Bieg Rzeźnika odbędzie się w tym roku na innych trasach.
Bieg Rzeźnika odbędzie się w tym roku na innych trasach. Fot. Maciej Żyto

Poszczególni ministrowie, posłowie i urzędnicy i wielu internautów związanych z prawicą od dawna zapowiada, że trzeba zrobić porządek z biegaczami. Są przeciwni maratonom urządzanym w miastach, bo blokują ruch na ulicach. Teraz okazuje się, że nie można biegać także w górach. Problemem staje się to, że biegacze zamiast w niedzielę iść do kościoła przeszkadzają turystom i rozdeptują górskie szlaki.

REKLAMA
Bieg Rzeźnika odbywa się już od ponad dziesięciu lat. Zaczęło się od zakładu dwóch przyjaciół, który z nich jako pierwszy pokona trasę czerwonego szlaku bieszczadzkiego. Dziś drugiej takiej imprezy w Polsce nie ma. Od dwunastu lat zjeżdżają się tu biegacze z całego kraju, którzy mogą się zmierzyć w siedmiu różnych biegach. Partnerem imprezy od lat był Bieszczadzki Park Narodowy. Był, bo właśnie dyrekcja BdPN odmówiła zgody na to, żeby niedzielna trasa przebiegał na terenach parku. A minister Szyszko podtrzymał tę decyzję.
Z dyrekcją parku nie udało nam się skontaktować, dyrektorzy w piątek wyszli wcześniej do domu. Pracownicy nie czują się upoważnieni do udzielania informacji, odsyłają do uzasadnienia decyzji, opublikowanego w formie dokumentu pdf na stronie internetowej parku.
– "Turyści którzy w tych dniach wyruszą na wędrówki górskie, oczekując spokoju i kontaktu z przyrodą, będą zmuszeni wymijać się z na wąskich ścieżkach z przebiegającymi lub przechodzącymi co chwila zawodnikami, co jest dla wielu z nich do zaakceptowania" – uzasadniają swoją decyzję władze parku. – Nigdy nie było takiego problemu – twierdzi Mirosław Bieniecki, jeden z organizatorów biegu. Jego zdaniem biegaczy rzeczywiście jest wielu, ale tylko na początku biegu. Im bliżej mety, tym są mniejsze grupki biegnących.
Bieniecki jest przekonany, że odwołanie się od tej decyzji dyrekcji parku nic już nie da. Sama procedura będzie trwała miesiącami i zanim zapadnie jakakolwiek decyzja, minie termin, w którym bieg miał się odbyć. – Ale bieg i tak się odbędzie – zapewnia. Organizatorzy zmienią trasę na taką, która nie będzie przeszkadzała dyrekcji parku.
Tymczasem w sieci pojawiają się komentarze, że w całym tym zamieszaniu winne są po części obie strony. "Zabrakło dialogu". "Za późno organizatorzy wystąpili o zgodę" – to tylko niektóre z argumentów. "Wystąpienie o zgodę władz parku kilka miesięcy po rozpoczęciu zapisów jest zwykłym niedbalstwem, albo próbą wdrożenia polityki faktów dokonanych. Władze parku mają prawo być urażone takim podejściem" – twierdzi jeden z biegaczy.
Nie jest tak, że nagle zmieniła się dyrekcja, w poprzednich latach Leopold Bekier udzielał zgody na organizację biegów. Wydaje się, że w grę weszły niepotrzebne ambicje i każda ze stron w pewnym momencie postanowiła, że jej zdanie musi być na wierzchu. Niestety, w takiej sytuacji organizator stał na z góry straconych pozycjach.
Biegiem do... kościoła na mszę
Dlaczego rządzący nie lubią biegaczy? Wyjaśnienie można znaleźć na stronie opoka.org.pl. Według Jacka Skrzypacza „błędy, jakie łączą się z biegactwem, to brak roli Mszy Świętej podczas maratonów w niedzielę.” Dominik Zdort biegactwo porównuje z kultem religijnym. Wskazał, że łączy się m. in. z kupnem elektroniki oraz akcesoriów za tysiące złotych. Poinformował, że w jednej z redakcji gazety, kto nie zajmował się biegactwem, ten był pomijany w awansach.
Innymi słowy udział w biegach to zło najgorsze. Niech nikogo zatem nie dziwi fakt, że władza, która tak gremialnie brała udział w konsekracji świątyni wybudowanej staraniem Tadeusza Rydzyka próbuje skończyć z tą modą na bieganie. Zamiast na Bieg Rzeźnika wszyscy powinni pójść na mszę, wówczas park nie będzie zadeptywany, a dusze pozostaną czyste.
Dyrekcja Bieszczadzkiego Parku Narodowego podjęły decyzję o zakazie organizowania biegu na terenie parku, a minister środowiska tę decyzję podtrzymał pod pretekstem ochrony bieszczadzkich szlaków. Ten sam minister, który za chwilę w imię walki z kornikiem zamierza wyciąć hektary lasu w Puszczy Białowieskiej.
– Bieszczady to coś więcej, niż Bieszczadzki Park Narodowy – pisze na Facebooku Bieniecki. Zapewnia, że bieg i tak się odbędzie, zostanie tylko wytyczona nowa trasa, która ominie park. Do niedzieli zdążymy, najwyżej będziemy ją ustawiać w nocy – twierdzi Bieniecki. – Jak co roku będą atrakcyjne nagrody, przyjeżdżajcie, będzie fajnie – dodaje Bieniecki.

Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl