrio.[photo position="inside"]473831[/photo]Dachu teoretycznie nie można otworzyć w jeździe. System wykrywa prędkość, z którą się poruszamy i uniemożliwia użycie przycisku. Musimy robić to stojąc w miejscu lub jadąc powoli. Wygląda to trochę jak transformers z filmu - mechanizm i cała hydraulika robi wrażenie, bo jest naprawdę dobrze zgrany i zaawansowany. Boję się pomyśleć, co się stanie, gdy nawali.[photo position="inside"]473861[/photo]
Dach otwiera się przyciskiem na panelu pomiędzy przednimi fotelami, choć jest też dodatkowo płatna opcja otwierania zdalnego za pomocą pilota. Nie do końca wygodne jest to, że przycisk trzeba mieć wciśnięty przez cały czas otwierania/zamykania dachu. Jego puszczenie powoduje zatrzymanie mechanizmu. Jeśli chodzi natomiast o tłumienie hałasu z zewnątrz, to po złożeniu jest jak w "normalnym" samochodzie - nie ma znaczenia, że jest to cabrio.[photo position="inside"]473831[/photo]Dachu teoretycznie nie można otworzyć w jeździe. System wykrywa prędkość, z którą się poruszamy i uniemożliwia użycie przycisku. Musimy robić to stojąc w miejscu lub jadąc powoli. Wygląda to trochę jak transformers z filmu - mechanizm i cała hydraulika robi wrażenie, bo jest naprawdę dobrze zgrany i zaawansowany. Boję się pomyśleć, co się stanie, gdy nawali.[photo position="inside"]473861[/photo]
Czy w środku nie jest zimno?

Sprawdziłem to na własnej skórze bardzo dosłownie. Przejechałem 200-kilumetrową trasę z otwartym dachem w obie strony. Nie przewiało mnie, nie zachorowałem, nie marzłem, ani nie zmęczyłem się jazdą w ten sposób. Pewnie, trafiłem na słoneczne dni, więc było o tyle łatwiej, ale generalnie można jechać otwartym dachem nawet przy większych prędkościach. Testowałem, nie wywiało mnie ze środka, choć wieczorem narzuciłem na siebie sweter.[photo position="inside"]473917[/photo]
Naturalnie wtedy wieje dużo bardziej, więc chcąc nie chcąc lepiej podnieść szyby, które trochę nas ochronią: i przed hałasem, i przed chłodem. Jeśli zaczyna nam być chłodniej, na bieżąco możemy też wspierać kilkoma opcjami. Poza standardowym nawiewem, który dużo daje, możemy podgrzać sobie fotele czy kierownicę. Świetną opcją są także dwa dodatkowe wywietrzniki w fotelach pod zagłówkami. Ciepłe powietrze w tym rejonie zdecydowanie ułatwia jazdę bez dachu. Szkoda, że zwróciłem na nie uwagę dopiero po 150 kilometrach.[photo position="inside"]473837[/photo]
Naturalnie wtedy wieje dużo bardziej, więc chcąc nie chcąc lepiej podnieść szyby, które trochę nas ochronią: i przed hałasem, i przed chłodem. Jeśli zaczyna nam być chłodniej, na bieżąco możemy też wspierać kilkoma opcjami. Poza standardowym nawiewem, który dużo daje, możemy podgrzać sobie fotele czy kierownicę. Świetną opcją są także dwa dodatkowe wywietrzniki w fotelach pod zagłówkami. Ciepłe powietrze w tym rejonie zdecydowanie ułatwia jazdę bez dachu. Szkoda, że zwróciłem na nie uwagę dopiero po 150 kilometrach.[photo position="inside"]473837[/photo]
Czy w trakcie jazdy jest głośno?

Przy zwykłej jeździe po mieście nie czujemy żadnej różnicy. Inna sprawa zaczyna się, gdy jesteśmy w trasie. Wtedy pęd powietrza robi już swoje, ale nie wyklucza możliwości normalnej rozmowy. Kierowca z pasażerem mogą rozmawiać zupełnie normalnie, gorzej będzie miał ten z tyłu, który raczej będzie niedosłyszał. I to bynajmniej nie ze względu na problemy ze słuchem. Lepiej nastawić się na częste "coo?" z tylnych siedzeń. Podobnie jak w przypadku chłodu, pomóc można sobie tutaj podniesieniem szyb, które dodatkowo trochę tłumią hałas. [photo position="inside"]473867[/photo]Bardzo dobrze w każdym miejscu słychać za to nagłośnienie. I generalnie bez dobrej muzyki do kabrioletu lepiej nie wsiadać. Ta nie tylko sprawi, że będzie jechać się przyjemnie, ale podkręcenie głośności potrafi skutecznie zagłuszyć hałas. Wtedy szybko zapomina się o wietrze. Momentami, ściszając muzykę w trasie, byłem szczerze zdziwiony, jak dobrze tłumi pęd powietrza. Nie bez znaczenia jest też sama jakość systemu nagłośniającego, który brzmiał idealnie w całym zakresie.
Czy naprawę ciągle musisz mieć czapkę i okulary?

Teoretycznie nie, ale pierwsze kilometry za kierownicą kabrioletu, pokazują, że praktyka i teoria to dwie zupełnie inne rzeczy. I nie chodzi tylko o kwestie wygody: okulary, bo słońce świeci w oczy, a czapka, bo wiatr wieje w głowę.
Jadąc z otwartym dachem nie czujemy, że słońce ciągle świeci nam w głowę/twarz, więc czapka to całkiem sensowna ochrona. A okulary? Nigdy nie wiesz, czy coś przypadkiem nie wpadnie ci do oka lub nie uderzy w twarz. Nic takiego jeszcze nigdy w życiu nie się nie zdarzyło, ale... nigdy nie wiesz. Spójrzcie na to, jak wyglądał przód auta po skończeniu trasy. Miałem autentyczne wrażenie, że jest ich więcej niż zazwyczaj! Jeśli to jeszcze kogoś nie przekonuje, polecam wyciągnąć sobie rękę do góry w takcie jazdy cabrio. Najzwyczajniej w świecie czułem, jak rozbijają mi się na niej owady. Niestety nie zrobiłem zdjęcia, ale dosłownie przylepiały się do ręki.[photo position="inside"]473877[/photo]
Jadąc z otwartym dachem nie czujemy, że słońce ciągle świeci nam w głowę/twarz, więc czapka to całkiem sensowna ochrona. A okulary? Nigdy nie wiesz, czy coś przypadkiem nie wpadnie ci do oka lub nie uderzy w twarz. Nic takiego jeszcze nigdy w życiu nie się nie zdarzyło, ale... nigdy nie wiesz. Spójrzcie na to, jak wyglądał przód auta po skończeniu trasy. Miałem autentyczne wrażenie, że jest ich więcej niż zazwyczaj! Jeśli to jeszcze kogoś nie przekonuje, polecam wyciągnąć sobie rękę do góry w takcie jazdy cabrio. Najzwyczajniej w świecie czułem, jak rozbijają mi się na niej owady. Niestety nie zrobiłem zdjęcia, ale dosłownie przylepiały się do ręki.[photo position="inside"]473877[/photo]
Jak się nim jeździ?

Zgodnie z oczekiwaniami. 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 252 koni mechanicznych dostarcza wystarczająco sportowych wrażeń. Zwłaszcza w połączeniu z brakiem dachu, co potęguje wrażenie dynamicznej i szybkiej jazdy. W końcu wszystko czujemy na własnej skórze - dosłownie i w przenośni. Posłużę się tutaj tym samym stwierdzeniem, co w przypadku poprzedniego cabrio od BMW - naprawdę nieczęsto czuje się taką radość z jazdy. A to właśnie taki claim ma niemiecki producent.
Mniej zgodne z oczekiwaniami było za to spalanie, które na komputerze pokładowym momentami wynosiło nawet 13l/100km. Przy rozsądnej, ale nie nudnej jeździe było to ok. 10l/100km. Producent deklaruje wyniki między 5,7 a 8,5l.[photo position="inside"]473921[/photo]Sam model jest połączeniem klasycznej elegancji i sportowego sznytu, do jakiego przyzwyczaiło nas BMW. Z tyłu wygląda trochę nudniej/inaczej niż z każdej innej strony, ale to pewnie kwestia bycia kabrioletem. Białe skóry, które widzicie na pewno cieszyły oko i podkreślały elegancję, ale osobiście nie zdecydowałbym się na nie. To był pierwszy test prasowy tego auta, więc były jeszcze śnieżnobiałe, ale po kilku miesiącach jazdy niewiele z tego zostanie. Już sam po sobie widziałem ich "zużycie". Spróbujcie też zgadnąć, jaki kolor ma model, który widzicie na zdjęciach? Mi było ciężko go określić, natomiast producent nazywa go... szampańskim kwarcem. Osobiście wybrałbym coś innego.[photo position="inside"]473911[/photo]To, co jest ciekawe w przypadku tego BMW, to fakt, że przy złożonym dachu auto nie wyróżnia się tak bardzo. Magia dzieje się dopiero w trybie cabrio. Testowany model miał dodatkowo wyposażenie M Sport, co wizualnie podkreślało jego sportowy charakter i wiąże się z dodatkowym wydatkiem 21 500 zł. To seria zmian na zewnątrz i wewnątrz auta. Poza literkami "M", które możecie zobaczyć, to seria mniej lub bardziej zauważalnych zmian np. sportowy układ jezdny, powiększone wloty powietrza, progi boczne z dodatkową krawędzią, tylny pas ze wstawką dyfuzora w metalizowanym kolorze, inne chromowane elementy, czy inaczej rozłożone akcenty kolorystyczne wewnątrz samochodu.
Mniej zgodne z oczekiwaniami było za to spalanie, które na komputerze pokładowym momentami wynosiło nawet 13l/100km. Przy rozsądnej, ale nie nudnej jeździe było to ok. 10l/100km. Producent deklaruje wyniki między 5,7 a 8,5l.[photo position="inside"]473921[/photo]Sam model jest połączeniem klasycznej elegancji i sportowego sznytu, do jakiego przyzwyczaiło nas BMW. Z tyłu wygląda trochę nudniej/inaczej niż z każdej innej strony, ale to pewnie kwestia bycia kabrioletem. Białe skóry, które widzicie na pewno cieszyły oko i podkreślały elegancję, ale osobiście nie zdecydowałbym się na nie. To był pierwszy test prasowy tego auta, więc były jeszcze śnieżnobiałe, ale po kilku miesiącach jazdy niewiele z tego zostanie. Już sam po sobie widziałem ich "zużycie". Spróbujcie też zgadnąć, jaki kolor ma model, który widzicie na zdjęciach? Mi było ciężko go określić, natomiast producent nazywa go... szampańskim kwarcem. Osobiście wybrałbym coś innego.[photo position="inside"]473911[/photo]To, co jest ciekawe w przypadku tego BMW, to fakt, że przy złożonym dachu auto nie wyróżnia się tak bardzo. Magia dzieje się dopiero w trybie cabrio. Testowany model miał dodatkowo wyposażenie M Sport, co wizualnie podkreślało jego sportowy charakter i wiąże się z dodatkowym wydatkiem 21 500 zł. To seria zmian na zewnątrz i wewnątrz auta. Poza literkami "M", które możecie zobaczyć, to seria mniej lub bardziej zauważalnych zmian np. sportowy układ jezdny, powiększone wloty powietrza, progi boczne z dodatkową krawędzią, tylny pas ze wstawką dyfuzora w metalizowanym kolorze, inne chromowane elementy, czy inaczej rozłożone akcenty kolorystyczne wewnątrz samochodu.
Ile kosztuje?

Tutaj też odpowiem: to zależy. Jeśli chcielibyśmy kupić sobie bogato wyposażony model, czyli np. taki, który widzicie na zdjęciu, musimy sięgnąć głęboko do kieszeni. To koszt 315 tys. złotych, co jest ceną sporą. Jednak niemal 1/3 to koszty opcjonalnych dodatków. Wersja "bez dopalenia" to ok. 220 tys. złotych. Czy warto? Samą frajdę jazdy kabrioletem możemy kupić dużo taniej, tu jednak płacimy za jakość, którą zapewnia BMW i fakt posiadania naprawdę wyjątkowo eleganckiego coupe.