W Redzikowie pod Słupskiem oficjalnie ruszyła budowa amerykańskiej bazy antyrakietowej. Duma NATO, strategiczna dla Polski inwestycja. Z wielką pompą wbijano w ziemię pierwsze łopaty, byli przedstawiciele USA, prezydent RP, szef MON i MSZ. Zabrakło tylko paru samorządowców. Ludzi, którzy nie chcą amerykańskiej bazy u siebie, a jeśli już – chcieliby dostać rekompensaty. Wszystko dzieje się za ich plecami, nikt ich nie słucha.
– Nikt nas nie zaprosił na tę uroczystość – przyznaje Beata Juryś, sołtys Redzikowa. O bazie nie mówi inaczej jak o „tykającej bombie zegarowej”, którą sama ma za płotem. Zaproszenia nie dostał też drugi sołtys, tzw. Redzikowa Osiedla, gdzie baza de facto się znajduje. – Ale co tam my. Nawet prezydent Słupska nie dostał zaproszenia. Tylko zrobił się szum medialny i ostatecznie Robert Biedroń był obecny na uroczystości – mówi naTemat Marian Użel.
Dosłownie na kilka dni przez inauguracją, Robert Biedroń osobiście o tym alarmował. Jak wynikało z jego relacji, Ministerstwo Obrony Narodowej w ostatniej chwili poinformowało jedynie o uroczystości. Żadnych zaproszeń nie było. – Rozmawiamy jak tę sprawę rozwiązać, bo traktują nas dziwnie. To chyba pokazuje podejście rządu do społeczeństwa. Trudno pomijać samorządowców, bo baza będzie miała na nasze lokalne środowisko największy wpływ – mówił cytowany przez Radio Gdańsk.
Miały być inwestycje, a nie tarcza
Redzikowo, wieś, gdzie ma powstać amerykańska tarcza antyrakietowa, znajduje się zaledwie 3 km od Słupska. Rząd twierdzi, że okolica tylko na niej skorzysta. Stacjonujący tu Amerykanie będą korzystać z tutejszych sklepów, usług. Ale w całej okolicy trudno znaleźć takich, którzy by tę budowę bezkrytycznie popierali. Sprawa ciągnie się od lat, a gmina miała już inną wizję, co do tego miejsca – terenu o powierzchni około 500 ha. Tu raczej zysków nie widzą, oficjalnie już liczą straty.
– Bez entuzjazmu podchodzimy do tarczy. Nie jest to nasze marzenie. My ten teren już dawno przeznaczyliśmy pod inwestycje i uwzględniliśmy go w planie zagospodarowania przestrzennego. Miały być tam ulokowane firmy, nowe miejsca pracy. Dla całego regionu ta baza oznacza ogromne straty i zablokowanie inwestycji – mówi wprost Adam Sędziński sekretarz gminy Słupsk.
Dlatego gmina, łącznie z miastem Słupsk, domaga się od rządu rekompensat. Uściślijmy – od dawna, co najmniej od 2008 roku. Tyle, że wcześniej przynajmniej trwały jakieś rozmowy. – Choć bez rezultatów, to jednak był dialog. Od początku kadencji nowego rządu nie dzieje się nic. Nie uzyskaliśmy nawet możliwości zaprezentowania naszych argumentów. Prosiliśmy posłankę Szczypińską, która pochodzi ze Słupska, ale na razie wciąż cierpliwie czekamy. Do żadnego spotkania z rządem nie doszło – przyznaje Adam Sędziński.
Robert Biedroń też jakby tracił cierpliwość. Oto, co mówił o tym, jak kiedyś PiS grzmiał, że poprzedni rząd powinien obietnicy dochować:
2 miliardy złotych strat
Nie, nie chodzi o żadne pieniądze. Nie ma mowy o żadnych finansowych odszkodowaniach dla mieszkańców. Chodzi wyłącznie o rekompensaty „w naturze”. Takie, które pozwoliłyby przynajmniej częściowo zrekompensować straty, które w ciągu najbliższych 25-30 lat amerykańska baza może wygenerować dla całego słupskiego regionu. Kwota, według szczegółowych wyliczeń Agencji Rozwoju Pomorza, jest niebagatelna – 2 miliardy złotych. Jest o co walczyć. I to szybko, bo już inwestorzy zaczynają pytać o bazę. – Już są straty, bo już zaczynają się wycofywać. Gdy słyszą hasło „tarcza” zaczynają się bać – mówi sołtys Marian Użel.
W promieniu do 35 kilometrów od bazy pojawiają się bowiem liczne ograniczenia dotyczące wysokości czy kubatury nowych inwestycji, nie mówiąc o nadajnikach elektromagnetycznych, których nie powinno być. Za każdym razem o pozwolenie trzeba pytać administrację wojsk amerykańskich. – To powoduje, że ktoś, kto w promieniu 35 km będzie chciał wybudować zwykły market o kubaturze 6 tys. metrów sześciennych będzie musiał zwrócić się o zgodę do Amerykanów. Wydłuży to procedury inwestycyjne stawiając nas na gorszej pozycji wobec alternatywnych lokalizacji – mówi Adam Sędziński. Boi się, że nawet połowa inwestorów nie będzie chciała tak długo czekać.
Czekają na drogi i kolej
Jak rząd mógłby im to zrekompensować? Wybudować drogę ekspresową Szczecin-Gdańsk i dodatkowy tor kolejowy na tej samej trasie. Zmodernizować drogi w ogóle, zmodernizować port w Ustce, wprowadzić ułatwienia w realizacji inwestycji. – Patrząc na mapę Polski, wciąż jesteśmy białą plamą. Nam jest potrzebny impuls do rozwoju. Mamy potencjał i chęci, jesteśmy przygotowani. Prosimy teraz, by rząd wysłuchał naszych argumentów, bo tarcza nam te możliwości blokuje – mówi Adam Sędziński.
Podczas inauguracji budowy tarczy Robert Biedroń podobno rozmawiał z Andrzejem Dudą (blisko siedzieli). Jeden z dziennikarzy o rekompensaty spytał również szefa MON. Macierewicz odpowiedział wymijająco.
Naprzeciwko szkoły
Zachęta jest, konkretów ciągle brak. Adam Sędziński mówi, że odkąd jest nowy rząd gmina już kilka razy wysyłała pisma z przypomnieniem swoich postulatów. – Czekamy na harmonogram spotkań, żeby zacząć dialog – mówi. I ciągle cisza.
W Redzikowie tak naprawdę niewiele o samej tarczy wiedzą i to ludziom też doskwiera. Słyszą tylko, że tarcza wzmocni bezpieczeństwo, że sama dla nich jest też bezpieczna, nie ma powodów do obaw. – Ona stanie vis a vis szkoły, w której uczy się 400 dzieci i ja się o te dzieci boję. Choć mówią, żeby się nie bać, więc jak będzie – zobaczymy. Tak naprawdę my w Redzikowie nic nie wiemy. Wszystko jest owiane tajemnicą. Nas o niczym nie informują – mówi sołtys Użel.
Ile można rozmawiać. Pamiętam, jakie było stanowisko Prawa i Sprawiedliwości, kiedy było w opozycji. Wtedy głośno mówili, że trzeba rekompensaty zrealizować, że obietnicy trzeba dochować. Dzisiaj PiS ma pełnię władzy i może tej umowy w końcu dotrzymać. Czujemy się rozczarowani tą ignorancją, że nie chcą już o tym z nami rozmawiać.Czytaj więcej
Beata Juryś, sołtys Redzikowa
Portal Samorządowy
Powiat miał dostać nową drogę, jeszcze za poprzedniego rządu, ale to były tylko obiecanki i teraz jest na ten temat cisza. W związku z budową tarczy uważam, że jako sołectwo też powinniśmy coś dostać, choćby wybudowanie nowej świetlicy. Ale jakoś nie ma na to chętnych.Czytaj więcej
Antoni Macierewicz
Radio Słupsk
Jesteśmy zawsze do dyspozycji, a dla mieszkańców, przedstawicieli miejscowych sił społecznych i gospodarczych, oczekujemy ,że przyjadą i siądziemy razem do stołu. Możemy porozmawiać o problemach, jakie mogą wyniknąć.Czytaj więcej