Prawdopodobnie o „dobrej zmianie” przyszykowanej przez PiS dla fizjoterapeutów dowiedziałoby się niewiele osób gdyby nie kuriozalna propozycja ustawowego wprowadzenia dla przedstawicieli tego zawodu klauzuli sumienia. Jednak projekt nowelizacji ustawy o fizjoterapeutach zawiera inne, o wiele bardziej niekorzystne i niebezpieczne zapisy. Niekorzystne nie tylko dla samych fizjoterapeutów ale i dla ich pacjentów.
Zacznijmy jednak od początku. Pod koniec ubiegłej kadencji Sejmu uchwalono ustawę o zawodzie fizjoterapeuty. Podpisał ją już prezydent Andrzej Duda. Prace nad dokumentem trwały wiele lat i w końcu nastąpił ich finał, a przynajmniej tak się wydawało… Zanim bowiem ustawa weszła w życie nowy, pisowski, resort zdrowia przedstawił projekt noweli tego dokumentu, który znosi najważniejsze dla fizjoterapeutów punkty uchwalonej wcześniej ustawy.
Uchwalona ustawa nie podobała się środowisku lekarskiemu, ponieważ dawała fizjoterapeutom większą samodzielność, co znowu, zdaniem fizjoterapeutów, mogło skutkować zmniejszeniem dochodów i wpływów lekarzy rehabilitacji medycznej. Choć oczywiście lekarze twierdzili, że chodzi im o bezpieczeństwo pacjentów.
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…
Ustawa, przy której majstruje PiS, dawała fizjoterapeutom możliwość pracy nie tylko na zlecenie lekarza. Tak naprawdę było to, ich zdaniem, usankcjonowanie tego co działa w praktyce w sferze prywatnej, gdzie z powodu kolejek rehabilituje się większość chorych w Polsce.
Jak tłumaczy naTemat Aleksander Lizak, członek zarządu Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska, w ramach NFZ na fizjoterapię wydawanych jest w Polsce 2 mld zł rocznie, ale w prywatnych gabinetach chorzy zostawiają 10 mld zł.
– Lekarzy bardzo boli, że nie płacimy im haraczu od prywatnej działalności. Jeśli fizjoterapeuta pracuje w ramach umowy z NFZ, musi zatrudnić chociaż na pół etatu lekarza rehabilitacji medycznej, ponieważ bez zleceń od niego fizjoterapeuta nie może wykonać swojej pracy w ramach kontraktu. Tego problemu nie ma kiedy przyjmuje prywatnie – mówi nam Aleksander Lizak.
Podkreśla, że po nowelizacji ustawy, resort prawdopodobnie wprowadzi obowiązek pracy na zlecenie lekarza także w prywatnej działalności, co spowoduje, że czas oczekiwania na fizjoterapię będzie dramatycznie długi.
Samorząd nie dla fizjoterapeutów
Nowela ustawy zlikwiduje też samorząd fizjoterapeutów, który tak naprawdę nie zaczął jeszcze istnieć, bo wprowadzała go ustawa, która jeszcze nie zaczęła obowiązywać. Samorząd miał uregulować ten zawód i pozwolić na wyeliminowanie z rynku ludzi, którzy są oszustami i zamiast pomagać, szkodzą a nawet były przypadki, że doprowadzają do śmierci chorego.
– Powiedziano nam, że nie ma rejestru fizjoterapeutów, więc nie można stworzyć samorządu. Wojewodowie mają, według noweli, rejestrować fizjoterapeutów. Jednak oni nie są w stanie tego zrobić, zweryfikować kwalifikacji. Nie mówiąc już o tym, że to jest kosztowne, a samorząd wykonałby to w ramach własnych środków. W Polsce jest ok. 70 tys. fizjoterapeutów. Ich rejestracja przez wojewodów będzie kosztowała jakieś 10 mln zł. Czy Polskę stać na taki niepotrzebny wydatek – pyta nasz rozmówca.
Gorszy sort w medycynie
Aleksander Lizak zwraca też uwagę, że posłowie pracujący nad nowelą ustawy poniżają ich, traktują jak kogoś gorszego, szczególnie od lekarzy.
Rzeczywiście coś w tym jest. Podczas obrad Sejmowej Komisji Zdrowia, która pracowała nad pisowską nowelizacją ustawy o fizjoterapeutach, wypowiadała się dr Grażyna Brzuszkiewicz-Kuźmicka, mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie fizjoterapii, która na początku bardzo długo tłumaczyła kim jest, jakie ma wykształcenie i czym się zajmuje. Po czym powiedziała, że mówi o tym, nie po to by się chwalić, ale żeby w końcu wszyscy zrozumieli, że fizjoterapeuci to specjaliści medyczni.
To pani doktor wytknęła twórcom nowelizacji, że posługują się definicjami rehabilitacji z lat 60., które już nie funkcjonują a z drugiej strony te same osoby chcą decydować o warunkach wykonywania tego zawodu. Podkreślała, że nowela nie była opracowywana we współpracy z fizjoterapeutami.
Klauzula nie przeszła ale i tak wyjadą
I w końcu wisienka na torcie, czyli klauzula sumienia fizjoterapeuty. Zapis o niej wprowadzono do nowelizacji ustawy. Miałaby chronić sumienie fizjoterapeuty przed udzielaniem świadczeń np. kobietom, które mają założoną wkładkę domaciczną. Tego nie mógł wymyślić fizjoterapeuta… Chyba raczej lekarz ginekolog z określonym światopoglądem. Na szczęście opozycja stanęła, w kwestii tego zapisu, na wysokości zadania i wykreślono go z projektu noweli.
Jakie będą skutki pisowskiej nowelizacji ustawy o fizjoterapeutach? Aleksander Lizak mówi wprost: – Fizjoterapeuci wyjadą do pracy za granicę.
Rzeczywiście możemy stracić wielu z tych specjalistów, ponieważ będą mieli mniej pacjentów, których dostęp do fizjoterapeuty będzie blokowany przez kolejki do lekarzy rehabilitacji medycznej, a tylko ci lekarze będą mogli wystawić zlecenie na zabieg – nie ważne czy wykonany prywatnie, czy w ramach NFZ. Fizjoterapeuci protestowali przed Sejmem i to właśnie bilet lotniczy, był symbolem ich protestu.
Aleksander Lizak zwraca też uwagę, że zagrożone jest funkcjonowanie innych medycznych samorządów zawodowych, oprócz lekarskiego oczywiście. Jego zdaniem resort zdrowia chętnie polikwidowałby samorządy pielęgniarek, diagnostów czy ratowników.
Ostatnio podczas Nadzwyczajnego XIII Krajowego Zjazdu Lekarzy minister zdrowia Konstanty Radziwiłł mówił lekarzom, że samorząd lekarski może czuć się bezpiecznie, w czasie kiedy jest on szefem resortu zdrowia. To stwierdzenie przy uwagach fizjoterapeutów, co do niepewnej przyszłości samorządów zawodowych w medycynie, zaczyna nabierać dość niepokojącego znaczenia.
Członek zarządu Stowarzyszenia Fizjoterapia Polska
Słyszeliśmy, że jeśli będziemy samodzielni, to życie i zdrowie Polaków będzie zagrożone, że będziemy zabijać pacjentów. To retoryka samorządu lekarskiego, który właśnie w taki poniżający sposób traktuje inne zawody medyczne.