Kiedyś potrafił jednym słowem rozbawić publiczność. Gdy mówił „zasmażka”, pół Polski śmiało się i klaskało. Dziś po tamtych czasach zostało ledwie wspomnienie i kilka archiwalnych filmów. Ryszard Makowski przestał bawić. Próbuje aspirować do roli współczesnego Stańczyka, patrioty z ciętym językiem, ale czy można poważnie traktować kogoś, kto członków demokratycznej opozycji nazywa szumowinami?
Ryszard Makowski już nie śpiewa o zasmażce, nie ma w repertuarze śmiesznych piosenek „o niczym”. Za to nie stroni od tematów politycznych. Dawno temu skończył z lekką twórczością, której jedynym celem jest zabawianie publiczności.
Dziś Makowski pozuje na barda prawicy. Nawet jego hymn na Euro 2016 jest piosenką głęboko zaangażowaną politycznie. Nie zabrakło w nim pochwały dla rządowego programu 500+. Piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Pogram 500+ to sukces niebywały, a Polacy wódkę piją – tak można streścić „hymn” w kilku słowach. Przy piosence Makowskiego piosenka „kokokoko euro spoko” zasługuje co najmniej na nagrodę Eurowizji.
Trudno się dziwić, że hymn nie spotkał się z uznaniem. Nawet dziennikarz w studio TVP przerwał satyrykowi występ w telewizji, tłumacząc się tym, że czas się kończy antenowy.
Na ochotnika do psychiatryka
My, Polacy, nie potrafimy się śmiać z samych siebie. Zwracał na to uwagę w wywiadzie udzielonym naTemat Maciej Stuhr, gdy po jego występie na gali rozdania nagród filmowych Orły 2016 rzucili się na niego prawicowi publicyści. Oskarżali aktora niemalże o zdradę ojczyzny. Niewiele mniej obraża ich skecz Wojciecha Młynarskiego w wyśmienitym wykonaniu Krzysztofa Kowalewskiego, pod tytułem „Kasjer dupa”.
Po drugiej stronie mamy takich satyryków jak Jan Pietrzak i Ryszard Makowski. Gdy Stuhr opiera swój humor na wieloznacznych porównaniach, podobnie czynią to Kowalewski czy Młynarski, Ryszard Makowski wali obuchem w głowę. Najwyraźniej jest przekonany, że jak się zaśpiewa o bujnej małżonce Bronisława Komorowskiego to już będzie śmiesznie i bardziej się starać nie trzeba.
Zjawisko podzielenia sceny kabaretowej na dwie zupełnie różne grupy definiuje Jacek Fedorowicz. Jego zdaniem prawicowi kabareciarze mają kontakt wyłącznie ze swoją publicznością. – Gdy satyryk zajmie stanowisko polityczne to część widzów przestaje się śmiać i pogrąża się w głębokim milczeniu – mówi satyryk w rozmowie z naTemat.
Fedorowicz zwraca uwagę na to, że podobnie dzieje się po drugiej stronie, gdy ze sceny ktoś żartuje na temat rządu lub prezydenta Andrzeja Dudy. Zwolennicy PiS wcale się z tych dowcipów nie śmieją. Polska zdaniem Fedorowicza jest podzielona, dotyczy to obywateli, mediów i kabaretów.
Piosenki Makowskiego trafiają na YouTube, okazyjnie śpiewa je też na żywo. Reakcja publiczności? Jest, a jakże, śmieje się razem z artystą. Tylko trudno ocenić, kto głośniej. Makowski nie stroni od trudnych tematów. Szermuje słowem rzucając oskarżenia, potrafi obrazić wszystkich, z kim się nie zgadza. Z wykształcenia jest chemikiem, ale swoją karierę budował na scenie.
W latach 80-tych występował w klubach studenckich. Jak sam wspomina, dostał kilka nagród i jakoś tak samo to dalej poszło. W 1984 dostał pierwszą nagrodę na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej. Podobno swój głos na Makowskiego oddała sama Agnieszka Osiecka. Kilka lat później związał się z kabaretem OT.TO, z którym występował do 2001 roku. Na te lata przypada największa popularność grupy, to właśnie wtedy powstała parodia piosenek „Jolka, Jolka” i „Autobiografii”. Ich „Zasmażkę” znała chyba cała Polska.
Makowski nie grzeszy skromnością. Podkreśla, że gdyby nie odszedł z grupy, to OT.TO wciąż by brylował na scenach. Trudno polemizować, dociekania „co by było gdyby” nie mają w tej chwili większego sensu. Faktem jest, że Kabaret OT.TO koncertuje do dziś po klubach i scenach kabaretowych. Makowski związał się z Kabaretem Pod Egidą Jana Pietrzaka, ale dziś częściej występuje na wiecach politycznych i w prawicowych mediach, niż na przeglądach kabaretowych. Wydaje płyty, jak sam pisze na blogu, do kupienia są między innymi w salonach Empik. Ale trzeba się dopytywać, bo na półki nikt ich nie chce wyłożyć.
Hejterzy z PO, idziecie na dno
Po odejściu z OT.TO Ryszard Makowski nie odnosił większych sukcesów na scenie. Jak sam pisze, początek nowego stulecia nie przynosił mu zawodowo ani korzyści materialnych, ani większej satysfakcji z wykonywanej pracy. Dopiero nominacja na dyrektora Domu Kultury „Praga” przywróciła mu spokój ducha. Dziś uważa, że pełnił tam funkcję polityczną, a stracił posadę po przejęciu władzy przez Platformę Obywatelską. Jak lubi podkreślać, zwolniono go w ramach dorzynania watahy.
Na swoim blogu pisze, że wcale nie jest jego celem życiowym zwalczanie Platformy, a jedynie uważne patrzenie władzy na ręce i wytykanie błędów. Taką widzi dla siebie rolę, jako satyryk. Mimo tych słów trudno nie odnieść wrażenia, że krytyka rządów PO w przypadku Makowskiego ociera się często o obsesję. Tym bardziej, że po przejęciu sterów rządu przez PiS nie krytykuje nowej władzy. Przeciwnie – wychwala je w swoich utworach pod niebiosa.
Jest częstym gościem w prawicowych mediach, choć niektóre jego poglądy nie do końca wpisują się retorykę części polityków PiS. Gdy prezydent Duda wyjeżdża 4 czerwca do Watykanu, by nie świętować w Polsce rocznicy upadku komunizmu i powstania III RP, Makowski pisze, że III RP jest wolna i niepodległa, choć czasem koślawa. Zdaniem satyryka Rzeczpospolita kuleje na lewą nogę, na szczęście ta prawa jest zdrowa. Pisze o tym w licznych felietonach w portalu wPolityce.
Na co narzeka? Na miałkość propagandy „Faktów”, czyli programu informacyjnego TVN. Na polityczną hucpę i protest na zlecenie pielęgniarek z Centrum Zdrowia Dziecka. Wspiera swojego przyjaciela Jana Pietrzaka, który nie dostał tytułu Honorowego Obywatela Warszawy. Pisze też o tym, że każdego uczciwego Polaka powinien cieszyć sukces Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem Makowskiego kariera prezesa PiS to zwycięstwo porządnego człowieka nad pospolitymi kuglarzami. Nazywa go olbrzymem polskiej polityki.
Zdaje się być po stronie PiS całym sercem i duszą, czemu daje wyraz za każdym razem, gdy publikowane są wyniki najnowszych sondaży poparcia dla partii politycznych. – Wygrywa stara dobra prawda nad opozycyjnymi banialukami – cieszy się na blogu Makowski. W ramach dobrej zmiany przyklaskuje też zmianom kadrowym jakie zachodzą od pewnego czasu w "Trójce". Czytając jego felieton w portalu wPolityce trudno nie odnieść wrażenia, że kieruje nim zemsta. Za to, że dawno temu Trójka przestała zapraszać na antenę kabaret OT.TO.
Opozycję przyrównuje do „zielonych ludzików” prezydenta Władimira Putina, a KOD-owskie demonstracje nazywa elementem wojny hybrydowej. Makowski nie ma żadnych wątpliwości – wszystko to jest zorganizowane przez kogoś, kto wkroczy w odpowiednim momencie. Hejt na głowę państwa przeszkadza Makowskiemuwtedy, gdy chodzi o Andrzeja Dudę. Bronisława Komorowskiego sam lżył i obrażał, nie miał z tym żadnych problemów.
Makowski wpisuje się doskonale w obraz kabareciarzy wyklętych, takich jak Jan Pietrzak czy Marcin Wolski. Szczęśliwych, że za sprawą dobrej zmiany wracają na salony. Wraz z rządami PiS wraca nadzieja na to, że znów będą przyciągać tłumy i zarabiać duże pieniądze. Wolski już ma swój program w TVP, może i Makowski dostanie jakąś ciepłą posadkę. Na razie jednak swoje żarty kieruje do bardzo wąskiego kręgu odbiorców, ograniczonego do twardego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Popularności z czasów, gdy występował z kabaretem OT.TO Makowski już raczej nie powtórzy. Jego dowcipy są zbyt oklepane, wulgarne i zwyczajnie za mało śmieszne.