
Łukasz Zbonikowski wrócił do Prawa i Sprawiedliwości, nawet snuje plany powrotu na jakieś stanowisko w strukturach. Wszystko po tym, jak prokuratura nie znalazła dowodów na to, że pobił żonę i że zmusił kochankę do aborcji. Ale Zbonikowski ma na koncie dużo więcej przewinień, które absolutnie nie licują z wizerunkiem konserwatywnej partii, której członkowie prezentują wyższość moralną nad konkurentami.
REKLAMA
"Widzę tu osobę, która nie powinna się tu znaleźć" – grzmiał tuż przed wyborami Jarosław Kaczyński w kierunku Łukasza Zbonikowskiego, który pojawił się na konwencji PiS. Poseł był wtedy wykluczony z partii, bo pojawiły się doniesienia, że jego żona zgłosiła na policję pobicie. Do tego lokalne media zaczęły pisać o tym, że poseł zmusił kochankę do aborcji. Nie można go było usunąć z list, a sam nie chciał ustąpić i nadal prowadził kampanię.
Wszedł do Sejmu i po wyborach Jarosław Kaczyński przestał być już taki pryncypialny. Zbonikowski pojawił się na pierwszym posiedzeniu klubu PiS i stał się jego członkiem. Wzięto go też na raut u Andrzeja Dudy. Ale dopiero niedawno wrócił do partii, jak pisał "Fakt" za przyzwoleniem samego Prezesa. Powodem miały być zakończone bez zarzutów prokuratorskie śledztwa.
To nie były jedyne przewinienia posła Zbonikowskiego. Do historii polskiej polityki przeszedł rajd na meleksach na Cyprze. Ale "Fakt" zaczął ujawniać nowe informacje o romansie posła, który odwołuje się do katolickich wartości. Zebrała je agencja detektywistyczna zatrudniona przez żonę posła. Zebrała nawet dowody na małżeńską zdradę polityka.
Teraz tabloid opisuje jak poseł pobierał tzw. kilometrówki na podróże do Strasburga, gdzie obradują członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, a zamiast tego jeździł do Paryża. Także z kochanką.
Źródło: "Fakt"
Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl
