Najpierw Zbigniew Ziobro pomógł pozostać na wolności narodowcowi, który został skazany za atak na policjanta. Teraz Mariusz Błaszczak straszy funkcjonariuszy, którzy odważyli się zatrzymać uczestniczącą w nielegalnej manifestacji i szarpiącą się z nimi córkę jego partyjnej koleżanki. Zdaje się, że od razu założył też, iż wrocławscy policjanci winni są śmierci Igora Stachowiaka. – Rządy robiły różne głupoty, ale żaden nie był tak przeciwko policji jak ten – słyszymy od funkcjonariuszy.
Zawsze po stronie suwerena i... partyjnych kolegów
Po sobotnich starciach z policją w Gdańsku zatrzymano córkę kontrowersyjnej radnej Prawa i Sprawiedliwości Anny Kołakowskiej. Marię Kołakowską policja potraktowała jak każdego innego z najbardziej aktywnych uczestników tamtych zajść. Została powalona na ziemię i skuta. Wkrótce po zatrzymaniu młoda kobieta usłyszała zarzuty.
Dla Kołakowskiej takie problemy z prawem to nie nowość. Jest znana gdańskiej policji. Już w 2014 roku została oskarżona o działanie przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu, gdy rozpyliła śmierdzącą substancję i zakłóciła odczyt dramatu "Golgota Picnic" w lokalu "Krytyki Politycznej". – Jak się wchodzi do obory, trzeba liczyć się ze smrodem – tłumaczyła wówczas przed sądem.
Dziś Maria Kołakowska twierdzi, że została zaatakowana przez policjantów z oddziału prewencji, gdy spokojnie czekała na przystanku na tramwaj. Tak broni się przed postawionym jej zarzutem w związku z udziałem w nielegalnym zbiegowisku.
Znacznie większe kłopoty od córki polityk PiS mogą mieć jednak interweniujący wobec niej funkcjonariusze. – Sobotnia interwencja policji była nieakceptowalna – oznajmił szef MSWiA Mariusz Błaszczak i wysłał do Gdańska kontrolę.
Rząd policjantów nie lubi
Jej wyniki zdawały się z góry przesądzone. – Sam fakt brutalnego potraktowania przez policję młodej kobiety, która, nic nie wskazywało na to, że jest agresywna, powalenie na ziemie tej pani, skrępowanie, przyciskanie do ziemi, to jest nieakceptowalne wobec kobiety – zawyrokował Błaszczak. – Ja takiego zachowania nie akceptuję, powiedziałem to komendantowi głównemu policji – dodał. – Mam nadzieję, że minister Błaszczak coś z tym zrobi – wezwała szefa MSWiA również córka jego partyjnej koleżanki.
Jednak kontrolujący odważyli się stanąć po stronie kolegów z gdańskiej prewencji. KGP poinformowała w środowe popołudnie, że pojawiły się jedynie "wątpliwości dotyczące realizacji pewnych procedur i algorytmów w kwestii zatrzymania". Ostrzejszej kary nie będzie, ale kariera dwóch funkcjonariuszy, którzy obezwładnili Marię Kołakowską i dowódcy sobotniej akcji przez najbliższe lata i tak może nie rysować się w najlepszych barwach. Premie i awanse mogą nie być dla nich...
– Inaczej nie można tego nazwać. O co im chodzi? Pracuję w "firmie" 18 lat i dobrze wiem, jak kolejne ekipy u władzy używały policji. Ale polityka się na nas odbijała zawsze w formie jakichś dziwnych rozkazów. Żaden rząd, żaden minister spraw wewnętrznych nie był dotąd tak nastawiony przeciwko policji, jak PiS i Mariusz Błaszczak – słyszymy od Mirosława*, doświadczonego kolegi policjantów z Gdańska.
"Nie ma czasu na sprawdzanie legitymacji partyjnych"
Policjant z wieloletnim stażem tłumaczy, że przy interwencjach oddziałów prewencji nie ma czasu na "cackanie się". – Minister Błaszczak wygaduje bzdury, że tak nie można traktować kobiet. Czy on oszalał? W takim starciu nie ma czasu na zastanawianie się, kogo pałką, a kogo kwiatkiem! Kto łamie prawo, ten łamie prawo. Kto stwarza zagrożenie dla życia, zdrowia, czy porządku publicznego, temu trzeba szybko i skutecznie to uniemożliwić. W takiej sytuacji nie ma czasu na konwenanse. A tym bardziej nie ma czasu na sprawdzanie legitymacji partyjnych – mówi.
Innemu z naszych rozmówców z pomorskiej policji również z trudem przychodzi zrozumienie polityki nowej władzy. – U mnie cały dom głosował za PiS. Czyli trzy pokolenia policjantów – stwierdza z zrzucającym się w oczy zażenowaniem 32-letni Kamil*, aspirant z jednego z największych gdańskich komisariatów.
Kamil podkreśla, że rząd PiS drastycznie uderza w morale tej części policjantów, którzy odpowiadają za najbardziej "brudną robotę" przy pilnowaniu bezpieczeństwa Polaków. To oddziały prewencji wkraczają do akcji, gdy na ulicach robi się naprawdę gorąco.
I dotąd na całym świecie nasi policjanci słynęli ze świetniej skuteczności. Skutki chuligańskich wybryków, starć skonfliktowanych społeczności lokalnych, albo krewkich demonstrantów o skrajnie różnych poglądach w Polsce przynosiły znacznie mniejsze straty niż na Zachodzie. Nie zamieniały się też w wielodniowe bitwy. Bo polska policja interweniowała profesjonalnie i skutecznie.
W policji wrze
– Jak tak dalej pójdzie, to profesjonaliści zaczną uciekać z "branży", a skuteczność obniży się ze względu na strach przed konsekwencjami. Do tego dochodzi problem z morale. Bo jak je utrzymać, gdy gnojki napier... się z nami z myślą, że władza jest po ich stronie. No i nie jest to przecież przekonanie bezpodstawne – słyszymy także od funkcjonariusza z Komendy Głównej Policji.
Zwraca one uwagę na pierwsze oznaki takiego stanu rzeczy. Jego zdaniem, między innymi efektem kontrowersyjnej i bardzo głośnej decyzji Zbigniewa Ziobry wobec Marcina F. była skala starć wrocławskich chuliganów z policją po śmierci na posterunku Igora Stachowiaka. Czyli poszukiwanego mężczyzny, którzy przy zatrzymaniu na wrocławskim rynku miał być tak agresywny, że interweniować musiało aż czterech funkcjonariuszy, a ostatecznie trzeba było użyć paralizatora.
– Przecież tam przez kilka dni były regularne szturmy na komisariat! Bo chuliganerka poczuła się bezkarnie, gdy naczytała się, że Ziobro już raz uratował skórę takiemu, jak oni. A Mariusz Błaszczak we Wrocławiu też nie stanął po stronie policjantów. Od razu mówił o śmierci tego Igora tak, jakby wiedział, że śledztwo i postępowanie dyscyplinarne na pewno skończą się dla wrocławskich funkcjonariuszy negatywnie. Wolał przypodobać się wyborcom. Taka polityka się dla nas źle skończy – stwierdza policjant.
Jak usłyszałem, co minister wygaduje o interwencji z soboty, to aż wstałem od stołu i zacząłem po domu przekleństwami ciskać. Do teraz się trzęsę ze zdenerwowania. Tak nie można, żeby nasz przełożony robił z nas bandytów! I to za co? Za to, że chłopaki robili swoją robotę?
Kamil
policjant z 7-letnim stażem
Wiedzieliśmy, że oni są narwani, ale liczyliśmy, że do spraw wewnętrznych przyjdzie ktoś z głową po "bezgłowych" eksperymentach Ewy Kopacz z minister Piotrowską. Liczyliśmy, że Ziobro będzie znowu mówił o "zero tolerancji" dla bandytów. W policji mnóstwo ludzi im zaufało, a w zamian oni plują nam w pysk. Ale chyba nie wiedzą, co czynią...